Zima nie była w tym roku łaskawa dla łyżwiarzy. Może się wprawdzie zdarzyć i należy tego oczekiwać, że słupek rtęci jeszcze raz i drugi opuści się poniżej zera, zwłaszcza, że przecież w marcu jak w garncu - dla elbląskich łyżwiarzy nie ma to jednak żadnego praktycznego znaczenia: lodu i tak już nie będzie, sezon dobiegł końca - czytamy w Dzienniku Bałtyckim z 21 lutego 1967 roku.
Trudno zresztą mówić: dobiegł końca, bo praktycznie, to go w ogóle nie było. Tej zimy na elbląskim torze rozegrano jedne zaledwie zawody - spartakiadę wojewódzką - ograniczone na domiar złego skutkiem gwałtownej odwilży do dwóch tylko biegów. Był to więc dla elblążan - dla ich czołówki - sezon co najwyżej wyjazdowy: zakopiański.
Jaki z tego płynie wniosek? Chyba tylko jeden, wysuwany zresztą wielokrotnie: budowa sztucznego toru do jazdy szybkiej jest koniecznością nie podlegającą dalszej dyskusji. Konieczna jest jednak inicjatywa. W pierwszym rzędzie powinien ją wykazać Północny Okręgowy Związek Łyżwiarstwa Szybkiego, mający swą siedzibę w Elblągu i będący rzecznikiem rozwoju tej dyscypliny na naszym terenie. Sądzimy, że doświadczenia tegoroczne będą ostatnim dzwonkiem i poderwą działaczy tego związku do działania.
Jaki z tego płynie wniosek? Chyba tylko jeden, wysuwany zresztą wielokrotnie: budowa sztucznego toru do jazdy szybkiej jest koniecznością nie podlegającą dalszej dyskusji. Konieczna jest jednak inicjatywa. W pierwszym rzędzie powinien ją wykazać Północny Okręgowy Związek Łyżwiarstwa Szybkiego, mający swą siedzibę w Elblągu i będący rzecznikiem rozwoju tej dyscypliny na naszym terenie. Sądzimy, że doświadczenia tegoroczne będą ostatnim dzwonkiem i poderwą działaczy tego związku do działania.
(em)