UWAGA!

Cieszę się, gdy mogę pomóc

 Elbląg, Dzielnicowa sierż. Katarzyna Stankiewicz
Dzielnicowa sierż. Katarzyna Stankiewicz (fot. WS)

"Waldek, chodź szybko, coś zobaczysz! Dzielnicowy przyszedł, ale zobacz jaki! To jest kobieta!" Z takimi reakcjami bardzo często spotyka się sierż. Katarzyna Stankiewicz, gdy odwiedza mieszkańców swojego rewiru. Cieszy się, że budzi pozytywne emocje, a największą satysfakcję ma wtedy, gdy pomagając komuś w potrzebie, słyszy "dziękuję".

Pani Kasia rozpoczęła swoją przygodę z KMP w Elblągu w 1999 r. Przyszła na staż, po którym została zatrudniona, jako pracownik cywilny. Pracowała w różnych wydziałach, najdłużej, bo 7 lat, w prewencji. Jako sekretarka. W końcu zdecydowała, że chce założyć mundur.
       - Mimo że pracowałam wcześniej w policji, nie miałam taryfy ulgowej i musiałam przejść wszystkie etapy rekrutacji, także testy – mówi sierż. Katarzyna Stankiewicz. - Ostatecznie dostałam się na półroczny kurs do szkoły policji w Słupsku. Następnie trafiłam na praktyki do Piaseczna, gdzie odbyłam 37 służb. Tam chodziliśmy w patrolach pieszych. Nota bene dwie kobiety (śmiech).
       Sierżant Stankiewicz przyznaje, że już wcześniej myślała o służbie w policji, ale najpierw chciała skończyć studia, później założyła rodzinę. - Wszystko sobie poukładałam i w końcu chciałam podjąć wyzwanie. Żeby sobie później nie wyrzucać, że nie spróbowałam – twierdzi dziś policjantka i dodaje, że to ciekawa praca, ale i bardzo wymagająca.
       Po trzech latach służby pani Kasia została ... dzielnicową. 1 kwietnia 2014 r. I to nie jest żart prima aprilisowy.
       - Nie jestem pierwszą kobietą na tym stanowisku – przyznaje sierż. Stankiewicz. - Sama pamiętam dwie panie, które były dzielnicowymi. Panią Zosię Wardyn znałam osobiście. Ona była długo dzielnicową i to bardzo dobrą. Nawet kiedyś zażartowałam, że pójdę w jej ślady. I tak się stało.
       Pani Kasia jest dzielnicową w II Rewirze: od ul. Sienkiewicza, przez Kościuszki, miasteczko szkolne, ul. Saperów, Podchorążych do Gęsiej Góry, aż po Osiedle przy Młynie. Jak mieszkańcy reagują na kobietę w mundurze?
       - Bardzo pozytywnie – zapewnia sierż. Stankiewicz. - W ramach odwiedzin posesyjnych odwiedzam mieszkańców po to, by mnie poznali. Pytam także o ich problemy. Często dochodzi do sytuacji, gdy drzwi mieszkania otwiera mi żona, która na mój widok woła do męża: "Chodź szybko, coś zobaczysz. Dzielnicowy przyszedł, ale zobacz jaki! To jest kobieta!". (śmiech). Zarówno kobiety, jak i mężczyźni mówią, że fajnie, że to kobieta jest dzielnicowym, bo lepiej ich zrozumie. Twierdzą, że przede mną łatwiej jest im się otworzyć.
       A z jakimi problemami borykają się mieszkańcy rewiru sierż. Katarzyny Stankiewicz?
       - Często dochodzi do konfliktów sąsiedzkich, gdzie jestem "mediatorem" – mówi dzielnicowa. - Podsuwam pomysły rozwiązań, zachęcam do wspólnej rozmowy. Czasem zadzwoni starsza pani, bo ktoś jej kwiatki z ogródka powyrywał, czasem ktoś, bo ma problemy wychowawcze z nastoletnim dzieckiem. Problemy są różne – od małych po naprawdę duże. Te ostatnie najczęściej dotyczą przemocy w rodzinie. W swojej dzielnicy mam założonych 15 niebieskich kart. Te sytuacje wymagają monitorowania.
       Jednak, jak podkreśla sierż. Stankiewicz żadne problemy nie są jej straszne. Jako zodiakalny Lew jest uparta i wytrwale dąży do celu.
       - Ludzie mówią, że jestem stanowcza, ale widzą z mojej strony chęć pomocy – podkreśla. - Pracuję jako dzielnicowa bardzo krótko, ale największą satysfakcją jest dla mnie to, że już kilka razy usłyszałam słowo "dziękuję". To też dla mnie bodziec do jeszcze lepszej pracy.
       Na dzielnicy jest każdego dnia. Jest już rozpoznawalna. - Po służbie, gdy jestem ubrana po cywilnemu, na przykład w sklepie zaczepiają mnie ludzie, pytają, jak się można ze mną skontaktować. Mówią o problemach – mówi pani Kasia.
       Dla kobiety praca w policji jest szczególnym wyzwaniem. Często, także sierżant Stankiewicz, spotykają się z opinią, że "baba w mundurze to nic dobrego".
       - Są jednak sytuacje, gdy kobieta na służbie to skarb, co podkreślają nawet koledzy policjanci – twierdzi pani Kasia. - Na interwencjach, gdzie w domu są dzieci, one lgną właśnie do kobiety. To ona je przytuli, pocieszy. Kobieta-policjantka rozładowuje też emocje. Mój kolega z patrolu śmiał się, ze łagodzę obyczaje i coś w tym jest.
       Katarzyna Stankiewicz jest policjantką, ale i mamą 7-letniej Martynki. Jak godzi obowiązki zawodowe z życiem rodzinnym?
       - Czasem w biegu, ale godzę – śmieje się. - Wożę córkę na zajęcia taneczne, na angielski, razem gotujemy, organizujemy wypady za miasto. Gdy słyszę wieczorem "Jesteś najcudowniejszą mamą na świecie" to wiem, że mi się udało.
       Mąż pani Kasi również jest funkcjonariuszem policji. Czy córka pójdzie w ślady rodziców?
       - Zmienia zdanie bardzo często – śmieje się Katarzyna Stankiewicz. - Raz chce być policjantką, innym razem lekarzem, nauczycielką, tancerką.
      

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Uwaga! Opinia zostanie zamieszczona na stronie po zatwierdzeniu przez redakcję.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
Reklama