" lubię zwierzęta"- w cywilizowanych krajach zwierzę także UMIERA. Tylko u nas ( i być może w innych dzikich krajach jak Ukraina czy Rosja) zwierzęta zdychają. Czasownik "zdychać" odnosić powinien się do upokarzających, bolesnych okoliczności śmierci, a nie do tego, kto umiera. I nie rozumiem tego oburzenia - kto broni Ci pomagać potrzebującym ludziom ? Każdy ma prawo pomagać światu według własnego uznania. Śmieszą mnie ( bo na inne emocje nie mam już siły) ludzie, którzy złotówki w życiu nie dali na dobroczynność, ale zaglądają innym w kieszeń i oceniają, czy to słuszne wspomagać schroniska, fundacje czy organizacje broniące praw zwierząt. Traktowanie zwierząt, a zwłaszcza zwierząt gospodarskich w Polsce często woła o pomstę do nieba. W naszym kraju zwierzę wciąż jest rzeczą. Naprawdę lubisz zwierzęta ? Mam sąsiada, który też tak mówi, co nie przeszkadza mu rzucać kamieniami w bezdomne koty.
Czasownik konać znaczył pierwotnie " kończyć, doprowadzać do końca" ; miał też drugie znaczenie - " czynić, działać" . Znaczenie to można było modyfikować poprzez dodawanie różnych przedrostków. Powstały wtedy czasowniki: skonać, przekonać, wykonać itp. Język polski ewoluował i znaczenie słowa skonać zawęziło się do sytuacji " kończyć życie" - czyli stało się synonimiczne do umierać. Używamy go w stosunku do ludzi. Nasza człowiecza megalomania pozwala nam wierzyć, że umieranie jest bardziej nobilitujące i zasługujące na szacunek. Tymczasem słowo to pochodzi od. .. moru, czyli innymi słowy zarazy. Umierał człowiek zarażony dżumą lub cholerą. Natomiast zdychać, to staropolskie słowo, które znaczyło tyle co " wydawać ostatni dech" . Może więc czas zmodyfikować nieco nasze wyobrażenia?