W kilku większych zakładach pracy z „Zamechem” na czele powołano do życia Milicję Robotniczą, której celem jest jak najdalej posunięta pomoc Milicji Obywatelskiej w zabezpieczaniu ładu i spokoju w mieście, informował Elbląski Głos Wybrzeża z 18 stycznia 1957 r.
Ostatnio coraz częściej słyszy się w Elblągu o ekscesach chuliganów. Zwłaszcza w soboty i w dni wypłat miejscowi chuligani w sposób dotkliwy przypominają się społeczeństwu. Z tego powodu powstaje wiele skarg pod adresem naszej Milicji Obywatelskiej, że za mało czynna, a pod adresem władz – że zbyt pobłażliwie karzą chuliganów.
W kilku większych zakładach pracy z „Zamechem” na czele powołano do życia Milicję Robotniczą, której celem jest jak najdalej posunięta pomoc Milicji Obywatelskiej w zabezpieczaniu ładu i spokoju w mieście.
W ub. Czwartek, 10 bm., o godz. 15.30 na sygnał syren wyruszyły na miasto pierwsze trójki Milicji Robotniczej „Zamechu”. Około 90 robotników „Zamechu” z biało-czerwonymi opaskami na rękawach z literami „M. R.” spacerowało po ulicach miasta czuwając, by jakiś awanturnik nie zakłócał spokoju.
Jest godz. 17.40, koło przystanku tramwajowego przy Placu Jedności Robotniczej robi się zbiegowisko. Jakiś podchmielony awanturnik wyszedł z baru „Elblążanka” i zaczął zaczepiać przechodzące kobiety, nie szczędząc ordynarnych wyrażeń. Tym razem nie miał szczęścia: znalazło się trzech obywateli z biało-czerwonymi opaskami. Pijak nawet nie spostrzegł się – a już „wylądował” w samochodzie. Znaleźli się wprawdzie kumple, którzy w ramach pijackiej solidarności usiłowali bronić kolegę po kieliszku – ale spotkał ich ten sam los.
xxx
Godz. 18.40 przed restauracją „Obywatelska” przy ul. 1 Maja bijatyka. Oczywiście, pełno gapiów, którzy biernie zachowują się, obserwując dwóch pijanych awanturników załatwiających swoje porachunki za pomocą pięści i butelek od piwa. I tym razem jak spod ziemi zjawia się samochód – Maksymilian Kołysz, Antoni Gefrejter i Józef Zacharek kładą kres bijatyce. Tym razem spotykają z oporem, ale pałka gumowa skutecznie go przełamuje.
Jakiś młody mężczyzna z tłumu zaczyna wymyślać posiadaczowi biało-czerwonej opaski. Sierżant MO legitymuje młodzieńca, który ubliża i sierżantowi. Znowu więc trzeba interweniować przy pomocy pałki – tak po ojcowsku – po siedzeniu. To skutkuje, lepiej niż argumenty słowne. Przechodnie wyrażają swoje uwagi. Jakaś staruszka mówi:
- Może nareszcie będzie u nas porządek. Daj Boże zdrowie tym cywilnym milicjantom. Jak chuligani skosztują pałki gumowej to będą ostrożniejsi.
Stojący obok ob. Liwosz z „Trzcinolitu” dodaje: - Milicja, milicją, ale jak całe społeczeństwo nie pomoże milicji, to ona sama nie da rady. Jak chuligan będzie widział, że nie tylko milicjanta trzeba się obawiać – to nie będzie tak „szurać’.
Rozmawiamy później z bohaterem tego wieczoru, tow. Kołyszem.
- A no, robi się, co można. Najwięcej roboty będziemy mieli w soboty i w dni wypłat. Całe szczęście, że mieliśmy pałki gumowe, bo inaczej nie zawsze dalibyśmy radę. A trzeba wiedzieć, że chociaż pałki nasze są własnej produkcji, nie są gorsze od milicyjnych. Mam nadzieję, że Milicja Robotnicza przyczyni się do zmniejszenia chuligaństwa. „Plon” czwartkowej „eskapady” to zatrzymanie 4 typowych chuliganów, 3 niezgorszych awanturników i 15 „rozrabiaczy”, którzy zakłócali spokój w okolicy ZWP.
Mamy nadzieję, że wreszcie MO przy współpracy z Milicji Robotniczej i poparciu całego społeczeństwa zdoła zapanować nad wybrykami awanturników, zagrażających spokojowi obywateli.
W kilku większych zakładach pracy z „Zamechem” na czele powołano do życia Milicję Robotniczą, której celem jest jak najdalej posunięta pomoc Milicji Obywatelskiej w zabezpieczaniu ładu i spokoju w mieście.
W ub. Czwartek, 10 bm., o godz. 15.30 na sygnał syren wyruszyły na miasto pierwsze trójki Milicji Robotniczej „Zamechu”. Około 90 robotników „Zamechu” z biało-czerwonymi opaskami na rękawach z literami „M. R.” spacerowało po ulicach miasta czuwając, by jakiś awanturnik nie zakłócał spokoju.
Jest godz. 17.40, koło przystanku tramwajowego przy Placu Jedności Robotniczej robi się zbiegowisko. Jakiś podchmielony awanturnik wyszedł z baru „Elblążanka” i zaczął zaczepiać przechodzące kobiety, nie szczędząc ordynarnych wyrażeń. Tym razem nie miał szczęścia: znalazło się trzech obywateli z biało-czerwonymi opaskami. Pijak nawet nie spostrzegł się – a już „wylądował” w samochodzie. Znaleźli się wprawdzie kumple, którzy w ramach pijackiej solidarności usiłowali bronić kolegę po kieliszku – ale spotkał ich ten sam los.
xxx
Godz. 18.40 przed restauracją „Obywatelska” przy ul. 1 Maja bijatyka. Oczywiście, pełno gapiów, którzy biernie zachowują się, obserwując dwóch pijanych awanturników załatwiających swoje porachunki za pomocą pięści i butelek od piwa. I tym razem jak spod ziemi zjawia się samochód – Maksymilian Kołysz, Antoni Gefrejter i Józef Zacharek kładą kres bijatyce. Tym razem spotykają z oporem, ale pałka gumowa skutecznie go przełamuje.
Jakiś młody mężczyzna z tłumu zaczyna wymyślać posiadaczowi biało-czerwonej opaski. Sierżant MO legitymuje młodzieńca, który ubliża i sierżantowi. Znowu więc trzeba interweniować przy pomocy pałki – tak po ojcowsku – po siedzeniu. To skutkuje, lepiej niż argumenty słowne. Przechodnie wyrażają swoje uwagi. Jakaś staruszka mówi:
- Może nareszcie będzie u nas porządek. Daj Boże zdrowie tym cywilnym milicjantom. Jak chuligani skosztują pałki gumowej to będą ostrożniejsi.
Stojący obok ob. Liwosz z „Trzcinolitu” dodaje: - Milicja, milicją, ale jak całe społeczeństwo nie pomoże milicji, to ona sama nie da rady. Jak chuligan będzie widział, że nie tylko milicjanta trzeba się obawiać – to nie będzie tak „szurać’.
Rozmawiamy później z bohaterem tego wieczoru, tow. Kołyszem.
- A no, robi się, co można. Najwięcej roboty będziemy mieli w soboty i w dni wypłat. Całe szczęście, że mieliśmy pałki gumowe, bo inaczej nie zawsze dalibyśmy radę. A trzeba wiedzieć, że chociaż pałki nasze są własnej produkcji, nie są gorsze od milicyjnych. Mam nadzieję, że Milicja Robotnicza przyczyni się do zmniejszenia chuligaństwa. „Plon” czwartkowej „eskapady” to zatrzymanie 4 typowych chuliganów, 3 niezgorszych awanturników i 15 „rozrabiaczy”, którzy zakłócali spokój w okolicy ZWP.
Mamy nadzieję, że wreszcie MO przy współpracy z Milicji Robotniczej i poparciu całego społeczeństwa zdoła zapanować nad wybrykami awanturników, zagrażających spokojowi obywateli.
oprac. Olaf B.