Włosy rwę z głowy bowiem, moje nazwisko w żaden sposób nie da się przetłumaczyć na niemiecki. A jeśli już, to brzmi śmiesznie i niepoważnie. Czytając powyższy artykuł muszę jednak iść z duchem czasu bo anonimowi mieszkańcy mojego miasta w sondzie ulicznej twierdzą, że najwyższy czas powrócić do tradycji. W głowę zachodzę do jakiej i z jakiego powodu. Powód znalazłem czytając po raz kolejny artykuł. Otóż mieście Elblingu z polskiego Elblągu urodził się p. Sshichau. I ja również miałem tę przyjemność ale ja już urodziłem się w Elblągu. Ale to nic nie szkodzi a wręcz przeciwnie. Bo promocja miasta nie mnie dotyczy tylko p. Schichaua. I jego ziomków. Świat już dawno czekał na tą wiadomość, że elblążanie postanowili wrócić do tradycji i wszystko co do tej pory było bytem minionym, wraca reanimowane. Bo najlepiej czynią Ci co nie mają pomysłu jak pójść do przodu, cofając się w wstecz. Gdyż zawsze coś w minionym można wygrzebać, bo jest wiadome a przyszłość jest niewiadoma. To jasne jak słonce. Chociaż nie bardzo rozumiem co ma wspólnego nazwanie ulicy nazwiskiem p. Schichaua z promocją miasta Elbląga to nie będę się temu sprzeciwiał gdyż, w tradycji mojej rodziny jest, że nie walczy się z wiatrakami i nie zawsze gromada ma rację. Tym bardziej jeśli jej przywódcą duchowym jest historyk a w dodatku jeszcze pasjonat. Brr. Skóra cierpnie.