Nasz Czytelnik, Elbingerer, porusza problem z działaniem sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniach, również w Elblągu. A konkretnie chodzi o... żółte światło.
Obowiązujące Rozporządzenie Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 31 lipca 2002 r. ustanowiło, że czas świecenia tzw. "świateł żółtych" na sygnalizatorach powinien wynosić 3 sekundy. W komentarzu informuje, że pojawienie się tego światła jest jednocześnie zakazem wjazdu za sygnalizator, chyba że po zapaleniu się tego sygnału pojazd znajduje sie tak blisko, że nie może zostać zatrzymany przed nim bez gwałtownego hamowania. Sygnał ten oznacza jednocześnie że za chwilę zapali się światło czerwone".
Jeżeli przyjąć, że pojazd jedzie w terenie zabudowanym z prawidłową prędkością 50 km/godz, to droga hamowania według obowiązującego wzoru matematycznego: C = V2:26x ap, przyjmując jezdnię suchą o powierzchni bitumicznej i opóżnienie pojazdu w m/s2 (ap ), to droga hamowania wynosi około 30 m! Jaka jest praktyka kierowców, widzimy na skrzyżowaniach z sygnalizają świetlną. Oczywiście wielu kierowców nagina ten przepis, świadomie lub nie świadomie i próbuje przejechać jeszcze na "żółtym". Kolejnym nieszczęściem jest to, że za skrzyżowaniem także zbyt szybko zapala się światło zielone dla pieszych, no i tragedia gotowa, a zakłady pogrzebowe wtedy mają zajęcie...
Taka praktyka jest może naganna, ale nie do końca. Uważam, że czas świecenia świateł "żółtych" przez 3 sekundy to przepis niezgodny z zasadami fizyki i rozsądku. Jak zahamować samochód, przy prędkości 50 km/h na odcinku 30 m, gdy widzimy światło zielone, po którym natychmiast zapala się światło żółte? A co jeśli są gorsze od optymalnych warunki drogowe? Kierowcy są bez szans wobec pieszych, którzy tylko czekają na swoje zielone światło...
Sprawdzałem wielokrotnie - czas palenia się świateł żółtych jest krótszy jak "ustawowe" 3 sekundy. W Europie (Niemcy, Szwecja) czas palenia się tych świateł jest chyba o 2 sekundy dłuższy. U nas za tzw. "nieświadomy przejazd na świetle żółtym", po którym zaraz jest światło czerwone, możemy z wszechobecnego monitoringu na skrzyżowaniach otrzymać 300 zł mandatu i 6 punktów. Może w Polsce o to chodzi? U nas w Elblągu jest to samo. Czy fiskalizm może przesłaniać zdrowy rozsądek? Przecież sygnalizacja ma chronić a nie zabijać!
Felieton dedykuję przede wszystkim instytucjom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo w ruchu drogowym, aby działały na rzecz bardziej praktycznych zmian w przepisach drogowych zgodnych z rozumem i zasadami fizyki, w tym firmom "kształcących" nowych kierowców.
Jeżeli przyjąć, że pojazd jedzie w terenie zabudowanym z prawidłową prędkością 50 km/godz, to droga hamowania według obowiązującego wzoru matematycznego: C = V2:26x ap, przyjmując jezdnię suchą o powierzchni bitumicznej i opóżnienie pojazdu w m/s2 (ap ), to droga hamowania wynosi około 30 m! Jaka jest praktyka kierowców, widzimy na skrzyżowaniach z sygnalizają świetlną. Oczywiście wielu kierowców nagina ten przepis, świadomie lub nie świadomie i próbuje przejechać jeszcze na "żółtym". Kolejnym nieszczęściem jest to, że za skrzyżowaniem także zbyt szybko zapala się światło zielone dla pieszych, no i tragedia gotowa, a zakłady pogrzebowe wtedy mają zajęcie...
Taka praktyka jest może naganna, ale nie do końca. Uważam, że czas świecenia świateł "żółtych" przez 3 sekundy to przepis niezgodny z zasadami fizyki i rozsądku. Jak zahamować samochód, przy prędkości 50 km/h na odcinku 30 m, gdy widzimy światło zielone, po którym natychmiast zapala się światło żółte? A co jeśli są gorsze od optymalnych warunki drogowe? Kierowcy są bez szans wobec pieszych, którzy tylko czekają na swoje zielone światło...
Sprawdzałem wielokrotnie - czas palenia się świateł żółtych jest krótszy jak "ustawowe" 3 sekundy. W Europie (Niemcy, Szwecja) czas palenia się tych świateł jest chyba o 2 sekundy dłuższy. U nas za tzw. "nieświadomy przejazd na świetle żółtym", po którym zaraz jest światło czerwone, możemy z wszechobecnego monitoringu na skrzyżowaniach otrzymać 300 zł mandatu i 6 punktów. Może w Polsce o to chodzi? U nas w Elblągu jest to samo. Czy fiskalizm może przesłaniać zdrowy rozsądek? Przecież sygnalizacja ma chronić a nie zabijać!
Felieton dedykuję przede wszystkim instytucjom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo w ruchu drogowym, aby działały na rzecz bardziej praktycznych zmian w przepisach drogowych zgodnych z rozumem i zasadami fizyki, w tym firmom "kształcących" nowych kierowców.