Ruszyła wojna polsko-polska, czyli walka na plakaty. Pomysłowość kandydatów jest zaskakująca. Do tradycyjnych na płotach, tramwajach i bibordach ( co zamożniejsi ) doszły jak widać na zdjęciu na latarniach. O tym jak jest pod latanią, to wiadomo z przysłów. Jak na latarni, to skojarzenia są inne.
W historii Europy wieszano już wielu na latarniach, wspomnę tu tylko Mussoliniego i jego żonę, ale to było za coś! Czyżby ta praktyka w Elblągu była wyrazem stosunku wyborców do kandydatów za ich zasługi w trakcie kończącej się kadencji, lub memento na najbliższą? Innym istotnym problemem wyborczym jest to że na kandydatów, zgodnie z ordynacją wyborczą, głosuje się na partię w myśl starej bolszewickiej zasady, " wybierali jak chcieli, wybrali kogo trzeba" , czyli najczęściej nr 1 na liście.
Niemniej poważnym problemem dla wyborców jest wizerunek kandydatów. Patrzą na nas ze zdjęć osoby których wizerunek zmienił się diametralnie, gdyż są to zdjęcia z lat młodości, podreperowane dodatkowo foto shopem...takich ludzi po prostu już nie ma.
Oceniam natomiast że za mało jest informacji, gdzie można będzie spotkać sie z kandydatem osobiście bez "partyjnej obstawy", czyli czasie i miejscu spotkania, gdzie można byłoby ocenić kandydata jako osobę, a nie członka. Może boją się, że wyborcy dostaną szoku, porównując kandydata na żywo ze zdjęciem?
Niemniej poważnym problemem dla wyborców jest wizerunek kandydatów. Patrzą na nas ze zdjęć osoby których wizerunek zmienił się diametralnie, gdyż są to zdjęcia z lat młodości, podreperowane dodatkowo foto shopem...takich ludzi po prostu już nie ma.
Oceniam natomiast że za mało jest informacji, gdzie można będzie spotkać sie z kandydatem osobiście bez "partyjnej obstawy", czyli czasie i miejscu spotkania, gdzie można byłoby ocenić kandydata jako osobę, a nie członka. Może boją się, że wyborcy dostaną szoku, porównując kandydata na żywo ze zdjęciem?