UWAGA!

Z tej radości aż chce mi się śpiewać

 Elbląg, Iza Jędrzejewicz
Iza Jędrzejewicz (fot. Michał Skroboszewski)

W dzieciństwie wraz koleżankami śpiewała na klatce schodowej. Dziś każdy występ na scenie jest dla niej niesamowity. Iza Jędrzejewicz, chórzystka Cantaty, ponad wszystko ceni sobie kontakt z naturą i lekturę dobrej powieści kryminalnej.

- Anna Kaniewska: - Jak rozpoczęła się Pani przygoda z muzyką?
       - Iza Jędrzejewicz: - Z muzyką jestem związana od dziecka. Już w przedszkolu wraz z koleżankami śpiewałam przeboje Czerwonych Gitar i piosenki żołnierskie. Na podwórku organizowałyśmy koncerty na wzór festiwali w Sopocie i Opolu (śmiech). Końcówka skakanki była naszym mikrofonem. Ze względu na akustykę bardzo często śpiewałyśmy na klatce schodowej. Sąsiedzi nie protestowali, więc chyba nie było aż tak źle (śmiech). W Szkole Podstawowej nr 24, która niestety już nie istnieje, miałam cudownego nauczyciela muzyki. Pan Orszewski wprowadził mnie w świat nut. Prowadził on zespół instrumentalny, w którym nauczyłam się grać na mandolinie. Poza tym działałam w harcerstwie. Myślę, że nie trzeba być harcerzem, aby sobie wyobrazić atmosferę, która towarzyszyła nam wieczorem przy ognisku. Zawsze ktoś grał na gitarze, robiliśmy własne instrumenty z puszek, kapsli itp. Poza tym skończyłam Studium Wychowania Przedszkolnego. Tam śpiewałam w obowiązkowym chórze i grałam na pianinie. Cały czas brałam udział w festiwalach muzycznych. Nawet na przerwach śpiewom nie było końca (śmiech). Było bardzo wesoło! Gdy skończyłam wspomniane studium, zaczęłam pracować w przedszkolu. Wraz z koleżanką prowadziłam zespół wokalno-recytatorski "Wesołe nutki". Z naszymi dziećmi zwiedzaliśmy Polskę. Byliśmy m.in. w Bydgoszczy, w Olsztynie, Grudziądzu. Do tego moja rodzina jest bardzo muzykalna. Mój dziadek grał na skrzypcach, mój tata grał na akordeonie i pięknie śpiewał tenorem a mój stryj był organistą. W swojej organistówce miał pianino. Lubiłam obserwować sposób w jaki rozpracowywał utwory dla chórów i w jaki przygotowywał się do mszy. Gdy jeszcze wiernych nie było w kościele, lubiłam przychodzić i obserwować jego grę. Taniec palców i stóp na klawiaturach był magiczny. Do tej pory każde spotkanie z muzyką organową jest dla mistycznym doznaniem.
      
       - Jak długo śpiewa Pani w zespole Cantata i jak to się stało, że Pani tam trafiła?

       - W Cantacie jestem już 7 lat. Jak to się stało, że tam trafiłam? To był przypadek! Koleżanka, z którą pracowałam, wiedziała, że lubię śpiewać. Powiedziała mi, że Cantata potrzebuje nowych chórzystów. Nie wiedziałam, że taki chór w ogóle istnieje (śmiech). Wtedy również dowiedziałam się, że nasza wspólna koleżanka z pracy śpiewa w tym chórze. Porozmawiałam z nią a ona umówiła mnie na przesłuchanie, które przeszłam pomyślnie.
      
       - Wspomniała Pani, że muzyka od zawsze była w Pani życiu. Czy najbliżsi byli zaskoczeni, gdy została Pani chórzystką Cantaty?
       - Może trochę (śmiech). Moi najbliżsi przede wszystkim są ze mnie dumni. Uczestniczą w koncertach, czytają wywiady z chórzystami Cantaty. Z niecierpliwością czekają na naszą płytę i Złoty Dyplom.
      
       - Czy był taki koncert Cantaty, który wspomina Pani najlepiej?

       - Dla mnie niesamowitym przeżyciem był koncert z okazji sierpniowych obchodów 35-lecia Solidarności. Wystąpiliśmy z Elbląską Orkiestrą Kameralną i znakomitymi solistami w repertuarze Gintrowskiego, Kaczmarskiego i Łapińskiego. Szkoda, że wystąpiliśmy z tym programem tylko raz i nie mogliśmy tego zaprezentować szerszej publiczności.
      
       - Jakiej muzyki słucha Pani na co dzień?
       - Wszystko zależy od mojego nastroju. Myślę, że powiem o muzyce, której nie słucham, będzie prościej (śmiech). Nie słucham techno, rapu ulicznego i disco polo. Nie mogę się przekonać do tych gatunków.
      
       - W dzisiejszych czasach mamy bardzo dużo obowiązków. Często zapominamy o sobie i rozwijaniu swoich zainteresowań. Jakby zachęciła Pani elblążan do odnalezienia swojej pasji?
       - W Elblągu jest dużo możliwości. Można się rozwijać w wielu dziedzinach. Jeśli ktoś lubi śpiewać, to my serdecznie zapraszamy do naszego chóru! Szczególnie zapraszamy panów, których w Cantacie jest zdecydowanie mniej niż pań. Panowie, proszę uwierzyć w swoje umiejętności (śmiech). My uwielbiamy przebywać w swoim towarzystwie. Spotykamy się na próbach, ale także prywatnie. To świadczy o tym, że w Cantacie panuje ciepła, rodzinna atmosfera.
      
       - Czym się Pani jeszcze interesuje oprócz muzyki? Co Pani robi w wolnym czasie?
       - Lubię naturę i przyrodę. Jestem szczęśliwą posiadaczką działki. Praca na działce mnie odpręża i sprawia, że jestem szczęśliwa. Z tej radości aż chce mi się śpiewać (śmiech). Innych ciągnie do dużych miast i urbanizacji, ja cenię sobie ciszę i spokój. Uważam, że Polska to piękny kraj. Chciałabym ją bardziej poznać. Planuję wyjazd w Góry Świętokrzyskie. Jeszcze tam nie byłam. Marzę o zobaczeniu jaskini Raj. Lubię również spacery i nordic walking. Gdy pogoda nie sprzyja, to zaszywam się w domu z dobrym kryminałem. Jestem fanką Joanny Chmielewskiej i Agaty Christie.
      
Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym chóru Cantata.
Co niedzielę na naszej stronie prezentujemy wywiady z kolejnymi śpiewakami chóru.
Anna Kaniewska

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama