Kilka miesięcy temu pisaliśmy o grupie młodych entuzjastów sztuki, która zainteresowała się sprawą wykorzystania na cele kulturalne odbudowanego częściowo b. klasztoru podominikańskiego. Obecnie informujemy, że wielomiesięczna praca przyniosła pierwsze owoce. W dniu 27 marca br. Galeria EL została zarejestrowana i otwarta - czytamy w Głosie Elbląga z 5 kwietnia 1962 roku.
Zorganizowane z tej okazji spotkanie aktywu kulturalnego miało niecodzienny charakter. Było to w zasadzie otwarcie stałej ekspozycji malarskiej, na którą złożyły się prace p. Gizelli Pierożyńskiej- Hankowskiej, Janusza Hankowskiego, Jana Góry - plastyków z Trójmiasta oraz Gerarda Kwiatkowskiego z Elbląga. Łącznie 21 prac, w tym 9 prac graficznych. Ale nie w tym rzecz. Otóż jak wyjaśnił w słowie wiążącym jeden z organizatorów galerii El, młody inżynier "Zamechu" Jerzy Wojewski, galeria nie ma charakteru wyłącznie plastycznego. Jej podstawowym i jedynym zadaniem będzie organizowanie imprez różnego typu. Chodzi o wskrzeszenie dobrych tradycji klubów towarzyskich, reaktywowanie tradycji miłośników wszelkich sztuk, którzy zbierają się od czasu do czasu w pewnym określonym celu. Może być to otwarcie ekspozycji malarskiej. Może być koncert dobrej muzyki mechanicznej z płyt, jakaś ciekawa prelekcja, bądź spotkanie z władzami miejskimi celem powiedzenia sobie, co można zrobić w dziedzinie kultury dla Elbląga. Żelazną pozycją, będzie natomiast stale powiększająca się, systematycznie uzupełniania ekspozycja malarstwa, rzeźby, grafiki, naturalnie w najlepszym wydaniu.
Wiąże się z tym nieco inna sprawa, a mianowicie entuzjazm członków Galerii EL i ich wkład w rozwój kultury Elbląga. Otóż bez pieniędzy, tylko dzięki pracy społecznej i bezinteresownej, często moralnej pomocy "Zamechu" - ogromnym nakładem pracy uporządkowano w pełnym tego słowa znaczeniu jedną salkę w b. klasztorze. Założono w niej nawet instalację elektryczną. Rzecz w tym, że zamierzenia Galerii EL idą dalej, projektuje się bowiem zorganizowanie letniej ekspozycji rzeźby w wysokościowej, zniszczonej części b. klasztoru. Aby można było to zrealizować, trzeba zabezpieczyć mury (aby nie spadła na głowę jakąś cegła) oraz zupełnie odgruzować obszerne wnętrze, nawieźć trochę ziemi, zasiać trawę i tam pod gołym niebem, uruchomić letni salon rzeźby figuralnej. Zamierzenia istotnie ambitne jeśli zważymy, że Galeria EL nie posiada ani grosza i wszystkie prace chce wykonać w czynie społecznym.
Pytanie, kto to zrobi? Otóż twórcami imprezy są przeważnie młodzi inżynierowie "Zamechu" inż. Jerzy Wojewski, inż. Wacław Rutkowiak, inż. Wacław Nadziakiewicz, Gerard Kwiatkowski, gdański plastyk Janusz Hankowski oraz grupa młodych ludzi, pragnących wyżyć się kulturalnie. Niewątpliwie jest to cenna i godna poparcia inicjatywa.
Wiąże się z tym nieco inna sprawa, a mianowicie entuzjazm członków Galerii EL i ich wkład w rozwój kultury Elbląga. Otóż bez pieniędzy, tylko dzięki pracy społecznej i bezinteresownej, często moralnej pomocy "Zamechu" - ogromnym nakładem pracy uporządkowano w pełnym tego słowa znaczeniu jedną salkę w b. klasztorze. Założono w niej nawet instalację elektryczną. Rzecz w tym, że zamierzenia Galerii EL idą dalej, projektuje się bowiem zorganizowanie letniej ekspozycji rzeźby w wysokościowej, zniszczonej części b. klasztoru. Aby można było to zrealizować, trzeba zabezpieczyć mury (aby nie spadła na głowę jakąś cegła) oraz zupełnie odgruzować obszerne wnętrze, nawieźć trochę ziemi, zasiać trawę i tam pod gołym niebem, uruchomić letni salon rzeźby figuralnej. Zamierzenia istotnie ambitne jeśli zważymy, że Galeria EL nie posiada ani grosza i wszystkie prace chce wykonać w czynie społecznym.
Pytanie, kto to zrobi? Otóż twórcami imprezy są przeważnie młodzi inżynierowie "Zamechu" inż. Jerzy Wojewski, inż. Wacław Rutkowiak, inż. Wacław Nadziakiewicz, Gerard Kwiatkowski, gdański plastyk Janusz Hankowski oraz grupa młodych ludzi, pragnących wyżyć się kulturalnie. Niewątpliwie jest to cenna i godna poparcia inicjatywa.
(jk)