
- Wypowiedzi premiera o tym, że samorządy oszczędzają na oświacie, są nieprawdziwe – powiedział dzisiaj na konferencji prasowej Witold Wróblewski, prezydent Elbląga. Miasto tylko w tym roku dołoży do oświaty prawie 100 milionów złotych. - Subwencja z budżetu państwa nie pokrywa nawet wynagrodzeń dla nauczycieli – dodał prezydent.
– One dostają od nas subwencję budżetową i na przykład nie wypłacają dodatku motywacyjnego, funkcyjnego albo za trudne warunki pracy – mówił kilka dni temu premier Mateusz Morawiecki, zarzucając samorządom, że oszczędzają na nauczycielach. Na te słowa zareagował Związek Miast Polskich, który w piśmie do premiera podkreślał, że samorządy dokładają 45 groszy do każdej złotówki wydanej z budżetu państwa na oświatę. „Subwencja nie wystarcza nawet na wynagrodzenia, a przecież są także inne koszty prowadzenia szkół” - napisał ZMP.
Dzisiaj na ten temat głos na konferencji prasowej zabrał prezydent Witold Wróblewski, który na przykładzie Elbląga pokazał, ile samorządy dokładają do oświaty.
- Od 2015 roku subwencja oświatowa niewiele się zmieniła, dopiero w tym roku wzrośnie ze 129 mln zł do 137 mln zł, a wydatki miasta na oświatę wzrosły w tym czasie z 215 mln do 261 mln złotych. Dynamika wzrostu wydatków samorządu jest o wiele wyższa – mówił Witold Wróblewski. - Rząd dał w ubiegłym roku podwyżki nauczycielom od 1 kwietnia, co skutkowało zwiększeniem wydatków o 4,5 mln złotych. W tym roku będzie to już 10,5 mln złotych. Tych środków finansowych, mimo moich wniosków w tej sprawie do pani minister, nie dostaniemy od rządu. To kolejna kwota, która nie ma pokrycia w subwencji – wyliczał prezydent.
Subwencja nie wystarcza nawet na wynagrodzenia
Tylko na wynagrodzenia dla nauczycieli i pracowników oświaty Elbląg wydaje rocznie 161 mln złotych, tymczasem subwencja oświatowa wynosi 137 mln zł. - Subwencja nie pokrywa więc nawet wynagrodzeń, a to przecież nie jedyne wydatki – mówił prezydent, dodając że od 2007 roku miasto dokładało do oświaty rocznie 35 mln złotych, w 2019 roku będzie to już prawie 99 mln złotych. - I to w sytuacji, gdy liczba uczniów maleje – dodał.
Prezydent wymieniał też przykłady różnych działań, które podjęło miasto, by zniwelować negatywne skutki zmian w oświacie i rozwijać edukację. 3,5 miliony złotych wydano na program dobrowolnych odejść nauczycieli i pracowników oświaty (skorzystało z niego 102 nauczycieli i 53 pracowników niepedagogicznych), przeprowadzono część szkół z jednych obiektów do drugich, miasto pozyskało też 35 mln złotych na rozwój szkolnictwa zawodowego i szkolnictwa ogólnokształcącego.
- Dziwi mnie, że premier przekazuje informacje nieprawdziwe, jakoby samorządy oszczędzały na oświacie. To kompletne nieporozumienie i nieprawda – stwierdził Witold Wróblewski.
Z interpelacją w sprawie subwencji dla samorządów do ministra edukacji wystąpił senator Jerzy Wcisła.
- Obawiam się, w obecnej sytuacji – gdy następuje kulminacja protestów nauczycielskich – jeżeli rząd podejmie jakieś zobowiązania wobec nauczycieli, to znowu podejmie je na koszt samorządów. Tymczasem tylko w 2017 roku, jak podaje Związek Miast Polskich, samorządy w całym kraju dopłaciły do oświaty prawie 15 miliardów złotych! Elbląg dopłacił 44 procent, Pasłęk - 44, Bartoszyce – 36 proc. powiat elbląski – 38 – mówił senator Jerzy Wcisła. - Jeżeli negocjuje się z nauczycielami i ogłasza się, że nie ma 9 miliardów złotych w budżecie państwa, a jednocześnie przyjmuje się zobowiązania wartości 42 mld złotych wynikających z programu „Piątka Kaczyńskiego” i to bez zmiany budżetu państwa, to kto w Polsce uwierzy rządowi, że nie ma pieniędzy? Dlatego nie dziwię się nauczycielom, że protestują.
Co ze strajkiem?
Tymczasem w elbląskich szkołach, tak jak w całym kraju, trwa referendum w sprawie strajku, który na 8 kwietnia zapowiada Związek Nauczycielstwa Polskiego. - Dziś, jutro i pojutrze w szkołach będzie prowadzone referendum. Nasi dyrektorzy na bieżąco będą nas informować o sytuacji. Na dzisiaj nie wiemy jeszcze, w której szkole będzie strajk, jaką formę przyjmie, ilu nauczycieli będzie strajkować. Jeszcze czekamy – stwierdził dopytywany przez dziennikarzy wiceprezydent Edward Pietrulewicz.
Czy miasto jest przygotowane na strajk nauczycieli? - Poczekajmy, gdy będziemy mieli pełną wiedzę – stwierdził Witold Wróblewski.
- Docierają do nas różne głosy, w różnych szkołach różnie to wygląda. Dopiero po referendum będziemy wiedzieć, ilu nauczycieli mamy do dyspozycji. Czy będzie tak, jak planują niektóre samorządy, zatrudniać na przykład emerytowanych nauczycieli na umowę-zlecenie. Nie wiem jeszcze, jak sytuacja się rozwinie – dodał Edward Pietrulewicz.
Dzisiaj na ten temat głos na konferencji prasowej zabrał prezydent Witold Wróblewski, który na przykładzie Elbląga pokazał, ile samorządy dokładają do oświaty.
- Od 2015 roku subwencja oświatowa niewiele się zmieniła, dopiero w tym roku wzrośnie ze 129 mln zł do 137 mln zł, a wydatki miasta na oświatę wzrosły w tym czasie z 215 mln do 261 mln złotych. Dynamika wzrostu wydatków samorządu jest o wiele wyższa – mówił Witold Wróblewski. - Rząd dał w ubiegłym roku podwyżki nauczycielom od 1 kwietnia, co skutkowało zwiększeniem wydatków o 4,5 mln złotych. W tym roku będzie to już 10,5 mln złotych. Tych środków finansowych, mimo moich wniosków w tej sprawie do pani minister, nie dostaniemy od rządu. To kolejna kwota, która nie ma pokrycia w subwencji – wyliczał prezydent.
Subwencja nie wystarcza nawet na wynagrodzenia
Tylko na wynagrodzenia dla nauczycieli i pracowników oświaty Elbląg wydaje rocznie 161 mln złotych, tymczasem subwencja oświatowa wynosi 137 mln zł. - Subwencja nie pokrywa więc nawet wynagrodzeń, a to przecież nie jedyne wydatki – mówił prezydent, dodając że od 2007 roku miasto dokładało do oświaty rocznie 35 mln złotych, w 2019 roku będzie to już prawie 99 mln złotych. - I to w sytuacji, gdy liczba uczniów maleje – dodał.
Prezydent wymieniał też przykłady różnych działań, które podjęło miasto, by zniwelować negatywne skutki zmian w oświacie i rozwijać edukację. 3,5 miliony złotych wydano na program dobrowolnych odejść nauczycieli i pracowników oświaty (skorzystało z niego 102 nauczycieli i 53 pracowników niepedagogicznych), przeprowadzono część szkół z jednych obiektów do drugich, miasto pozyskało też 35 mln złotych na rozwój szkolnictwa zawodowego i szkolnictwa ogólnokształcącego.
- Dziwi mnie, że premier przekazuje informacje nieprawdziwe, jakoby samorządy oszczędzały na oświacie. To kompletne nieporozumienie i nieprawda – stwierdził Witold Wróblewski.
Z interpelacją w sprawie subwencji dla samorządów do ministra edukacji wystąpił senator Jerzy Wcisła.
- Obawiam się, w obecnej sytuacji – gdy następuje kulminacja protestów nauczycielskich – jeżeli rząd podejmie jakieś zobowiązania wobec nauczycieli, to znowu podejmie je na koszt samorządów. Tymczasem tylko w 2017 roku, jak podaje Związek Miast Polskich, samorządy w całym kraju dopłaciły do oświaty prawie 15 miliardów złotych! Elbląg dopłacił 44 procent, Pasłęk - 44, Bartoszyce – 36 proc. powiat elbląski – 38 – mówił senator Jerzy Wcisła. - Jeżeli negocjuje się z nauczycielami i ogłasza się, że nie ma 9 miliardów złotych w budżecie państwa, a jednocześnie przyjmuje się zobowiązania wartości 42 mld złotych wynikających z programu „Piątka Kaczyńskiego” i to bez zmiany budżetu państwa, to kto w Polsce uwierzy rządowi, że nie ma pieniędzy? Dlatego nie dziwię się nauczycielom, że protestują.
Co ze strajkiem?
Tymczasem w elbląskich szkołach, tak jak w całym kraju, trwa referendum w sprawie strajku, który na 8 kwietnia zapowiada Związek Nauczycielstwa Polskiego. - Dziś, jutro i pojutrze w szkołach będzie prowadzone referendum. Nasi dyrektorzy na bieżąco będą nas informować o sytuacji. Na dzisiaj nie wiemy jeszcze, w której szkole będzie strajk, jaką formę przyjmie, ilu nauczycieli będzie strajkować. Jeszcze czekamy – stwierdził dopytywany przez dziennikarzy wiceprezydent Edward Pietrulewicz.
Czy miasto jest przygotowane na strajk nauczycieli? - Poczekajmy, gdy będziemy mieli pełną wiedzę – stwierdził Witold Wróblewski.
- Docierają do nas różne głosy, w różnych szkołach różnie to wygląda. Dopiero po referendum będziemy wiedzieć, ilu nauczycieli mamy do dyspozycji. Czy będzie tak, jak planują niektóre samorządy, zatrudniać na przykład emerytowanych nauczycieli na umowę-zlecenie. Nie wiem jeszcze, jak sytuacja się rozwinie – dodał Edward Pietrulewicz.
RG