Wiedziona zwykłą babską ciekawością, wstąpiłam w czasie pobytu w Elblągu do baru mlecznego vis a vis dworca kolejowego - czytamy w Dzienniku Bałtyckim z 22 lutego 1966 roku.
Tyle już bowiem razy pisaliśmy: a że brudno, że źle zaopatrzony, że nie ma co jeść. Niestety - i tym razem nie mogę napisać ni słowa pochwały na temat tej placówki. O godz. 11 zaproponowano mi do konsumpcji jedynie bułki z masłem lub serem i to takie wielkie jak młyńskie kamienie. Ani jednej z potraw, które przyjęły się już ogólnie w barach mlecznych wszystkich "szczebli" - sałatek, kaszy gryczanej, klusek, nie mówiąc o ziemniakach z jarzynami. Przy tym brudno, zimno, niechlujnie. Brr...
(o.)