Muzyka to jej żywioł. Jednak, gdy tylko ma wolną chwilę, lubi sobie potańczyć. Uwielbia nowe wyzwania i podróże. O miłości do muzyki, marzeniach i planach na przyszłość rozmawiamy z koncertmistrzem Elbląskiej Orkiestry Kameralnej, Karoliną Nowotczyńską.
Karolina Nowotczyńska: - Zaczęło się od "Titanica". Bardzo mi się ten film podobał i koniecznie chciałam umieć zagrać melodię z tego filmu. I tak trafiłam do szkoły muzycznej.
- Skończyłaś szkołę i zapewne zaczęłaś studia muzyczne.
- Tak, niedługo zacznę ostatni rok studiów w Akademii Muzycznej w Gdańsku. W trakcie studiów zaczęłam grać w Elbląskiej Orkiestrze Kameralnej, najpierw jako doangażowana (siedząc w ostatnim pulpicie), teraz już jako koncertmistrz.
- Słyszałam, że niedawno zdobyłaś nagrodę. Pochwal się.
- Brałam udział w konkursie Agimus Padova w Padwie, gdzie zdobyłam pierwsze miejsce w solowym konkursie skrzypcowym i czwarte miejsce w kategorii nagroda wirtuozowska, gdzie brali udział wszyscy instrumentaliści.
- Jaki utwór zagrałaś?
- Partitę Lutosławskiego. Bardzo lubię grać muzykę współczesną.
- A jakiej muzyki słuchasz na co dzień? Chyba nie klasycznej?
- O, nie. Gdybym miała słuchać klasyki, byłoby to już zdecydowanie za dużo. Słucham muzyki rozrywkowej i latynoamerykańskiej.
- A hip-hop i rap? Czy to w ogóle muzyka?
- Kiedyś pewien mądry człowiek powiedział, że to tylko recytatyw. Ja, szczerze mówiąc, nie mam o tym żadnego pojęcia!
- Jak wyobrażasz sobie swoje życie za dziesięć lat?
- Trudne pytanie. Na pewno chciałabym wyjść za mąż i mieć dzieci, a także ciągle rozwijać się zawodowo. Może nadal grać w orkiestrze? Obecnie zaczynam staż na Akademii Muzycznej jako asystent. Fajnie by było, gdybym mogła zostać na wyższej uczelni. Jednak przede wszystkim robię wszystko, żeby grać coraz lepiej na skrzypcach i nie zamierzam się zatrzymywać!
- A gdybyś nie była muzykiem, to byłabyś...
- Może tancerką, bo bardzo lubię tańczyć. A gdybym miałabym wybierać studia, to może byłaby to matematyka albo anglistyka… Szczerze mówiąc, raczej się nad tym nie zastanawiam, no nigdy nie miałam wątpliwości co do tego, że będę skrzypaczką.
- Jakie emocje towarzyszą Ci podczas występów?
- Jeżeli gramy jakiś ambitny program, to czuję, że się spełniam, bo lubię wyzwania. Pełne zadowolenie i satysfakcję odczuwam zwłaszcza, gdy gram solo. To dopiero wyzwanie!
- Czyli czujesz się spełniona?
- Tak. Jestem bardzo zadowolona, z tego co robię, ale mam jeszcze dużo planów do zrealizowania.
- A odczuwasz tremę?
- Zdecydowanie. Podczas naszych koncertów bardzo stresującym momentem jest chwila, gdy muszę zagrać solo. Gdy nagle słyszę tylko brzmienie swojego instrumentu, towarzyszy mi stres, bo muszę się wtedy maksymalnie zmobilizować, by zagrać na wysokim poziomie. A zostaję wtedy zupełnie sama!
- Co oznacza według Ciebie słowo artysta? Ostatnio słowo to dość znacznie się zdewaluowało.
- Myślę, że artysta to taki człowiek, który wie, czego chce w sztuce, ma jakąś swoją określoną wizję na dany temat.
- A co robisz w wolnych chwilach?
- Bardzo lubię tańczyć. Kiedyś przez kilka lat chodziłam nawet na kursy taneczne. Poza tym uwielbiam czytać książki. Staram się też sporo odpoczywać (lubię po prostu przebywać sama ze sobą), ale także spędzać dużo czasu z rodziną.
- Zdradź nam, jakie są Twoje marzenia...
- Oprócz tego, że chciałabym ciągle grać i się rozwijać, chciałabym dużo podróżować, choć myślę, że obie te rzeczy ładnie się łączą. I to mi się często udaje. Specjalnie wyszukuję sobie jakieś kursy czy konkursy w takich miejscach, by móc jednocześnie coś zwiedzić. Tak było też w przypadku włoskiego konkursu. A za kilka dni wybieram się na kurs skrzypcowy do Szwajcarii. Łączę przyjemne z pożytecznym.