Autorka podchodzi do problemu w sposób bardzo wyluzowany i to jest zła koncepcja. Jeżeli Polska nie zamknie granic i to już a właściwie na wczoraj i nie wprowadzi restrykcji jak w Chinach, to możemy powoli umawiać się na bal po tamtej stronie. Tak to widzę.
Proszę wierzyć, że poważnie traktuję zagrożenie. Uważam tylko, że najwięcej zależy od rozsądku każdego z nas. To w końcu my decydujemy, czy pójdziemy do hipermarketu, na wiec czy do kościoła. Przeraża mnie zamykanie granic, ale to może taka postkomunistyczna fobia.