Z dużym zadowoleniem chwalę niniejszym elbląską kawiarnię "Mocca", która - choć zrezygnowała z prowadzonych kiedyś "wiedeńskich śniadań", nie zrezygnowała z wprowadzania innowacji - czytamy w Dzienniku Bałtyckim z 3 lipca 1965 roku..
Tą nowością jest tu świetne "cassate" - lody, na których wprowadzenie nie pokusiło się np. do tej pory trójmiasto. A szkoda. Jak zdążyłam zaobserwować ten gatunek lodów ma w "Mocce" szczególne powodzenie, mimo że cena wcale nie jest niska. A jeżeli już raz było dobrze, to jeszcze jeden pozytyw - dobra kawa. Jak to robić, mogłyby się w Elblągu uczyć trójmiastowe kawiarki...
Natomiast zupełnie źle muszę się wyrazić o inwencji elbląskiej gastronomii, o ile chodzi o śliczne położoną "Bażantarnię". Ludzie! Przecież ten lokal aż prosi się o trochę troski, o wprowadzenie tu dobrej orkiestry, o lepsze zagospodarowanie. Sopot chwali się Operą Leśną i "Bungalowem". Elbląg w niczym nie ustępuje, jeżeli chodzi o możliwości - swą "Bażantarnią". Ale, jeżeli w tym lokalu nie można nawet umyć rąk, kupić papierosów lepszych niż "Sporty" - trudno wymagać, by licznie przyjeżdżający przez miasto turyści po raz drugi nabrali się na wielkie napisy w śródmieściu, zachwalające uroki tej właśnie restauracji.
Natomiast zupełnie źle muszę się wyrazić o inwencji elbląskiej gastronomii, o ile chodzi o śliczne położoną "Bażantarnię". Ludzie! Przecież ten lokal aż prosi się o trochę troski, o wprowadzenie tu dobrej orkiestry, o lepsze zagospodarowanie. Sopot chwali się Operą Leśną i "Bungalowem". Elbląg w niczym nie ustępuje, jeżeli chodzi o możliwości - swą "Bażantarnią". Ale, jeżeli w tym lokalu nie można nawet umyć rąk, kupić papierosów lepszych niż "Sporty" - trudno wymagać, by licznie przyjeżdżający przez miasto turyści po raz drugi nabrali się na wielkie napisy w śródmieściu, zachwalające uroki tej właśnie restauracji.
ao.