Skoro w "akcie I" Janowi G. postawiono prokuratorski zarzut, to chyba były przeciwko niemu jakieś dowody i to zweryfikowane przez śledczych. Więc konstatacja sądu w "akcie II" - jakoby to kobieta sobie wszystko wymyśliła, powinna skutkować także oskarżeniem prokuratury o rozpowszechnianie i powoływanie się na fałszywe dowody.
A skąd prokuratura ma wiedzieć, czy dowody są "prawdziwe", skoro w sprawę prawdopodobnie był zamieszany policjant partner ten Pani. Jeśli znajdziesz świadków za pln. którzy poświadczą to prokuratura uważa dowody za prawdziwe, po to jest ta cała ścieżka od dochodzenia w KMP, po przez prokuraturę i instancje sądowe - by te błędy właśnie wykryć. Dla tego warto korzystać z każdego szczebla, a nie poddawać się presji policji czy prokuratury by jak najszybciej skończyć sprawę