Z obowiązku dziennikarskiego bywam na wielu posiedzeniach, konferencjach i naradach, organizowanych w Elblągu, informował Dziennik Bałtycki z 12 marca 1959 r.
Nie przypominam sobie, aby posiedzenie, konferencję czy naradę – na jakimkolwiek tzw. „szczeblu” – rozpoczęto kiedykolwiek punktualnie.
Rozmawiając na temat wysoce szkodliwej i mało poważnej – jeśli nie wprost aspołecznej – niepunktualności z organizatorami różnych posiedzeń, dowiedziałem się, że w wielu przypadkach wyznaczają oni w zaproszeniach godzinę wcześniejszą od rzeczywiście zamierzonego rozpoczęcia, gdyż z góry zakładają, że zaproszeni się spóźnią.
Zaproszeni natomiast, wiedząc z doświadczenia, że w Elblągu nic się nie rozpoczyna punktualnie – nawet posiedzenia – nie chcąc tracić cennego często dla nich czasu, przychodzą umyślnie później. Przeważnie o kwadrans, określany z nonszalancją kwadransem „akademickim”.
Cała ta zabawa przypomina anegdotkę z notorycznym śpiochem, który co wieczór posuwał budzik o kwadrans naprzód – a rano ten kwadrans odliczał. Dlatego też czas najwyższy powiedzieć: dość tej kompromitującej i kosztownej zabawy! Czas to pieniądz! Jesteśmy za biedni, aby go tak trwonić.
Tu, na tych łamach, będziemy w przyszłości bezlitośnie piętnowali zarówno spóźnialskich jak i niedołężnych organizatorów. Aż do skutku.
Rozmawiając na temat wysoce szkodliwej i mało poważnej – jeśli nie wprost aspołecznej – niepunktualności z organizatorami różnych posiedzeń, dowiedziałem się, że w wielu przypadkach wyznaczają oni w zaproszeniach godzinę wcześniejszą od rzeczywiście zamierzonego rozpoczęcia, gdyż z góry zakładają, że zaproszeni się spóźnią.
Zaproszeni natomiast, wiedząc z doświadczenia, że w Elblągu nic się nie rozpoczyna punktualnie – nawet posiedzenia – nie chcąc tracić cennego często dla nich czasu, przychodzą umyślnie później. Przeważnie o kwadrans, określany z nonszalancją kwadransem „akademickim”.
Cała ta zabawa przypomina anegdotkę z notorycznym śpiochem, który co wieczór posuwał budzik o kwadrans naprzód – a rano ten kwadrans odliczał. Dlatego też czas najwyższy powiedzieć: dość tej kompromitującej i kosztownej zabawy! Czas to pieniądz! Jesteśmy za biedni, aby go tak trwonić.
Tu, na tych łamach, będziemy w przyszłości bezlitośnie piętnowali zarówno spóźnialskich jak i niedołężnych organizatorów. Aż do skutku.
oprac. Olaf B.