UWAGA!

Najwięcej pożyczamy na mieszkania

W lipcu zadłużenie z tytułu kredytów na nieruchomości zwiększyło się aż o 5,4 mld zł - wynika z najnowszych danych Narodowego Banku Polskiego.

Wcześniej NBP podał, że w lipcu całkowite zadłużenie gospodarstw domowych zwiększyło się aż o 8,7 mld zł i wyniosło prawie 225 mld zł. Kolejne dane pozwalają stwierdzić, co złożyło się na ten dynamiczny wzrost. To przede wszystkim efekt boomu na kredyty hipoteczne. Te 5,4 mld zł, o które wzrósł dług związany z nieruchomościami, to ponad 60 proc. lipcowego wzrostu. Tym samym wartość kredytów na nieruchomości sięgnęła już 105 mld zł, a największa pozycja, czyli kredyty mieszkaniowe, przekroczyła barierę 100 zł.
     To, że ostatni wzrost zadłużenia opiera się głównie na kredytach hipotecznych, może nieco uspokajać, bo są one przecież przeznaczane na dobra trwałe i mają w pewnym sensie inwestycyjny charakter, gdyż mieszkanie można traktować jako dobrą lokatę.
     Z drugiej strony niepokoić może fakt, że drugą pozycją, która stoi za lipcowym wzrostem zadłużenia, są tzw. pozostałe kredyty i pożyczki. Mieszczą się tu kredyty ratalne, gotówkowe, czyli te przeznaczone na konsumpcję. Jedna czwarta, czyli 2,1 mld zł lipcowego wzrostu zadłużenia, to właśnie te pożyczki, co wskazuje z jednej strony na pewną rozrzutność Polaków, a z drugiej na wiarę, że dobra sytuacja materialna szybko się nie skończy.
     Na co jeszcze pożyczaliśmy? Systematyczny wzrost zadłużenia wiąże się z kartami kredytowymi (w lipcu 211 mln zł), debetami (147 mln zł), kredytami na inwestycje i operacyjnymi (prawie 370 mln zł, ale to dotyczy mikrofirm i rolników indywidualnych, również traktowanych jako gospodarstwa domowe).
     Warto jednak jeszcze zwrócić uwagę na kredyty na zakup papierów wartościowych. Te w lipcu zwiększyły się dość znacznie, bo o ponad 400 mln zł. Wskazuje to, że część inwestorów pożyczała pieniądze na zakup akcji. I to też w pewnym sensie tłumaczy siłę giełdowej korekty, która zaczęła się lipcu. Skoro część giełdowych graczy inwestowała na kredyt, to w przypadku dużych spadków musieli oni szybko pozbywać się akcji.
     W kolejnych miesiącach wzrost zadłużenia może jednak wyhamować, bo wolniej może przybywać hipotecznego długu. Lipcowy skok to efekt kredytowych wniosków złożonych jeszcze przed wakacjami. Z kolei w miesiącach letnich mniej osób myśli o zmianie mieszkania, więc banki udzielają mniej kredytów, a co za tym idzie, wczesną jesienią zobaczymy wolniejszy wzrost zadłużenia.
Mateusz Ostrowski - analityk Open Finance

Najnowsze artykuły w dziale Gospodarka

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama