UWAGA!

„Dlaczego nie” ukulele!

 Elbląg, Maja Koman i jej ukulele w Mjazzdze
Maja Koman i jej ukulele w Mjazzdze (fot. AD)

W sobotę (19 stycznia) Maja Koman czarowała w Mjazzdze dźwiękami ukulele. Było nostalgicznie, smutno, ale i wesoło. Było mnóstwo emocji. I była niesamowicie ciepła Maja. Zobacz fotoreportaż.

Maja Koman jest artystką wszechstronną. Śpiewa, pisze teksty, komponuje muzykę, projektuje swoje stroje sceniczne, okazjonalnie maluje, posiada córkę. Obecnie nagrywa płytę o przewrotnym tytule ''pour quoi pas'' (fr. dlaczego nie), by, jak sama mówi, na pytanie dlaczego taki tytuł, odpowiadać „a dlaczego nie?”. A wszystko to w wieku 24 lat. Co więcej, za co się weźmie jest pod każdym względem dojrzałe, przemyślane, dopięte w najdrobniejszych szczegółach. Jej teksty bywają ironiczne, bardzo zabawne, mocne, satyryczne i każdy z nich ma moc docierania do totalnie zróżnicowanej publiczności. W dzieciństwie grała na pianinie, miała dwie kapele rockowe, potem śpiewała w chórze gospel, aż pewnego dnia jej znajomy zagrał coś na ukulele, a ona zakochała się w jego brzmieniu. Dostała ukulele na gwiazdkę i tak to ruszyło.
       Sobotni koncert Maja zaczęła nietypowo, bo ze środka widowni. Kontrabasista Piotr Masternak cichutko pogrywał na scenie, a Koman dopiero zaczęło być słychać. Delikatne, eteryczne tony jej ciepłego głosu niosły się po sali, a ona stała i śpiewała. Pierwsze wrażenie – bardzo poważna, nieco dziwna, ogromnie utalentowana. A kiedy się odezwała, już ze sceny, doszły wrażenia kolejne – przesympatyczna, autentyczna, zabawna. Maja ma w zwyczaju mówić chociaż jedno, dwa zdania na temat każdej piosenki przed jej zaśpiewaniem, co daje nie tylko świetny efekt wprowadzenia, ale sprawia, że od razu nawiązany zostaje kontakt z publicznością. Wypada to bardzo naturalnie i swobodnie, wszyscy chcą rozmawiać z Mają, skoro i ona rozmawia z nami! Kilka razy słuchacze mięli okazję pośpiewać refreny, kilkanaście razy się pośmiać. Maja zaśpiewała większość swoich hitów znanych fanom z serwisów społecznościowych. Było Beat Me, My Dear Deer, z dedykacją dla kobiet utwór, o jakże wiele mówiącym nam tytule PMS, był i genialny cover Gangsta’s Paradise. I, uwielbiany przez fanów, Babcia Mówi wywołujący salwy śmiechu po każdej odśpiewanej linijce tekstu. Była też piosenka reggae Stary Wieprz, okraszona przez Maję komentarzem: „kiedyś miałam wyjść za mąż za takiego jednego...” do której cudnie ustroił się w klimatyczną czapeczkę skrzypek Paweł Ernst. Śmiechom nie było końca.
       Jest szansa, że Maja Koman i jej ukulele wrócą do Elbląga, a wtedy na pewno nie zabraknie nikogo, kto był na jej koncercie w tą sobotę. Co więcej, jestem przekonana, że wszyscy, którzy byli zabiorą ze sobą znajomych. Takiej muzyki warto słuchać, wśród takich ludzi dobrze jest spędzać czas. Jeśli ktoś nie był niech mocno żałuje, bo Maja sprawiła, że Mjazzga stała się w sobotni wieczór siedliskiem ludzi bardzo zadowolonych ze swojego pozytywnego zwariowania.
      
Urszula Nowik

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama