Pod tym szyldem w sobotni (29 września) wieczór, w klubie Mjazzga odbyło się release party pierwszego albumu elbląskiej formacji YHY. Zobacz fotoreportaż.
YHY to zespół, który powstał w 2009 i w obecnym składzie tworzą go: Jezus – gitara/wokal, Lampa – gitara, Łukol – bas i Żywy – perkusja. Muzycy to już doświadczeni, udzielający się wcześniej w wielu elbląskich zespołach i projektach. „Double Why Age” to tytuł pierwszego, oficjalnego wydawnictwa grupy, które stało się pretekstem do sobotniego spotkania w Mjazzdze.
Wieczór rozpoczął się od odegrania na żywo całej zawartości nowego EP. Usłyszeliśmy 6 utworów w stylu, którego zespół poszukiwał od początku swojej działalności. O ile wcześniej ich muzyka miała w sobie więcej psychodelicznego rocka, o tyle teraz poszła w stronę mocniejszych i zarazem mroczniejszych klimatów. Transowe partie basu, niepokojące „zimno falowe” dźwięki gitary, mocne metalowe riffy, psychodela i unoszący się gdzieś nad tym posępny duch black metalu. Wszystko to wymieszane ze sobą i okraszone znakomitym wokalem Jezusa, który to szepcze, to deklamuje głębokim głosem by znienacka ryknąć tak, że ciary człowieka przechodzą. Całość tworzy niesamowity klimat, który zdaje się być najmocniejszym atutem zespołu. Każdy kolejny utwór z „Double Why Age” ma w sobie coś co przyciąga uwagę, w każdym jest jakiś pomysł i myśl przewodnia, muzycy zgrabnie operują kontrastami mieszając spokojne partie z wybuchami metalowej agresji. I mimo tego, że nie jest to muzyka odkrywcza, to jednak znane elementy zaczerpnięte z wielu inspiracji tworzą tu bardzo interesującą i spójną całość.
Tyle o zawartości muzycznej tej części wieczoru. Sam koncert odbył się w znakomitej atmosferze, przy pełnej sali. Jedni bawili się pod sceną przy - mimo wszystko - mało skocznych rytmach, inni w skupieniu trawili serwowane dźwięki.
Po zaprezentowaniu materiału z "epki" przyszedł czas na przerwę i prezentację treści wizualnej, czyli trzech wideoklipów zrealizowanych do muzycznej zawartości krążka. Odpowiednio były to „Opposite”, „Impure” i tytułowy „Double Why Age”. Dwa pierwsze czarno-białe,, pełne niepokojących ujęć i trzeci zrobiony w kolorze lecz bynajmniej nie utrzymany w pogodnym duchu. Pełen scen pokazujących nie najprzyjemniejszą stronę naszej rzeczywistości.
Ostatnia, trzecia część wieczoru to ponownie powrót YHY na scenę. Najpierw zainicjowane przez Jezusa i wykonane chóralnie przez cały klub „Sto lat” dla jego żony a potem kilka nowych jeszcze nie granych numerów oraz trochę staroci. Na przykładzie tych drugich można było zauważyć ewolucję muzyczną jaką zespół przeszedł na przestrzeni 3 lat swojego istnienia. Starsze numery były spokojniejsze, bardziej rockowe, prawie bez metalowych naleciałości. Pod koniec pojawiły się dwa covery: odśpiewana niemal w całości przez publikę razem z zespołem „Arahja” Kultu i najczęściej coverowany przez metalowe ekipy kawałek The Cure „A forest”. I już miał być koniec a tymczasem lud złakniony tych ponurych dźwięków domagał się więcej. No i Jezus musiał przywołać jeszcze raz Lampe na scenę aby zagrać już na definitywne pożegnanie ponownie jeden z numerów z debiutanckiej epki.
Frekwencja na release party może wróżyć temu materiałowi sukces. Oczywiście w ramach gatunku, bo zdecydowanie nie jest to muzyka dla mas. Są to jednak dźwięki warte uwagi i z pewnością mają szansę spotkać się z bardzo przychylnym odbiorem, podejrzewam jednak, że szczególnie metalowej braci. Ale jak to zwykle bywa wszystko zależy od skutecznej promocji i dobrej dystrybucji. Teraz YHY powinno się skupić właśnie na promowaniu materiału i graniu koncertów. Ale oni z pewnością doskonale o tym wiedzą.
Wieczór rozpoczął się od odegrania na żywo całej zawartości nowego EP. Usłyszeliśmy 6 utworów w stylu, którego zespół poszukiwał od początku swojej działalności. O ile wcześniej ich muzyka miała w sobie więcej psychodelicznego rocka, o tyle teraz poszła w stronę mocniejszych i zarazem mroczniejszych klimatów. Transowe partie basu, niepokojące „zimno falowe” dźwięki gitary, mocne metalowe riffy, psychodela i unoszący się gdzieś nad tym posępny duch black metalu. Wszystko to wymieszane ze sobą i okraszone znakomitym wokalem Jezusa, który to szepcze, to deklamuje głębokim głosem by znienacka ryknąć tak, że ciary człowieka przechodzą. Całość tworzy niesamowity klimat, który zdaje się być najmocniejszym atutem zespołu. Każdy kolejny utwór z „Double Why Age” ma w sobie coś co przyciąga uwagę, w każdym jest jakiś pomysł i myśl przewodnia, muzycy zgrabnie operują kontrastami mieszając spokojne partie z wybuchami metalowej agresji. I mimo tego, że nie jest to muzyka odkrywcza, to jednak znane elementy zaczerpnięte z wielu inspiracji tworzą tu bardzo interesującą i spójną całość.
Tyle o zawartości muzycznej tej części wieczoru. Sam koncert odbył się w znakomitej atmosferze, przy pełnej sali. Jedni bawili się pod sceną przy - mimo wszystko - mało skocznych rytmach, inni w skupieniu trawili serwowane dźwięki.
Po zaprezentowaniu materiału z "epki" przyszedł czas na przerwę i prezentację treści wizualnej, czyli trzech wideoklipów zrealizowanych do muzycznej zawartości krążka. Odpowiednio były to „Opposite”, „Impure” i tytułowy „Double Why Age”. Dwa pierwsze czarno-białe,, pełne niepokojących ujęć i trzeci zrobiony w kolorze lecz bynajmniej nie utrzymany w pogodnym duchu. Pełen scen pokazujących nie najprzyjemniejszą stronę naszej rzeczywistości.
Ostatnia, trzecia część wieczoru to ponownie powrót YHY na scenę. Najpierw zainicjowane przez Jezusa i wykonane chóralnie przez cały klub „Sto lat” dla jego żony a potem kilka nowych jeszcze nie granych numerów oraz trochę staroci. Na przykładzie tych drugich można było zauważyć ewolucję muzyczną jaką zespół przeszedł na przestrzeni 3 lat swojego istnienia. Starsze numery były spokojniejsze, bardziej rockowe, prawie bez metalowych naleciałości. Pod koniec pojawiły się dwa covery: odśpiewana niemal w całości przez publikę razem z zespołem „Arahja” Kultu i najczęściej coverowany przez metalowe ekipy kawałek The Cure „A forest”. I już miał być koniec a tymczasem lud złakniony tych ponurych dźwięków domagał się więcej. No i Jezus musiał przywołać jeszcze raz Lampe na scenę aby zagrać już na definitywne pożegnanie ponownie jeden z numerów z debiutanckiej epki.
Frekwencja na release party może wróżyć temu materiałowi sukces. Oczywiście w ramach gatunku, bo zdecydowanie nie jest to muzyka dla mas. Są to jednak dźwięki warte uwagi i z pewnością mają szansę spotkać się z bardzo przychylnym odbiorem, podejrzewam jednak, że szczególnie metalowej braci. Ale jak to zwykle bywa wszystko zależy od skutecznej promocji i dobrej dystrybucji. Teraz YHY powinno się skupić właśnie na promowaniu materiału i graniu koncertów. Ale oni z pewnością doskonale o tym wiedzą.
Tomasz Sulich
