Nie mogłem oprzeć się pokusie, żeby nie obejrzeć meczu piłkarek ręcznych Startu podczas krótkiego pobytu w Elblągu – mówi Artur Drużkowski, syn trenera elbląskich szczypiornistek Andrzeja Drużkowskiego. – Od roku 1989 mieszkam w Norwegii, gdzie piłka ręczna cieszy się niezwykłą popularnością. Pomimo że mam 38 lat, nadal czynnie uprawiam tę dyscyplinę.
– Nie może być inaczej, bo przecież w domu, od najmłodszych lat królował, za sprawą taty, szczypiorniak – przyznaje Artur. – Podziwiałem i nadal jestem pełen uznania dla taty za jego osiągnięcia, jakie ma w piłce ręcznej nie tylko w Polsce. W Norwegii nazwisko Drużkowskiego jest znane z pracy, jaką tam po sobie pozostawił. Zaczynał w IV-ligowym klubie RIL Rovevic Idvec Lag Rornik z kobiecymi i męskimi zespołami. Odpowiadał za całość przygotowań do rozgrywek ligowych i pracę z młodzieżą. Przyszły sukcesy, jego zespoły awansowały do III ligi. Potem został trenerem drużyny ekstraklasy w klubie HG Nidelv Trondheim – wspomina Artur. – Tu też pracowało mu się dobrze, ale po dwóch latach otrzymał ciekawą propozycję z drugoligowego klubu Surnadal Il, gdzie prowadził kobiecą drużyną. Po powrocie do Polski wzniósł na krajowe i europejskie wyżyny lubelski Montex. Teraz pomimo wielu, zwłaszcza kadrowych, problemów stara się trenerskim zaangażowaniem ponownie doprowadzić elbląski Start do krajowej czołówki. To nie jest łatwe zadanie. Sam, kiedy zaczynałem trenować piłkę ręczną w MKS Truso, na własnej skórze odczuwałem trenerskie wymagania. Teraz jestem wdzięczny elbląskim szkoleniowcom za to, że zrobili ze mnie zawodnika. Gram, pomimo 38 lat, w III-ligowej drużynie w Rornik, a także pracuję w amerykańskiej firmie, prowadząc podwodnego robota przy poszukiwaniach złóż ropy naftowej. To fascynujące zajęcie, ale wymagające odreagowania po pracy. To znajduję w sporcie. Sportowe geny odziedziczyłem po ojcu, a po mnie mój dwunastoletni syn Andreas, który gra w piłkę nożną i jest objęty centralnym szkoleniem narybku piłkarskiego Norwegii.
Moje wrażenia z meczu Startu z Piotrcovią chyba nie różnią się od ocen kibiców – stwierdza Artur Drużkowski. – Po dobrej pierwszej połowie zabrakło elblążankom doświadczenia i zimnych głów w drugiej części meczu, który powinny wygrać. No cóż, taki jest urok sportu, trzeba przełknąć gorycz przegranej i w kolejnych meczach walczyć o sukces. A korzystając z okazji, pozdrawiam wszystkich znajomych z Elbląga.
Moje wrażenia z meczu Startu z Piotrcovią chyba nie różnią się od ocen kibiców – stwierdza Artur Drużkowski. – Po dobrej pierwszej połowie zabrakło elblążankom doświadczenia i zimnych głów w drugiej części meczu, który powinny wygrać. No cóż, taki jest urok sportu, trzeba przełknąć gorycz przegranej i w kolejnych meczach walczyć o sukces. A korzystając z okazji, pozdrawiam wszystkich znajomych z Elbląga.
M