Paweł Wojciechowski: Budowa linii kolejowej to nie jest wyprawa na Marsa

- Michał Missan, prezydent Elbląga niedawno przedstawił liczbę ponad 6 tysięcy elblążan dojeżdżających codziennie do pracy do Trójmiasta. Do tego trzeba doliczyć ludzi, którzy przyjeżdżają tutaj do lekarza, na studia, w celach rozrywkowych. Dość ostrożne opracowania mówią o 1,5-3,5 miliona pasażerów rocznie na nowym połączeniu - mówi Paweł Wojciechowski, autor inicjatywy "Kolej na Żuławy", mającej połączyć linią kolejową Elbląg, Nowy Dwór Gdański i Gdańsk.
- Po co Wam, w Gdańsku, linia kolejowa do Elbląga przez Nowy Dwór Gdański?
- Jesteśmy grupą mieszkańców Gdańska z Wyspy Sobieszewskiej skupionej wokół nieformalnej grupy „Inicjatywa Wyspa Sobieszewska”. Na początku szukaliśmy sposobu na poprawienie komunikacji zbiorowej pomiędzy naszą dzielnicą, znajdującą się na peryferiach miasta, z centrum. Z najdalszych zakątków dzielnicy dojazd do Głównego Miasta zajmuje godzinę, niekiedy dłużej, a chcielibyśmy mieć możliwość sprawnego poruszania się wzdłuż osi całej aglomeracji.
Drugim problemem jest presja ze strony turystów, którzy w przeważającej większości wybierają samochód jako środek dotarcia do nas. Problem ten niestety narasta ze względu na postępującą zabudowę Wyspy Sobieszewskiej, w tym deweloperską i związaną z turystyką masową. Musi powstać alternatywa dla samochodów. Szukając rozwiązania zobaczyliśmy, że także nasi „sąsiedzi zza miedzy”, żuławskie gminy, mają podobne problemy, zwłaszcza z wykluczeniem komunikacyjnym. Pomysł „pociągu przez Żuławy” nie jest nowy, gdyż pojawiał się już w dyskusji publicznej, ale głównie w trakcie rozmaitych kampanii wyborczych. I po wyborach znikał.
Zdajemy sobie sprawę, że nikt nie wybuduje pociągu tylko na Wyspę Sobieszewską. Zaczęliśmy szukać jej przedłużenia – naturalnym kierunkiem okazał się Elbląg. Trzeba jednak zauważyć, że wybudowanie linii kolejowej – Gdańsk – Nowy Dwór Gdański – Elbląg ma szansę stać się początkiem czegoś większego. Już toczą się wstępne prace w kierunku reaktywacji połączenia Szymankowa z Nowym Dworem Gdańskim. Powstanie możliwość integracji z wąskotorową Żuławską Koleją Dojazdową, dzięki czemu będzie łatwiejszy dojazd na Mierzeję Wiślaną. W dalszych krokach można z pewnością myśleć o odbudowie tzw. Kolei Nadzalewowej, dzięki czemu bezpośrednie połączenie z Trójmiastem otrzymałyby np. Braniewo, Frombork, Tolkmicko.
Zdajemy sobie również sprawę z tego, że kwestia kolei przez Żuławy inaczej wygląda z punktu widzenia mieszkańca Wyspy Sobieszewskiej, inaczej na to spojrzy mieszkaniec innych dzielnic Gdańska, a jeszcze inaczej osoba mieszkająca na Żuławach.
- Komunikacja autobusowa i tramwajowa nie załatwiłaby Waszego problemu?
- Nie. W Gdańsku korki to jest zjawisko ciągłe, bez względu na porę roku. Czasem tylko są większe, czasem mniejsze, ale są zawsze. Efektem tego są np. opóźnienia autobusów, które mając być alternatywą dla samochodów także stoją w korku. Naszym zdaniem rozbudowa infrastruktury już w samym mieście, dokładanie pasa ruchu na autostradzie, kolejnego toru istniejącej linii kolejowej jest działaniem na krótką metę. Nie mówię, że to jest złe, ale potrzebujemy alternatywy. Oczekiwanie względem decydentów jest takie, aby nie ograniczać się do reagowania na występowanie problemów, lecz proponować i realizować trwałe, skuteczne rozwiązania.
- Z punktu widzenia decydenta do transportu zbiorowego zawsze trzeba dopłacać. Powstanie tego połączenia tylko, albo głównie jako połączenia osobowego, może być odebrane jako powstanie kolejnego worka, do którego trzeba będzie co roku przelewać pieniądze.
- Nikt nie myśli o tej inicjatywie wyłącznie jako linii służącej tylko do transportu ludzi. Bierzemy pod uwagę także aspekty gospodarcze i wojskowe. Takie połączenie znalazło się w rządowych planach już w 2017 r., w koncepcji projektu CPK. Zdajemy sobie sprawę, że temat pociągu przez Żuławy nie przebije się, jeżeli będziemy go rozpatrywać tylko jako transport osób. Infrastruktura kolejowa potrzebna jest wojsku do przerzutu sprzętu i żołnierzy i logistyki w razie kryzysu militarnego w regionie i we wschodniej Polsce. Linii kolejowej potrzebuje gospodarka morska i o tej kwestii możemy rozmawiać długo, ale chyba nikogo nie trzeba do tego przekonywać. Patrząc z perspektywy Elbląga – port elbląski będzie potrzebował połączenia kolejowego z resztą kraju. Z punktu widzenia współpracy portów gdańskiego i elbląskiego, to ten elbląski bardziej potrzebuje takiego połączenia. Ale i w gdańskim coraz głośniej mówi się o konieczności rozwinięcia infrastruktury na wschód. Jak współpraca obu portów będzie wyglądała w przyszłości? Nie wiem, moim zdaniem to kwestia umów zawartych z jednej strony pomiędzy portem elbląskim, a z drugiej operatorami w porcie gdańskim.
- O jakim rzędzie wielkości mówimy? Ile może kosztować nowa linia kolejowa?
- Nie mamy dokładnych analiz. Z niektórych szacunków wynika, że może to być kwota kilku miliardów złotych. Nie wiemy jednak o jakiej infrastrukturze finalnie mówimy. My widzielibyśmy rozwiązania typu park&ride: pasażer do stacji dojeżdża samochodem, zostawia go na parkingu i pociągiem jedzie do Gdańska. A tam już porusza się komunikacją zbiorową. To jest ogromna kwota, ale też nie zapominajmy o tym, jakie dochody przynosi gospodarka morska. Ta linia kolejowa wzmocni tę gałąź gospodarki, zwiększając jej konkurencyjność i dochodowość.
- Którędy ta trasa miałaby przebiegać?
- Chcielibyśmy, aby z tego połączenia skorzystały takie dzielnice Gdańska, jak Olszynka, Rudniki, okolice Wiślinki. Potem Cedry Wielkie, Dworek, Nowy Dwór Gdański, Jazowa, stacja gdzieś w zachodniej części Elbląga. Przy czym zdajemy sobie sprawę, że trzeba brać pod uwagę różne kwestie, chociażby sprawę własności gruntów. Chcemy też, aby niektóre stacje funkcjonowały w formule park&ride: zostawiasz samochód albo rower i dalej jedziesz pociągiem. Tu odsyłam do opracowań dostępnych na naszym profilu Facebook (Inicjatywa Wyspa Sobieszewska).
Możemy sobie też wyobrazić linie autobusowe dowożące mieszkańców okolicznych wsi do stacji PKP. Myśleliśmy np. o takim rozwiązaniu w kontekście naszej Wyspy Sobieszewskiej przez którą przejeżdżałyby wahadłowo autobusy dowożące mieszkańców do stacji przy Wiślince i w drugą stronę do stacji w Cedrach Wielkich.
Mieszkańcy okolic Dworka to kolejna grupa potencjalnych pasażerów. Nowy Dwór Gdański, tak jak mówiłem już wcześniej, miałby szansę być węzłem przesiadkowym z jednej strony do Szymankowa na odbudowywanej linii nr 256, a z drugiej na Mierzeję Wiślaną poprzez Żuławską Kolej Dojazdową funkcjonującą cały rok, a nie tylko w sezonie turystycznym. Jarosław Lipiński [prezes Pomorskiego Towarzystwa Miłośników Kolei Żelaznych, operatora Żuławskiej Kolei Dojazdowej – przyp. SM] opowiadał mi o planach przedłużenia torów wąskotorówki aż do Krynicy Morskiej. Stegna w sezonie jest już zapchana samochodami „po kokardę”, korki na Mierzeję zaczynają się praktycznie w Nowym Dworze. Pociągiem będzie wygodniej i szybciej.

graf. Inicjatywa Wyspa Sobieszewska
.
- Na pierwszy rzut oka widać „potencjał pasażerów”. Przy dobrej ofercie te pociągi nie muszą jeździć puste. Trójmiejska Szybka Kolej Miejska jest żywym dowodem, że pociąg może być bardzo dobrym środkiem komunikacji.
- Michał Missan, prezydent Elbląga niedawno przedstawił liczbę ponad 6 tysięcy elblążan dojeżdżających codziennie do pracy do Trójmiasta. Do tego trzeba doliczyć ludzi, którzy przyjeżdżają tutaj do lekarza, na studia, w celach rozrywkowych. Dość ostrożne opracowania mówią o 1,5 – 3,5 miliona pasażerów rocznie na nowym połączeniu. Szybka linia kolejowa przez Nowy Dwór Gdański pozwoli wpiąć Elbląg w system kolei aglomeracyjnej funkcjonującej w Trójmieście. Dodatkowo można się przesiąść na tramwaj lub autobus i dojechać, tam gdzie SKM-ka nie dojeżdża. Szybkie połączenie byłoby alternatywą dla samochodu. Połączenie przez Malbork i Tczew taką alternatywą nie jest, głównie ze względu na stosunkowo długi czas podróży. Autobus przez siódemkę to też nie jest najbardziej komfortowe rozwiązanie. Elbląg i Gdańsk dzieli w linii prostej zaledwie pięćdziesiąt kilometrów. Szybkie połączenie spowoduje, że elblążanie będą mogli się czuć mieszkańcami metropolii.
- I pozostaje to co najtrudniejsze: znaleźć przełożenie na decydentów w Warszawie.
- Na razie jesteśmy na początku drogi. Skupiamy się na tym, aby temat nie zniknął z debaty publicznej, tak jak to miało miejsce wcześniej. I zaryzykowałbym tezę, że poszło już to na tyle daleko, że temat nie zniknie. Zbierając podpisy pod naszą petycją budujemy poparcie dla tej inicjatywy. To jeden z argumentów w dyskusji z władzami każdego szczebla: od samorządu po ministerstwa. Spotykamy się z parlamentarzystami z każdego ugrupowania i przedstawiamy konieczność takiej inwestycji. Zdajemy sobie sprawę, że rząd działa w określonej przestrzeni politycznej i finansowej. I z tym się też trzeba liczyć. Kosztów budowy nie udźwignie żaden samorząd. Być może uda się te inwestycję podpiąć pod jakiś program unijny, może uda się wpisać w inwestycje związane z Centralnym Portem Komunikacyjnym. Szansą jest niedawno ogłoszony program Żuławia”... Jesteśmy ruchem oddolnym i chcemy tylko zwrócić uwagę politykom, że jest potrzeba wybudowania linii kolejowej przez Żuławy.
Właśnie dotarła do nas bardzo dobra informacja – senator Jerzy Wcisła złożył wniosek o przygotowanie Studium Wykonalności, które odpowie na nurtujące nas pytania: którędy nowy szlak może przebiegać, o jakim koszcie inwestycji mówimy i jak realnie wpłynie na funkcjonowanie Elbląga, przede wszystkim w układzie metropolitalnym. Jest to znaczący krok naprzód w temacie tego połączenia.
- Jakie dalsze plany?
- Budujemy dobrą atmosferę wokół inwestycji. Zbieramy podpisy pod petycją. Wokół tej idei gromadzą się ludzie i ruchy społeczne takie jak Ruch Obywatelski Nowy Elbląg, który podejmuje aktywne działania w tym temacie. Spotykamy się z parlamentarzystami, którym przekazujemy informacje dotyczące naszej inicjatywy. To na razie działania miękkie, wolimy takie działania niż dziesiątki interpelacji poselskich, z których może niewiele wyniknąć. Przede wszystkim musimy zbudować świadomość wśród mieszkańców oraz władz regionu, a następnie władz centralnych. Jak najszybsze powstanie tej linii leży w interesie żuławskich samorządów, bo jest to wprost szansa na ich rozwój gospodarczy. Zatem właśnie ze strony samorządów powinniśmy oczekiwać włączenia się w promocję tego projektu. 8 grudnia w Nowym Dworze Gdańskim jest spotkanie, na którym kwestia kolei przez Żuławy będzie jednym z omawianych tematów. Organizatorem jest Paweł Cywiński, pełnomocnik ministra rolnictwa i rozwoju wsi ds. Żuław. Ważne, żeby temat żył w debacie publicznej. My wywołujemy dyskusję, wzniecamy ambicję, że można chcieć czegoś więcej. Decyzję o rozpoczęciu inwestycji podejmie Ministerstwo Infrastruktury i to ono jest adresatem naszej petycji.
To co mogą zrobić mieszkańcy, to poprzeć petycję podpisem online na stronie internetowej petycje.online. Zajmuje to maksymalnie minutę, zaś daje wielkie wsparcie w postaci głosu społecznego, który jest twardą walutą bez względu na okoliczności polityczne. Zachęcam też do obserwowania naszego profilu na Facebooku, na którym umieszczamy regularnie informacje na temat naszych działań.
- W Gdańsku już raz udowodniliście, że budowa linii kolejowej to nie jest wyprawa na Marsa i powstało połączenie Gdynia Główna – Gdańsk Lotnisko – Gdańsk Wrzeszcz. Wiem, że łatwo nie było.
- Miejmy nadzieję, że te dekady likwidacji i stagnacji na kolei minęły. Przez budowę połączenia na gdańskie lotnisko, mam wrażenie, odblokowaliśmy mentalnie poglądy dotąd dominujące w temacie kolejnictwa, pokazaliśmy, że można i że takie połączenia mają sens, nawet większy niż pierwotnie zakładano. W tej chwili trwają prace nad rozbudową linii kolejowej na południe Gdańska. Ta inwestycja już pod względem prawnym i organizacyjnym jest dużo bardziej skomplikowana od linii żuławskiej. Dla nas budowa linii kolejowej to nie jest wyprawa na Marsa.
- Dziękuję za rozmowę.