UWAGA!

Mały Pasłęk, wielka historia – żona dwóch Wazów na pasłęckiej ziemi

 Elbląg, Ludwika Maria (domena publiczna)
Ludwika Maria (domena publiczna)

Jak zaświadczają kronikarze, polski mróz nie przypadł do gustu pierwszemu elekcyjnemu królowi Rzeczpospolitej, Henrykowi Walezemu. Narzekaniom i władcy, i jego dworzan, ubranych jedynie w lekkie futra, nie było końca i nic dziwnego, że Francuz nie wytrzymał długo nad Wisłą (tym bardziej, że czekała na niego paryska korona). Siedem dekad później polski klimat nie uległ gwałtownym zmianom i rodaczce Walezego oraz żonie króla Władysława IV Wazy, Ludwice Marii, musiał dać się we znaki. Śniegi i lody nie ominęły również Pasłęka, w którym królowa zatrzymała się w drodze po koronę…

Polską koronę drogo sprzedam!
      Śmierć pierwszej żony Władysława IV Wazy, Cecylii Renaty, sprawiła, że przed królem stanęła możliwość ponownego ślubu, a zarazem zmiany politycznego sojusznika. Władysław szybko z niej skorzystał i ożenił się powtórnie, albo, jakby powiedział znawca przysłów, upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu. Dotychczas związany przez małżeństwo z Habsburgami, teraz wybrał na żonę księżniczkę Ludwikę Marię Gonzagę, związaną z francuskim dworem. Tym samym związał się z dynastią Burbonów, a jeśli dodać, że posagowe pieniądze panny młodej król przeznaczył później na przygotowania do wojny z Turcją, jego decyzja zyskuje uzasadnienie. Wazy nie odstręczył wobec Francuzów nawet fakt, że kilka lat wcześniej jego brat, Jan Kazimierz został przez nich aresztowany pod zarzutem szpiegostwa i niemal dwa lata spędził w więzieniu. Gdy jednak w grę wchodzi potężny, trafiający do królewskiej kieszeni, zastrzyk gotówki, kwestię honoru odkłada się na bok…Wprawdzie senatorzy podśmiewywali się, że „król jest otyły, więc nie jest pewne, czy otyłość nie przeszkodzi w dopełnieniu małżeństwa”, ale klamka zapadła i w sierpniu 1645 roku nad Sekwanę ruszyła polska delegacja. Posłowie – nie bez przygód, bo okręt z biskupem warmińskim omal się nie rozbił, „miotany siłą wichrów” – dotarli do Paryża w październiku. Ich zadaniem było zawarcie z Ludwiką Marią ślubu „per procura” (łac. „w zastępstwie”, tj. przez osobę występującą w czyimś imieniu, w tym wypadku w imieniu władcy – przyp. red.).  
      Wybranka króla w momencie przybycia delegacji znad Wisły liczyła sobie 34 wiosny i była kobietą z przeszłością. Przeszłością, można by rzec, tragiczną, gdyż jej ostatni kochanek, Henri Coiffier de Ruzé, markiz de Cinq-Mars, musiał położyć głowę pod katowski topór. Zdecydował o tym wszechwładny kardynał Richelieu, któremu Cinq-Mars naraził się zaangażowaniem w spisek wymierzony przeciw francuskiemu hierarsze. Po śmierci ukochanego Ludwika Maria pogrążyła się w żałobie, ale wizja małżeństwa z Władysławem IV Wazą zrobiła zapewne na niej wrażenie. Nieprzypadkowo bowiem już w listopadzie (tuż po ślubie), mimo panujących w Polsce mrozów, ruszyła w drogę, której końcowym przystankiem miał być Gdańsk. To miejsce na dopełnienie zaślubin wybrał sam król, według Józefa Włodarskiego po to, aby olśnić żonę „najzamożniejszym i najlepiej zbudowanym ze swoich miast, a przy okazji wycisnąć z niego trochę pieniędzy”. Niestety, doskwierająca Władysławowi podagra uniemożliwiła królewski przyjazd do nadmotławskiego grodu i Ludwika spotkała się z małżonkiem twarzą w twarz dopiero w marcu 1646 roku, w Warszawie. Tymczasem droga królowej do Gdańska trwała niemal 2,5 miesiąca, wiodąc przez Niderlandy, północne Niemcy (m.in. Bremę i Hamburg) oraz Szczecin. Wreszcie, 11 lutego Francuzka przekroczyła gdańską bramę – na marginesie warto dodać, że jej przyjazdu poważnie obawiali się miejscowi włodarze: „byli przekonani, że król pod pretekstem weselnej pompy obsadzi miasto silnym wojskiem i pozbawi ich wolności oraz przywilejów”.

 

Między pasłęcką gościnnością a ciechanowskim niedbalstwem
      Królowa przebywała nad Motławą kilka dni, wypełniając czas mszami i ucztami. Zainteresowała się także gdańskim systemem obronnym (zwiedziła fortyfikacje i arsenał) oraz lżejszą rozrywką – specjalnie dla niej przygotowano pokaz sztucznych ogni. Wkrótce przez Tczew, Malbork i Elbląg, orszak Ludwiki zawitał 24. lutego do Pasłęka, gdzie królowa spędziła noc, najprawdopodobniej na pasłęckim zamku. Wizyta żony polskiego króla to nie przelewki i książę pruski (oraz elektor brandenburski), Fryderyk Wilhelm zamierzał jej nadać odpowiednią oprawę poprzez osobiste przybycie do miasta. Ostatecznie do spotkania księcia z królową nie doszło – orszak przybył o trzy dni za wcześnie – ale Gonzaga nie mogła narzekać. Jak pisze Stanisław Albrycht Radziwiłł, „zaopatrzenie wszystkich potrzeb elektor zarządził”, w związku z czym niestraszne Ludwice Marii były nawet zamiecie, czekające ją nazajutrz między Pasłękiem a Ostródą. Wskutek złej pogody królowa i jej dwór przebyli 25. lutego zaledwie osiem mil „na głodnego […], dużo wozów przewróciło się, a wiele śnieg przysypał”. Na Mazowszu orszakowi dalej towarzyszył wiatr i lód, ponadto w Mławie doszło do obyczajowo-dyplomatycznego skandalu. Dwórki francuskie, zgodnie z tamtejszą modą, zakrywały bowiem twarze welonami, co nie spodobało się jednej z mławskich szlachcianek. Według Radziwiłła kobieta „podpiwszy sobie, rozzuchwalona ściągnęła welony kilku damom królowej. Stąd ich oburzenie, wstyd dla nas”. Z kolei w Ciechanowie na Francuzów czekały…szczury, które miały gościć we wszystkich domach, prócz siedziby królowej.
      Co ciekawe, Ludwika nie była jedyną królową, która w latach 40. XVII wieku stąpała po stopniach pasłęckiego zamku. Rok wcześniej miasto miała okazję poznać wdowa po szwedzkim królu, Maria Eleonora Hohenzollern, którą zaprosił wspomniany Fryderyk Wilhelm. Notabene, małżonek Marii, Gustaw Adolf, także odcisnął swój ślad na dziejach Pasłęka i nie był to bynajmniej ślad bezkrwawy…Co natomiast z Ludwiką Marią? Póki żył Władysław IV Waza, nie ujawniała swoich politycznych ambicji. Zresztą, tuż po ślubie w Warszawie ze strony męża spotkał ją poważny afront: w otrzymanym od niego futrze znalazła karteczkę z nazwiskiem poprzedniej właścicielki, Rozyny Małgorzaty von Eckenberg, znanej jako…królewska kochanka. Pożycie Ludwiki Marii i Władysława IV nie układało się dobrze i można przypuszczać, że Francuzka z ulgą zareagowała na śmierć króla. Szybko wyszła za mąż za jego brata, Jana III Kazimierza, i u jego boku rozwinęła polityczne skrzydła. Pozycję na dworze zbudowała dzięki roli…swatki – swoje damy wydawała za członków elity, którzy odtąd mieli być zaufanymi królowej. Przykład? Marysieńka, wyswatana z dwoma Janami: Zamoyskim, później Sobieskim. Z kolejnymi latami wpływ Ludwiki Marii na chimerycznego męża tylko wzrastał: królowa podjęła nawet próbę narzucenia szlachcie nowego władcy jeszcze za życia Jana Kazimierza. Jej kandydatem do tronu był francuski książę, Henryk Burbon, ale elity szlacheckie podjęły skuteczną kontrakcję. Niemniej, Ludwika wciąż wymuszała na mężu określone decyzje „skargami, płaczami i innymi sztuczkami”. Aż do swojej śmierci, 10. maja 1667 roku.
       

Przy pisaniu tekstu korzystałem z publikacji: „Poczet królów i książąt polskich”, pod red. nauk. Andrzeja Garlickiego, „Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana” Mirosława Maciorowskiego i Beaty Maciejewskiej, „Pamiętniki” Stanisława Albrechta Radziwiłła i „Tajemnice zamku w Pasłęku” Wiesława Śniecikowskiego i Józefa Włodarskiego.

Tomasz Czapla

Najnowsze artykuły w dziale Dawno temu

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Fajnie, jednak mało o Pasłęku. Zapisując daty po liczebnikach nie stawia się kropek.
  • co to za wole ?
  • Dlaczego spolszcza Pan w bardzo prosty sposób nazwy własne - geograficzne i imiona? Fryderyk, Cecylia, Ludwik??? Jest Pan w ogóle historykiem, czy propagatorem aktualnie wiążących i obowiązujących treści historycznych? Podpis pod artykułem "Przy pisaniu tekstu korzystałem z publikacji: „Poczet królów i książąt polskich”, pod red. nauk. Andrzeja Garlickiego, „Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana” Mirosława Maciorowskiego i Beaty Maciejewskiej, „Pamiętniki” Stanisława Albrechta Radziwiłła i „Tajemnice zamku w Pasłęku” Wiesława Śniecikowskiego i Józefa Włodarskiego" byłby ok pod pracą zaliczeniową studenta 1 roku historii, a nie w takiej pyblikacji!!! A wikipedii nic Pan nie znalazł? Ojaej, jaka szkoda. No tak ta, dotycząca tematyki, nie jest po polsku. ..
  • rzadko sięgasz po prasę, dobrą prasę. Dopisek "korzystałem/am z: (...)" jest częsty w tekstach, np. popularnonaukowych, ale nie tylko. Świadczy o uczciwości autora i redakcji, pozwala też czytelnikom chcącym dowiedzieć się więcej szybciej dotrzec do obszerniejszych publikacji. Czepianie się spolszczonych imion i nazwisk postaci historycznych też jest nietrafione, ale nie chce mi się już tego tlumaczyć.
  • Językoznawcy mówią, że można spolszczać nazwy własne geograficzne i imiona.
  • Zygmunt 3 Faza
  • Zygmunt 3 Dzban
Reklama