A poza tym nic na działkach się nie dzieje...

...śpiewała Barbara Kraftówna w piosence „Dramat w ogródkach działkowych”. Poszliśmy przekonać się na własne oczy. Przy okazji porozmawialiśmy z działkowcami jak zmieniły się działki na przestrzeni lat i jaki ma z tym związek zmieniający się klimat. Zobacz zdjęcia.
Na dworze złota, polska jesień, zaraz będzie będzie szaro i deszczowo. Wracamy więc do sierpnia, kiedy było kolorowo. Przekręcamy zamek dwa razy w lewo, otwieramy furtkę, dwa kroki do przodu i jesteśmy w miejscu, gdzie dominującym kolorem jest zielony. I powietrze inaczej pachnie. Wchodzimy na teren Rodzinnych Ogrodów Działkowych „Truso”
„Truso”, „Tramwajarz”, „Energetyk”, „Zagaje”, „Bratek”, „Słowik”... W Elblągu funkcjonuje ponad 50 Rodzinnych Ogrodów Działkowych. Przekraczamy furtkę i wchodzimy do Truso. Wbrew pozorom nazwa nie pochodzi bezpośrednio od skandynawskiej średniowiecznej osady z okolic dzisiejszego Elbląga, ale od Zakładów Przemysłu Odzieżowego „Truso”, który do 1996 r. funkcjonował w naszym mieście. I to pracownicy „Truso” byli pierwszymi użytkownikami działek.
- Mąż dostał „przydział” na tę działkę w 1974 r z Truso, gdzie pracował. Kiedyś się działek nie kupowało, tylko właśnie dostawało przydział – mówi Regina Wojtal. - To był jego pomysł, żeby mieć „swój” kawałek ziemi, gdzie można było uprawiać warzywa. Dostaliśmy ją po poprzednim użytkowniku. Po jednej stronie były truskawki, po drugiej puste pole, prawdopodobnie po ziemniakach. Pierwsze co zrobiliśmy, to wzięliśmy się za pielenie truskawek. Tego perzu nie zapomnę nigdy. Altanki też nie było.
Warzywa i owoce
Początkowo działki były wykorzystywane pod uprawę warzyw i owoców. Na wymierzonych grządkach rosła marchewka, pietruszka, rzodkiewka, kapusta, sałata... Na tyczkach wiły się pomidory i ogórki. Krajobraz uzupełniały jabłonie, grusze i śliwy...
- Nie było trawników. Kwiatki sadziło się wzdłuż alejki, a reszta była wykorzystywana pod warzywa – wspomina Regina Wojtal. - Potem mąż postawił altankę. W zasadzie to taką budkę, nie ma co porównywać do dzisiejszych...
- Cała działka w zasadzie była pod uprawy. Marchewka, pietruszka, truskawki... Wszystko rosło... Kwiatów prawie nie było porównując do tego, co jest dziś. - dodaje Justyna Parzyszek. - Potem coraz mniej było upraw.
- Rzodkiewka, sałata, kapusta... - Bożena Kisielewska wymienia kolejne warzywa. Z kwiatów, to głównie tulipany, piwonie były zawsze, georginie, malwy...
Jan Kłobuchowski swoją działkę kupił w 2002 r.
- Trawa po kolana. Pierwsze, co trzeba było zrobić, to zacząć kosić. A pod spodem perz. Mnóstwo perzu, myślałem, że się go nie pozbędę. Z poza tym dużo drzew: jabłonie, grusze, śliwy... – wspomina. - Początki na nowej działce zawsze są ciężkie. Jeżeli jest jakaś działka do kupienia, to przeważnie zapuszczona. I na początku trzeba włożyć trochę pracy, żeby ją doprowadzić do użytku.
Potem trzeba było urządzać działkę. 300 metrów kwadratowych do zagospodarowania...
- Od szwagra spod Grójca dostałam tamtejsze jabłonie. Grójec, wiadomo sadownicze zagłębie. A tu się okazało, że u mnie z tej samej odmiany wyrosły jabłka dużo mniejsze niż u szwagra – wspomina Regina Wojtal. - Prawdopodobnie „wina” leży w glebie, mamy po prostu mniej urodzajną ziemię do jabłoni. Kilkanaście lat temu dostałam też od niego nektarynki, mandarynki, brzoskwinie, ale też się nie udały. Dostały jakiś chorób. Ostatecznie została tylko jabłonka i czereśnia.
- Druga kwestia, to fakt, że oni się tym zajmują zawodowo. Wiedzą „co i jak”. A my to amatorzy mimo wszystko – dodaje Jan Kłobuchowski. - Też próbowałem drzewek z Grójca i podobnie jak sąsiadka bez powodzenia. Teraz mam orzech, jabłonkę, wiśnię i wystarczy na potrzeby emeryta. I kwiaty, kwiaty, kwiaty...
„Tereny zagospodarowane i użytkowane przez działkowców są miejscem olbrzymiej różnorodności gatunkowej roślin, a co za tym idzie doskonałym siedliskiem do życia i schronienia dla bardzo wielu gatunków zwierząt. Rośnie tam wiele starych i rzadkich odmian krzewów, drzew owocowych oraz roślin kwiatowych niespotykanych już praktycznie nigdzie indziej. Wielość i różnorodność roślin sprzyja populacji owadów, płazów oraz ptaków i ssaków, często bardzo cennych przyrodniczo i chronionych – czytamy w artykule Wojciecha Sowy „Rola i znaczenie Rodzinnych Ogrodów Działkowych” zamieszczonego na stronie internetowej Polskiego Związku Działkowców.

Rekreacja
Z upływem czasu działki zaczęły przybierać charakter bardziej rekreacyjny niż uprawny. Można zaryzykować tezę, że zmiany z działki typowo warzywniczej na działkę typowo rekreacyjna przyspieszyły w latach 90.
- Mąż zmarł, a mi już „nie chciało się”, mówiąc kolokwialnie, pielić i chodzić koło warzyw. Zostawiłam sobie kawałek: borówkę amerykańską, kilka rządków truskawek, agrest; na reszcie posiałam trawę i kwiaty – mówi Regina Wojtal. - Kwiaty dobrałam tak, aby od wczesnej wiosny do później jesieni coś mi kwitło. Od przebiśniegów do ziemowitów. To najlepszy sposób na emeryturę.
- Widzieliśmy, że sąsiedzi sieją trawę. Człowiek zaczynał się zastanawiać, po co ma harować na działce, skoro może na niej wypoczywać – dodaje Justyna Parzyszek.
- Chociaż skosić 300 metrów, to też jest wysiłek – uzupełnia Bożena Kisielewska. - A jak się nie skosi i trawa urośnie, to jest jeszcze trudniej.
Warto też zwrócić uwagę na wieź sąsiedzkie, które wytworzyły się na działkach. Świadczy o tym brak choćby symbolicznych płotków pomiędzy niektórymi sąsiadującymi działkami.
- Jak jest sezon, to jesteśmy już od rana. Wołam sąsiadki na poranną kawę, potem rozchodzimy się na swoje działki. A jak skończymy, to znów zbieramy się u mnie i gramy w karty, albo w kości – mówi Regina Wojtal.
- Młodzi bardziej traktują działki jako miejsce relaksu – dodaje Bożena Kisielewska. - Przychodzą głównie w weekend zrobić grilla.
- Lubię tu przyjść, sama, albo z psem. Spotkać się z koleżankami. W domu siedziałabym w czterech ścianach i oglądała telewizję, albo patrzeć z okna na ludzi – uzupełnia Justyna Parzyszek. - A tu jest jakieś życie towarzyskie.
Przypomnijmy, że w ustawa o Rodzinnych Ogrodach Działkowych z 2013 r. definiuje działkę jako teren nie przekraczający 500 metrów kwadratowych służący do prowadzenia upraw ogrodniczych oraz wypoczynku i rekreacji. Rekreacja była niemal cały czas uwzględniana w prawodawstwie.
Przez kilkadziesiąt lat moi rozmówcy na działkach przeżyli już wszystko: urodzaj i nieurodzaj, próbowali uprawiać rozmaite gatunki i odmiany roślin, radzili sobie z suszą i z ulewami... Warto też zwrócić uwagę na bioróżnorodność w ogrodach działkowych, co jest ważne w kontekście betonozy w mniejszym lub większym stopniu opanowującym miasto. "Tu działkowcy wspierają bioróżnorodność, instalując dziesiątki budek lęgowych dla ptaków, ograniczając chemiczne pestycydy oraz tworząc gniazda dla murarki ogrodowej. Apelują o wyprowadzanie psów na smyczy i ochronę roślin, czyniąc ogród schronieniem dla dzikiej przyrody i edukacji ekologicznej." - czytamy na stronie internetowej portalu smoglab.pl
- Największe zmiany widać na pomidorach i ogórkach. Kiedyś rosły na otwartym powietrzu, dziś bez szklarni jest mała szansa, że się udadzą – wyjaśnia Regina Wojtal. - W tym roku luty, marzec, kwiecień były ciepłe, w maju przyszły przymrozki i wszystko wymarzło. Wystarczy jedna noc. Potem było kilka tygodni suszy i ta powódź w lipcu. Deszcz jest bardzo potrzebny, samo podlewanie go nie zastąpi. Ale w lipcu... Ja mam działkę na górce, to mi deszcz nie zaszkodził. Ale w ogródkach na dole są zniszczenia.
- Teraz to się uprawia pomidorki koktajlowe. Są bardziej odporne na rozmaite zarazy, warunki klimatyczne – uzupełnia Justyna Parzyszek.
Co dalej?
Dzisiejsze działki zmieniły się nie do poznania w porównaniu z tymi sprzed kilkudziesięciu lat. Dziś to głównie miejsce spotkań towarzyskich, wśród upraw dominują te mniej pracochłonne. Dzisiejsze działki pełnią przede wszystkim funkcje rekreacyjną, służą jako miejsce spotkań towarzyskich, pełnia funkcje ekologiczne, edukacyjne...
„Ogrody działkowe, bardzo cenne przyrodniczo miejsce wypoczynku, zasługują na szczególną ochronę. Należy zwrócić uwagę zarządów na wyjątkowy walor, jakim jest posiadanie gatunków rzadkich, starych odmian drzew i krzewów owocowych. Ten aspekt przyrodniczy wyróżnia ogrody działkowe spośród terenów parków miejskich i wielu ogrodów w dzielnicach domów jednorodzinnych. Propagowanie upraw roślin typowych dla dawnych ekosystemów ogrodów powinno zasługiwać na wsparcie ze strony zarządów ROD-ów oraz gmin.” - możemy przeczytać w artykule Barbary Wojtasik „Rodzinne Ogrody Działkowe” opublikowanej na stronie portalkomunalny.pl.
Warto też zwrócić uwagę na odziaływanie ogrodów działkowych na mikroklimat. ROD-y są położone często wewnątrz miejskiej zabudowy tworząc swoiste "zielone wyspy".
"Ogrody działkowe, niezwykle pieczo łowicie pielęgnowane przez uprawiających je ogrodników-amatorów, stanowią niezwykle cenne zasoby przyrodnicze miasta. W sąsiedztwie ogrodów działkowych, podobnie jak w pobliżu parków miejskich, zauważono znacznie wyższą jakość środowiska, mniejsze zanieczyszczenie powietrza, niższą temperaturę w dni upalne (są to „wyspy chłodu” na mapie miasta), wyższą wilgotność, korzystniejszy dla zdrowia i kondycji człowieka mikroklimat. Bogactwo gatunków roślin, bioróżnorodność ogrodów działkowych, wpływają na poprawę jakości powietrza poprzez zdolność do pochłaniania dużej ilości szkodliwych gazów (tlenków siarki, siarkowodoru, dwutlenku węgla), rzędy wysokich drzew, pasy i grupy krzewów znacznie redukują natężenie hałasu miejskiego, chronią przed wiatrem. Wykazano, że zawartość bakterii chorobotwórczych, szkodliwych gazów i pyłów w powietrzu na terenie ogrodów jest 2–3 krotnie niższa niż nad sąsiednimi zespołami mieszkaniowymi" zwraca uwagę Anna Pawlikowska-Piechotka w artykule "Rodzinne Ogrody Działkowe w Warszawie. Tradycja i współczesność" opublikowanym w "Mazowsze. Studia Regionalne".
Ogrody działkowe walczą o swoje miejsce na mapie Elbląga. Tuż za płotem działki Justyny Parzyszek trwa budowa bloków. I to również będzie miało wpływ na funkcjonowanie ogrodów działkowych wewnątrz miasta...