Obejrzyjcie ten film! (opinia)

Czasami coś tak mocno „rzuci mi się na duszę", że muszę się tym podzielić, inaczej się uduszę. Tym razem padło na film „Dom dobry" Wojciecha Smarzowskiego.
Od razu uprzedzam: nie czuję się kompetentna, by recenzować film czy pisać psychologiczne wywody. Jak pewnie większość widzów zastanawiałam się, czy to na pewno dobry pomysł na piątkowe popołudnie. Ale — jak zwykł mawiać nasz znajomy — „nie żałuję, że przyszedłem". I ja, ku własnemu zaskoczeniu, wyszłam z kina z poczuciem: good job.
Filmy Smarzowskiego potrafią trafić w moje najciemniejsze, najgłębsze, skorpiońskie zakamarki duszy. Pokazują, że choć naprawdę lubię swój kraj (szczególnie jego przyrodę), to my, ludzie, mamy tu jeszcze bardzo dużo do zrobienia. A pierwszym krokiem jest diagnoza i przyznanie, że problem istnieje.
Nie znam osobiście aż tak skrajnych przypadków jak w filmie, ale „tylko" podbite oko (przez głupie drzwi), przemoc słowną, psychiczną czy ekonomiczną — owszem. I wiem, że wiele z Was też.
Przed seansem młoda dziewczyna sprawdzająca bilety życzyła nam „miłego seansu". Miło nie było. Było trudno. Momentami musiałam przypominać sobie o oddechu i budować emocjonalną „patelnię". Ale dałam radę — i Wy też dacie.
Uważam, że obejrzenie tego filmu powinno być naszym obywatelskim obowiązkiem (PS: sala, jak na Elbląg, dość pełna — w 90proc. kobiety. Panowie, to również film dla Was).
Zobaczcie, jak może wyglądać przemoc za zamkniętymi drzwiami. A jeśli czujecie, że „czas coś z tym zrobić" — albo znacie kogoś, kto tego potrzebuje, ale nie umie poprosić o pomoc — zabierzcie ją lub jego na ten „romantyczny film". Bo większość takich historii zaczyna się przecież od pięknego romansu...
Tu można znaleźć realne wsparcie:
Ośrodek Pomocy dla Osób Pokrzywdzonych Przestępstwem w Elblągu