
W elbląskim powiecie nie cierpimy na nadmiar atrakcji turystycznych, które są w stanie przyciągnąć gości spoza naszego regionu. W zasadzie są pochylnie na Kanale Elbląskim i potem długo, długo nic.
Nasze bardzo nowe stare miasto należy traktować bardziej w kategoriach ciekawostki niż atrakcji. Wysoczyzna Elbląska, Kadyny ze swoim cesarskim klimatem to łakomy kąsek, ale dla niezbyt licznych koneserów. Takie obiekty jak Muzeum Archeologiczno-Historyczne, czy Galeria EL, z całym szacunkiem dla ich dorobku, odwiedzane są bardziej przy okazji, niż jako cel wyprawy do Elbląga. Urokliwa Bażantarnia to atrakcja wyłącznie dla „localesów”. Jedynie sąsiednia Góra Chrobrego z bardzo przyzwoitym jak na północną Polskę wyciągiem, jest w stanie ściągnąć gości z okolicznych powiatów, a nawet województw. Pod warunkiem oczywiście, że spadnie śnieg.
No i mamy jeszcze, o czym nie wszyscy wiedzą, pole golfowe. Prawdziwe, osiemnastodołkowe pole, którego mogłoby nam pozazdrościć wiele europejskich (i nie tylko) regionów.
Z polami golfowymi, szczególnie w Polsce, jest trochę jak z filharmoniami. Wiele miast chciałoby je mieć, ale niewiele na nie stać. Są z reguły powodem do dumy i przynoszą należny prestiż, mimo że w powszechnej świadomości funkcjonują zupełnie niezasłużenie jako miejsca dla snobistycznych odbiorców o zasobnej kieszeni. Do tego, o czym się już rzadziej pamięta, łączy je ogromny koszt wybudowania i nie mniejsze koszty utrzymania. Dobre pole golfowe to jednak, podobnie jak dobra filharmonia, magnes, który przyciąga licznych miłośników z odległych nawet krajów.
Jeśli spytać jakiegoś samorządowca o program wyborczy to więcej niż pewne, że usłyszymy coś o rozwoju turystyki lokalnej i przyciąganiu inwestorów. Czasami, tak jak w przypadku pola golfowego pod Pasłękiem, to się nawet udaje. Widocznie jednak ten sukces kogoś tam przeraził. Postanowiono wysłać w świat jasny komunikat – żaden inwestor nie może być na naszym terenie pewnym ani dnia ani godziny. Zmieniamy priorytety i zamiast na turystykę golfową stawiamy na walory zapachowe podpasłęckich pól. Właśnie szykowana jest drobna zmiana planu zagospodarowania przestrzennego, w wyniku której w sąsiedztwie pola golfowego, ale też i samego miasta, mogą powstać wkrótce kurze i świńskie fermy. Dla pola taki plan, to w zasadzie decyzja o zamknięciu. Dla mieszkańców Pasłęka w razie zatwierdzenia tej zmiany rozpocznie się nowy, bogatszy w doznania etap życia. Każde wyjście na „świeże” powietrze dosyć intensywnie będzie im przypominać o polityce inwestycyjnej lokalnego samorządu.
No i mamy jeszcze, o czym nie wszyscy wiedzą, pole golfowe. Prawdziwe, osiemnastodołkowe pole, którego mogłoby nam pozazdrościć wiele europejskich (i nie tylko) regionów.
Z polami golfowymi, szczególnie w Polsce, jest trochę jak z filharmoniami. Wiele miast chciałoby je mieć, ale niewiele na nie stać. Są z reguły powodem do dumy i przynoszą należny prestiż, mimo że w powszechnej świadomości funkcjonują zupełnie niezasłużenie jako miejsca dla snobistycznych odbiorców o zasobnej kieszeni. Do tego, o czym się już rzadziej pamięta, łączy je ogromny koszt wybudowania i nie mniejsze koszty utrzymania. Dobre pole golfowe to jednak, podobnie jak dobra filharmonia, magnes, który przyciąga licznych miłośników z odległych nawet krajów.
Jeśli spytać jakiegoś samorządowca o program wyborczy to więcej niż pewne, że usłyszymy coś o rozwoju turystyki lokalnej i przyciąganiu inwestorów. Czasami, tak jak w przypadku pola golfowego pod Pasłękiem, to się nawet udaje. Widocznie jednak ten sukces kogoś tam przeraził. Postanowiono wysłać w świat jasny komunikat – żaden inwestor nie może być na naszym terenie pewnym ani dnia ani godziny. Zmieniamy priorytety i zamiast na turystykę golfową stawiamy na walory zapachowe podpasłęckich pól. Właśnie szykowana jest drobna zmiana planu zagospodarowania przestrzennego, w wyniku której w sąsiedztwie pola golfowego, ale też i samego miasta, mogą powstać wkrótce kurze i świńskie fermy. Dla pola taki plan, to w zasadzie decyzja o zamknięciu. Dla mieszkańców Pasłęka w razie zatwierdzenia tej zmiany rozpocznie się nowy, bogatszy w doznania etap życia. Każde wyjście na „świeże” powietrze dosyć intensywnie będzie im przypominać o polityce inwestycyjnej lokalnego samorządu.