Okazuje się, że w naszym ukochanym mieście nie ma bezrobocia, żadnej firmy, która by się podjęła tego zadania. Trzeba uciekać się do zewnętrznych wykonawców. Trochę jest to żałosne. Przecież taka budowa to nie drapacz chmur.
Tu nie chodzi o bezrobocie, raczej o realne szanse na wygranie przetargu i przede wszystkim kapitał umożliwiający przystąpienie do przetargu i ew. późniejsze wypłacenie odszkodowania. To są powody, dla których firma pana Mirka nie bierze udziału. Nie rozumiem mieszkańców, którzy zamykają się na firmy z innych miast/krajów. Nie zauważyliście poprawy chociażby warunków w komunikacji miejskiej. Gdyby firma pana Mirka zbudowała tą ścieżkę to pewnie po tygodniu by się rozsypała, a firma już by nie istniała.