UWAGA!

Nieposłuszeństwo (felieton Marii Kasprzyckiej)

 Elbląg, Maria Kasprzycka
Maria Kasprzycka (fot. archiwum prywatne)

Subiektywizm ma to również do siebie, że ludzie przypisują innym swoje własne motywacje i zachowania, nie biorąc w ogóle pod uwagę tego, że każdy jest inny i myśli inaczej. Dlatego przerażają mnie ludzie imputujący innym, że walczą z tymi czy tamtymi, bo odkrywają w ten sposób swoje nieczyste intencje. Osobiście przed ludźmi, którzy ciągną ze sobą zło, kult siły czy potrzebę konfrontacji, raczej uciekam. Jeśli już walczę to nie z kimś, lecz o coś: często nawet o jakoweś imponderabilia. Aktualnie wciągnęłam się w bój o obywatelskie nieposłuszeństwo.

W euforii lat 90., zachłyśnięciu się wolnością i demokracją, nie uwierzyłabym, że za dwadzieścia lat w środku Europy będę świadkiem postępującego upadlania i zobojętnienia ludzi. Byłam pewna, że ostateczne rozliczenie w latach 80. traumy II wojny światowej, która dotknęła nie tylko ofiary, ale i całe społeczności agresorów, stanowić będzie na zawsze przestrogę przed obojętnością i przyzwoleniem na zło. Istotny był w tym dwugłos Włocha Primo Leviego i Niemca Hansa Meyera (znanego po wojnie jako Jean Amery) – całkowicie zeuropeizowanych mimo żydowskiego pochodzenia. Obaj przeszli piekło obozu w Auschwitz, pracując w podobozie w Manowicach, cudem w końcu uchodząc z życiem. Po wojnie parali się pisarstwem i dziennikarstwem, by po latach, z dystansu, rozliczyć się z tym najstraszniejszym okresem. Obaj próbowali pojąć sens zadawanego cierpienia, karkołomnie doszukując się nawet racjonalności celu, który przyświecał nazistom. Podjęli też polemikę z koncepcją "banalnego zła", sformułowaną przez Hannę Arendt. Amery pozostał nieprzejednany wobec swoich niemieckich rodaków i odcinając się od nich zmienił nazwisko. Stwierdził też, że Zagłada spowodowała nieodwracalną stratę wiary w człowieczeństwo. Levi, mając pełną świadomość niewspółmierności przewinień stron wojny, dostrzegł, że nie istnieje nieprzekraczalna bariera odgradzająca zbrodniarzy i ofiary, opisując "szarą strefę" różnych zachowań moralnych.

Konstatacje Leviego wykorzystał francuski filozof Frederic Gros w wydanej w ubiegłym roku pracy pod znamiennym tytułem „Nieposłuszeństwo”. Gros nie trywializuje buntu i z góry przestrzega czytelników, że buntownikom nigdy łatwo nie było i nie będzie, dając na to liczne przykłady od antyku po dzień dzisiejszy. Otwarcie mówi o ostracyzmie, wykluczeniu, stygmatyzowaniu, przekonując mimo to, że tylko słuszne nieposłuszeństwo może uchronić dzisiaj nasze człowieczeństwo.

Punktem wyjścia do rozważań Grosa nad zdolnością ludzi do godzenia się z moralnie nieakceptowalnymi zachowaniami i znoszenia wszelkich niegodziwości stał się cytat z Primo Leviego: „Potwory istnieją, ale jest ich niewiele; te, które są bardziej niebezpieczne to zwykli ludzie, urzędnicy służby cywilnej, gotowi wierzyć i słuchać bez dyskusji”. Przyjmując ten punkt widzenia Gros podjął się demistyfikacji cnoty posłuszeństwa pokazując, że u źródeł podmiotowości człowieka leży właśnie zdolność do nieposłuszeństwa. Historia XX wieku dostarczyła bowiem bez liku dowodów na istnienie posłusznych potworów.

Z takich oto racji i lęków wynika mój bunt przeciwko temu, co dzieje się w Elblągu. Przeciwko milczącej zgodzie radnych i polityków na wszelkie niegodziwości, których jest coraz więcej. Standaryzacje, likwidacje, nagradzanie wiernych i banalizowanie ich nieudolności, ale za to nieustępliwe ściganie i upokarzanie każdego, kto się sprzeciwi. Kiedyś, będąc dyrektorem muzeum uwielbiałam miejskie kontrole. Przychodziły naprawdę kompetentne, rzetelne i życzliwe przedstawicielki miasta, od których bardzo wiele się nauczyłam. Kontrole inspirowały wtedy do lepszej pracy, dzisiaj zdają się być narzędziem urzędniczej przemocy. I poważnie zastanawiam się, czy granica zbędnego okrucieństwa nie została już przekroczona, gdy dostaję dzisiaj kolejne pismo o wszczęciu na wniosek prezydenta postępowania przeciwko mnie o naruszenie ustawy finansów publicznych. Czytając zaś zarzuty, że np. zwrotu niewykorzystanych środków nie dokonałam w piątek, tylko w następny poniedziałek, czuję totalne odczłowieczenie urzędu. I smutek, że to co miało funkcjonować w naszym imieniu, obraca się przeciwko nam. Jestem i byłam za pełną, rzetelną współpracą wszystkich opcji na rzecz miasta i jego mieszkańców. Odróżniam jednak partnerską koalicję od bezwarunkowego podporządkowania się – obojętne czy partyjnym bonzom, czy magistrackim włodarzom. Mam też świadomość, że posłuszeństwo jest łatwe i bezpieczne, a bunt wymaga nie tylko odwagi, ale przede wszystkim samodzielnego myślenia i podejmowania decyzji. Niemniej jestem przekonana, że nieposłuszeństwo staje się dzisiaj obywatelskim, moralnym obowiązkiem.

Można pocieszać się tym, że nie jest to szczególnie elbląska specyfika, że cały świat wygląda podobnie i mało zmienia się też na przestrzeni wieków. Przy pakowaniu mieszkania wpadły mi w ręce aforyzmy i sarkazmy Marka Twaina, które z radością sobie przypomniałam. Ani odległość czasowa, ani przestrzenna ich nie zdezaktualizowała. Twain powiadał, że „decydować wbrew swym przekonaniom znaczy być jednoznacznym i niewybaczalnym zdrajcą, zarówno wobec siebie, jak i swego kraju”. Podkreślał również, że „ żaden kraj nie może być dobrze rządzony, dopóki wszyscy jego obywatele nie będą pamiętać, że oni są strażnikami prawa, a urzędnicy jedynie środkiem jego stosowania i niczym więcej”. Dlatego dzisiaj, w dobie partyjnego i quasi demokratycznego zawłaszczania przez pojedynczych ludzi coraz większych obszarów przestrzeni publicznej, nieposłuszeństwo staje się miarą człowieczeństwa i jedną z najbardziej pożądanych postaw. Bierne przyzwolenie na mobbing i nękanie słabszych, nadużycia władzy, stygmatyzację społeczną myślących czy głosujących inaczej, jest prostą drogą do siłowych rozwiązań i przelewu krwi, z której z każdym dniem coraz trudniej będzie zawrócić. I nie wystarczy powierzchowna pamięć o tragicznych kartach historii dokumentowana składaniem wieńców pod pomnikami. Cytując raz jeszcze Marka Twaina, jeśli nie zaczniemy się buntować, pozostanie już tylko „mordowanie obcych, wobec których nie czujesz osobistej wrogości. Obcych, którym w innych okolicznościach pomagałbyś, gdyby byli w kłopotach, i którzy pomagaliby tobie, gdybyś ty je miał”.

Maria Kasprzycka, elblążanka

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Ratunku. Domowa pisarka odzyskała głos.
  • Pani Mario! Widzę, że ma Pani dużo przemyśleń i spostrzeżeń na różne sprawy, więc proszę popełnić jakąś książkę. Bo z całym szacunkiem dla Elblążan, wydaje mi się, że mało osób zna takie słowo jak imponderabilia. .
  • Nie ma Hanny Arend -jest Hannah /w jej wypadku to nie imię lecz pseudonim bo na imię miała Johanna. Pseudo erudycyjne nieuctwo zwala z nóg.
  • Pisarka Maria, już mechanicznie, cytuje przemyślenia klasyków i ubolewa nad kondycją świata.
  • Zagrodowa felietonistka - dzisiaj w roli ubogiego Proroka.
  • Pierwsze zdanie tego artykułu to kłamstwo, więc cała reszta to tylko przypadkowe zbitki liter. Początek lat 90-tych to pamiętam. Ludzie na bezrobociu, powszechny lament, skarga, państwo po kilku miesiącach działania ustawy Wilczka (i faktycznie, wtedy w 1989 było odrobinę wolności)podniosło się ze zdwojoną siłą i przycisnęło ludzi jak się patrzy. Gwałtownemu nawrotowi (w ciągu kilku tygodni)do ustroju ekonomicznego PRL przewodził tow. Balcerowicz. Polecam dokument "Mgła"z 1993 roku, który oddaje przygnębiającą atmosferę tamtych lat. Cały majątek w rękach państwa, a ludzie chcący pracować mają związane ręce, są na siłę trzymani w bezwładności przez totalitarne państwo i utrzymywani przy życiu jak w obozie koncentracyjnym za pomocą racji żywnościowych zwanych "kuroniówkami". I za chwilę potem już otwarty powrót władzy ludowej: rządy SLD i Kwaśniewskiego na długie lata. Oto obraz demokracji i wolności początku lat 90-tych
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    25
    17
    Okonek(2020-07-30)
  • "Dlatego przerażają mnie ludzie imputujący innym"mnie tez przerazasz jak mi imputujesz ze inni imputują, a tak poza tym portel stosuje cenzure xd
  • Maria jesteś genialna, genialna. Powinnaś coś z sobą zrobić. Maria och Maria. Ludzie zawsze podli byli. Dziś nagradzana jest mierność, wystarczy być posłusznym i wiernym.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    22
    13
    Kurka wodna(2020-07-30)
  • Boże, drogi PORTELU, zróbcie coś, niech Ona już nas nie katuje. A poza tym jest bezczelna "sortując"ludzi. Nie każdy wie i domyśla się co siedzi w jej sfrustrowanej głowie kiedy używa słów takich jak "importeroratapiniiwaklklaa"masakra z tą kobietą.
  • sjp; imponderabilia «rzeczy nieuchwytne i niedające się dokładnie zmierzyć lub obliczyć, mogące jednak wywierać wpływ na jakieś sprawy» tyle słownik języka polskiego zatem autorka ma problem z logiką i frazeologią. Proponuję zamiast przepisywania aforyzmów Twaina, przeczytać w całości Tomka Sewera i za jego przykładem np pomalować płot. Będzie więcej pożytku
  • Marysiu a kto powiedział : "nie umiem znaleźć dystansu. .. .. nie mogę być i twórcą i tworzywem. .. "w nagrodę. .. ..
  • Przecież są wakacje.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    5
    2
    Turysta(2020-07-30)
Reklama