
„Las zaginionych” to najnowsza, dziesiąta powieść w dorobku Agnieszki Pietrzyk, autorki thrillerów i kryminałów. Trzy nastolatki wybierają się konno do Parku Krajobrazowego Wysoczyzny Elbląskiej. Z przejażdżki wracają tylko dwie z nich. Roztrzęsione siostry Małeckie nie mają pojęcia, dokąd pojechała ich przyjaciółka. Mijają kolejne dni, ale dziewczyna nie daje znaku życia.... Zdjęcia.
Spotkanie promujące książkę odbyło się w klubie #czytElnia, we wtorek (22.03). Oprócz rozmowy z pisarką, jego uczestnicy mogli wygrać jej najnowszą powieść.
- Często akcja pani powieści toczy się w Elblągu i okolicach...
- Nie ma współczesnego pisarza we współczesnym świecie, który pisze o współczesnym Elblągu. Dlatego mam ogromną przestrzeń do wykorzystania. Nikt inny właściwie tego nie robi, nikt mi nie zagarnia tej przestrzeni literackiej. Ja to mam dla siebie. Poza tym Elbląg to ciekawe miasto dla tła powieści kryminalnej. Dostrzegłam to, jak pisałam o domu, gdzie terroryści wzięli jako zakładników mieszkańców jednego z bloków na Zawadzie. I to mi się spodobało. Taki Elbląg, sto tysięcy mieszkańców i mam tu terrorystów, mam zakładników, to się idealnie składa.
- Jaką radę ma pani dla osób, które marzą o zawodzie pisarza?
- Proponuje po prostu usiąść i pisać. Tak zaczęła się moja przygoda z pisaniem. Ja się nad tym nie zastanawiałam, jednego dnia znalazłam w Internecie ogłoszenie o konkursie na opowiadanie fanatyczne. Stwierdziłam wtedy, że warto spróbować. Jednego dnia znalazłam ogłoszenie i tego samego usiadłam i napisałam jedno zdanie, potem drugie i trzecie. Wówczas stwierdziłam, że to będzie to powieść, bo szkoda pomysłu na opowiadanie, więc napisałam ją w ciągu ośmiu miesięcy. Nie planowałam tego, nie analizowałam, nie zastanawiałam się nad tym, nie marzyłam o tym - po prostu usiadłam, napisałam i zostałam pisarką.
- Jakich cech wymaga praca pisarza?
- Wymaga dużo samodyscypliny i cierpliwości, bo książki nie napiszę się przez miesiąc. To jest zajęcie czasochłonne. Ja to na szczęście mam. Potrafię się zmobilizować, aby usiąść codziennie do książki i posiedzieć przy niej przez parę godzin, zrobić to od poniedziałku do niedzieli, nie robić sobie wolnego. Broń Boże jeden dzień wolny, potem kolejny, kolejny... I ta książka gdzieś ucieka, już autor odzwyczaja się od niej. Potem musi wracać, poczytać, żeby znów wejść w ten rytm pisania. Uważam, że wykonuję jeden z ciekawszych, bardziej przyjemnych zawodów, jakie jest dane człowiekowi wykonywać.
- Jest pani osobą niewidomą. Czy to w jakikolwiek sposób utrudnia pani pracę jako pisarki?
- Dla każdego autora i tak najważniejsza jest wyobraźnia. To, czego nie można zobaczyć, można sobie wyobrazić. To czego nie można doświadczyć osobiście, również można sobie wyobrazić. Nie każdy autor kryminałów morduje, nie każdy porywa. To wszystko można sobie wyobrazić, inne rzeczy także można sobie wyobrazić. Największe problemy mam z topografią, z opisaniem miejsc, bo chciałabym, aby wyglądały one prawdziwie. I w tych kwestiach wspieram się opiniami osób, które te miejsca znają. Pewne rzeczy mi poprawiają, by to zgadzało się z rzeczywistością. Pisanie książek nie jest zajęciem trudnym dla osób niewidomych.
Spotkanie odbyło się w ramach klubu #czytElnia. Elbląska Gazeta Internetowa portel.pl jest patronem medialnym wydarzenia.