Do luka: podpisuję się pod radą, kto ma domek nuech w nim siedzi. Niech także wróblewski siedzi w domku, albo na fotelu i pracuje na rzecz mieszkańców. Podejrzewam, że autorka pisała tekst w domu być może podjadając być może podjadając nawet czekoladki, a tymczasem wróblewski spacerował z czekoladkami po elbląskich szpitalach odrywając ludzi od nadmiaru zadań. Po co? Czy oni potrzebowali takich słodyczy? Potraktował ich jak dzieci z głebokiego PRLu albo z głębokiego czarnego lądu. PRowski schemat nie dostosowany do czasu i sytuacji.