W Elblągu jest około 300 bezdomnych. Dla wszystkich wystarczy miejsca w domach pomocy społecznej, lecz nie wszyscy chcą z takiej pomocy skorzystać. Lądują wtedy najczęściej na dworcu.
Według przepisów osobą bezdomną jest człowiek, który nie posiada żadnego miejsca zamieszkania i - co jest bardzo ważne - nie jest nigdzie zameldowany. Nie wszystkie zatem osoby, które żyją na ulicy, można nazwać bezdomnymi.
Zwyczajna pomoc
Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Elblągu twierdzą, że pomocy, jakiej udziela się bezdomnym nie można nazwać akcją, gdyż jest to ich rutynowe działanie. Przygotowują się do niej długo przed zimą.
- Problem bezdomnych jest bardzo skomplikowany - mówi Zenona Ćwiklińska, dyrektor MOPS. - Ich potrzeby są bardzo różnorodne. Nasza pomoc nie ogranicza się tylko do zapewnienia im miejsca do spania. Każdy może liczyć na gorący posiłek, ciepłą wodę i mydło. Każdego potrzebującego jesteśmy w stanie skierować do szpitala.
Na terenie Elbląga istnieje dom dla bezdomnych przy ul. Nowodworskiej 49. Dysponuje 60 miejscami noclegowymi. W sytuacjach kryzysowych może przyjąć nawet 100 osób. Oprócz tego istnieje jeszcze kilka ośrodków niosących pomoc potrzebującym.
- Przy izbie wytrzeźwień funkcjonuje też noclegownia miejska - dodaje Zenona Ćwiklińska. - To jest świetne rozwiązanie dla tych, którzy nie chcą się poddać rygorowi domu dla bezdomnych. W Elblągu nie było takiej sytuacji, żeby zabrakło miejsca dla osoby bezdomnej.
Być wolnym i pić
Nie wszyscy bezdomni chcą przyjąć pomoc. W domu dla bezdomnych nie wolno przede wszystkim pić. Trzeba także pracować. To im się nie podoba.
- Obowiązuje regulamin, którego trzeba u nas przestrzegać - tłumaczy Janina Czaczkowska, pracownik domu dla bezdomnych. - Są temu niechętni. Zdarzają się osoby, które wyrażają na to zgodę, a nawet podejmują się leczenia szpitalnego, lecz jest ich zdecydowanie mniej. Większość chce być wolna, chce pić.
Pracownicy pomocy społecznej apelują do mieszkańców Elbląga o pomoc. Wielu bezdomnych jest przywożonych do ośrodka w łachmanach, które nie nadają się nawet do prania. Dostają nowe ubrania.
- Potrzebujemy odzieży, obuwia, bielizny - dodaje Janina Czaczkowska. - To jest nam po prostu niezbędne.
Po prostu przetrwać
Alkohol jest najważniejszym powodem, dla którego bezdomni uciekają z domów pomocy. Po jednym takim wybryku nie mają już do nich wstępu. W ubiegłym roku Elbląskie Stowarzyszenie Pomocy Humanitarnej Lazarus przyjęło kilku mężczyzn do swojej noclegowni dla kobiet. W tym roku mężczyźni mają tam zakaz wstępu. Wszczęli po pijanemu awanturę, podczas której pracownica noclegowni zamknęła się ze strachu w pokoju i wezwała policję.
Co robią zimą? Noce spędzają gdzie tylko mogą podkraść trochę ciepła. Najczęściej lądują na dworcu. W dzień wałęsają się po mieście, żebrzą, zbierają puszki i makulaturę.
- Nie wiem, jak to będzie - mówi jeden ze spotkanych przez nas na dworcu mężczyzn. - Jakoś sobie będzie trzeba to życie ułożyć. Trzeba przetrwać, po prostu - przetrwać.
Zwyczajna pomoc
Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Elblągu twierdzą, że pomocy, jakiej udziela się bezdomnym nie można nazwać akcją, gdyż jest to ich rutynowe działanie. Przygotowują się do niej długo przed zimą.
- Problem bezdomnych jest bardzo skomplikowany - mówi Zenona Ćwiklińska, dyrektor MOPS. - Ich potrzeby są bardzo różnorodne. Nasza pomoc nie ogranicza się tylko do zapewnienia im miejsca do spania. Każdy może liczyć na gorący posiłek, ciepłą wodę i mydło. Każdego potrzebującego jesteśmy w stanie skierować do szpitala.
Na terenie Elbląga istnieje dom dla bezdomnych przy ul. Nowodworskiej 49. Dysponuje 60 miejscami noclegowymi. W sytuacjach kryzysowych może przyjąć nawet 100 osób. Oprócz tego istnieje jeszcze kilka ośrodków niosących pomoc potrzebującym.
- Przy izbie wytrzeźwień funkcjonuje też noclegownia miejska - dodaje Zenona Ćwiklińska. - To jest świetne rozwiązanie dla tych, którzy nie chcą się poddać rygorowi domu dla bezdomnych. W Elblągu nie było takiej sytuacji, żeby zabrakło miejsca dla osoby bezdomnej.
Być wolnym i pić
Nie wszyscy bezdomni chcą przyjąć pomoc. W domu dla bezdomnych nie wolno przede wszystkim pić. Trzeba także pracować. To im się nie podoba.
- Obowiązuje regulamin, którego trzeba u nas przestrzegać - tłumaczy Janina Czaczkowska, pracownik domu dla bezdomnych. - Są temu niechętni. Zdarzają się osoby, które wyrażają na to zgodę, a nawet podejmują się leczenia szpitalnego, lecz jest ich zdecydowanie mniej. Większość chce być wolna, chce pić.
Pracownicy pomocy społecznej apelują do mieszkańców Elbląga o pomoc. Wielu bezdomnych jest przywożonych do ośrodka w łachmanach, które nie nadają się nawet do prania. Dostają nowe ubrania.
- Potrzebujemy odzieży, obuwia, bielizny - dodaje Janina Czaczkowska. - To jest nam po prostu niezbędne.
Po prostu przetrwać
Alkohol jest najważniejszym powodem, dla którego bezdomni uciekają z domów pomocy. Po jednym takim wybryku nie mają już do nich wstępu. W ubiegłym roku Elbląskie Stowarzyszenie Pomocy Humanitarnej Lazarus przyjęło kilku mężczyzn do swojej noclegowni dla kobiet. W tym roku mężczyźni mają tam zakaz wstępu. Wszczęli po pijanemu awanturę, podczas której pracownica noclegowni zamknęła się ze strachu w pokoju i wezwała policję.
Co robią zimą? Noce spędzają gdzie tylko mogą podkraść trochę ciepła. Najczęściej lądują na dworcu. W dzień wałęsają się po mieście, żebrzą, zbierają puszki i makulaturę.
- Nie wiem, jak to będzie - mówi jeden ze spotkanych przez nas na dworcu mężczyzn. - Jakoś sobie będzie trzeba to życie ułożyć. Trzeba przetrwać, po prostu - przetrwać.
OP