UWAGA!

----

Michał Glock: Ta wystawa nie jest skończona...

 Elbląg, Michał Glock na wystawie poświęconej zakładom Schichaua
Michał Glock na wystawie poświęconej zakładom Schichaua (fot. Sebastian Malicki)

- Mamy np. angielski transatlantyk Homeric, który budowano w stoczni Schichaua jako Columbus. Trafił do Anglii jako część reparacji wojennych. Warto zwrócić uwagę na plany włoskich niszczycieli typu Lampo z schichauowskimi pieczątkami. Ciekawostką jest fakt, że są sporządzone w języku angielskim, normą był język niemiecki. Był to rysunek z oferty handlowej jaką przestawiono Chinom w 1905 roku - mówi dr Michał Glock. W Galerii Filar Sztuki można oglądać jego wystawę poświęconą okrętom i statkom ze stoczni Schichaua. W czwartek (25 września) w Bibliotece Akademii Nauk Stosowanych w Elblągu odbędzie spotkanie z autorem wystawy. Zobacz zdjęcia.

- Znów będziesz „szczuł” Niemcem?

- Raczej historią Elbląga. Nasze miasto ma w swoich dziejach przynależność do Niemiec, czy to się komuś podoba, czy nie. „Pozłacany” okres w jego dziejach przypada na ostatnie dekady XIX wieku. Wtedy powstał Elbląg przemysłowy, i ten przemysł po II wojnie światowej był wykorzystywany przez nas. Koniec XIX wieku to też czas gdy powstał układ komunikacyjny dzisiejszego miasta, a w budynkach wtedy zbudowanych mieszkamy do dziś. Powiedziałbym, że „szczuję” elbląskością.

 

- Zapytałem trochę przewrotnie, bo na Twojej wystawie, którą możemy oglądać w Galerii Filar Sztuki w Akademii Nauk Stosowanych, poświęconej stoczni Ferdynanda Schichaua, możemy zobaczyć ORP Kujawiak, były niemiecki torpedowiec wyprodukowany w Elblągu.

- W historii zakładów Ferdynanda Schichaua poloników nie brakuje. W książce o statkach z elbląskiego koncernu, nad którą obecnie pracuję, będzie się można o tym przekonać na własne oczy. Stocznia Schichaua wyprodukowała kilkanaście jednostek na zamówienie polskich armatorów. Do tego, po obu wojnach światowych pod polską banderę trafiły statki, które potem pływały kilkadziesiąt lat. Przykładem prom Kopernik - przez wiele lat nasz jedyny prom kolejowy.

 

- Na ile ta wystawa jest „skończona”? Wiem, że w trakcie pracy wciąż otrzymywałeś nowe eksponaty.

- Mniej więcej w połowie. Świadomie przyjąłem koncepcję wystawy „żywej” i „wędrującej”. Kiedy będzie eksponowana w innych miastach, będę pokazywał więcej zdjęć, widokówek, planów... Po Elblągu wystawa pojedzie do Malborka i tam planuję pokazać generalny plan stoczniowy torpedowców typu 37. To prawdopodobnie jedyny zachowany plan z zaznaczeniem systemu ogrzewania na okręcie. Mały rarytasik (60 x 120 cm). W Świnoujściu, gdzie wystawa zagości po Nowym Roku, zostanie ona rozszerzona o promy kolejowe. W „wersji elbląskiej” znalazła się widokówka ze Schwerinem, ostatnim promem wyprodukowanym w Elblągu oraz starszy bocznokołowiec wybudowany dla Duńczyków. Dojdzie jeszcze 20 obrazów autorstwa Hansa Bohrdta zamówionych około 1900 roku.

W wersji zaprezentowanej w ANS skoncentrowałem się na okrętach wojennych wyprodukowanych w Elblągu. Stąd brak np. pancerników i krążowników budowanych w Gdańsku. Na to jeszcze przyjdzie pora. Ta wystawa nie jest skończona i świadomie przyjąłem takie założenie. W każdej nowej lokalizacji ma się rozrastać. Planuję też pokazać plany stoczniowe tych okrętów, które udało mi się pozyskać. Całe archiwum elbląskiej stoczni z planami okrętów i statków, które tutaj zostały wybudowane po II wojnie światowej trafiło do Instytutu Kryłowa w Petersburgu. I tam jest do dziś. Czasami Rosjanie coś publikują… ta tablica z włoskim niszczycielem jest tego namacalnym dowodem (pochodzi z czasopisma Morskaja Kolekcja)

 

- Z tych, które możemy oglądać w Galerii Filar Sztuki, masz jakieś, które darzysz szczególnym sentymentem?

- Zrobione na szklanej kliszy zdjęcie torpedowca dywizjonowego typu D; najprawdopodobniej D-2. Na rufie można odcyfrować nazwę okrętu „Alice Roosevelt”. Zdjęcie pochodzi z okresu już po przerobieniu okrętu na jednostkę rozwożącą admirałów i wysokiej rangi oficerów po porcie w Kilonii. Znalazłem na e-bayu, ale podpisane jako okręt pomocniczy. Prawdopodobnie sam sprzedający do końca nie wiedział, co ma. Co to za okręt, rozpoznałem po charakterystycznym stanowisku dowodzenia i sterówce. Na zdjęciu widać admiralską banderę, prawdopodobnie zdjęcie zostało zrobione właśnie podczas przewożenia jakiegoś admirała. Piękna fotografia, na której widać wszystkie detale.

Ale cenne są te wszystkie widokówki które są zapisane i wysłane. Mam np. pocztówkę z promem Kopernik (zbudowany w zakładach Schichaua jako Mecklenburg) gdzie są przesympatyczne życzenia znad morza.

  Elbląg, ORP Kujawiak ze stoczni Schichaua
ORP Kujawiak ze stoczni Schichaua (fot. Sebastian Malicki)

 

- Dlaczego te małe torpedowce były przerabiane?

- Rozwój okrętów to wymusił. Pamiętajmy, że pierwsze torpedowce z ostatniej dekady XIX wieku miały ok. 40 metrów długości. W ciągu 10 lat urosły trzykrotnie. To samo dotyczy rozwoju uzbrojenia, prędkości... Małe torpedowce nie spełniały swojej roli i trzeba było znaleźć dla nich nowe zastosowanie. Niemcy często stosowali takie rozwiązania. Nad okrętem, o którym przed chwilą rozmawialiśmy, umieściłem dwie widokówki cesarskiego eskortowca Sleipner . To kontrtorpedowiec z których zdjęto wyrzutnie torped, działka zostawiono po to, aby móc oddawać salut, na rufie wybudowano salonik dla gości i w tej roli mogły nadal pływać. Mamy też zdjęcia torpedowców przerobionych na trałowce, co wiązało się też ze zmianą nazwy.

 

- Z ciekawostek to mamy jeszcze trzy pocztówki torpedowców na Renie.

- Też mnie zastanowiło, co morskie okręty wojenne robiły na rzece. Jak się okazało, była to kampania propagandowa niemieckiego rządu, który chciał w ten sposób przekonać posłów, głównie socjaldemokratycznych do poparcia tzw. „II Ustawy Morskiej ”, co wiązało się z dużymi wydatkami z budżetu państwa. I w tym celu wysłano w rejs po Renie dywizjon torpedowców. Zawinęły one do 47 miast, najdalej dopłynęły do Karlsruhe. W planach było dopłynięcie do Strasbourga, ale rzeka okazała się za płytka. Możemy przypuszczać, że przy okazji tego rejsu w każdym mieście pojawiły się pamiątkowe pocztówki z torpedowcami. Ewentualnie w inny sposób miasta upamiętniły to wydarzenie.

 

- W czwartek, 25 września, w Bibliotece Akademii Nauk Stosowanych odbędzie się spotkanie z okazji tej wystawy.

- Serdecznie zapraszam. I przy okazji zachęcam do samodzielnego szukania ciekawostek na zdjęciach. Mamy np. angielski transatlantyk Homeric, który budowano w stoczni Schichaua jako Columbus. Trafił do Anglii jako część reparacji wojennych. Warto zwrócić uwagę na plany włoskich niszczycieli typu Lampo z schichauowskimi pieczątkami. Ciekawostką jest fakt, że są sporządzone w języku angielskim, normą był język niemiecki. Był to rysunek z oferty handlowej jaką przestawiono Chinom w 1905 roku.

A w trakcie spotkania, mam nadzieję, porozmawiamy też o przemysłowej przeszłości Elbląga. Liczę też na obecność innych kolekcjonerów, może też będą zainteresowani rozszerzeniem wystawy o swoje zbiory.

 

- Jak już rozmawiamy, to zapytam o prace nad kolejnymi książkami o wyrobach zakładów Schichaua?

- Książka o statkach jest w trakcie pisania. W przyszłym roku powinna zostać wydana. W tym roku przygotowuję reprint wydania wspomnianego wcześniej albumu Hansa Bohrdta , po raz pierwszy wydanego w ok. 1900 roku. Tam znajduje się 19 obrazków elbląskich okrętów i Nowik wyprodukowany w Gdańsku, najszybszy wówczas krążownik na świecie. Książka o Franzie Komnicku jest w części napisana, konieczna jest jeszcze kwerenda archiwalna, żeby ustalić dokładnie, w jakich ilościach, co wyprodukowano. Informacje, że coś zostało wyprodukowane w ilościach od 200 do 400 sztuk mnie nie interesują. Zbieram też materiały do trzeciego tomu „Schichaua”, roboczo nazwanym „maszyny”. Tam chcę popisać parowozy, ale też różnego rodzaju maszyny i urządzenia, które wyszły z elbląskich zakładów. Ciekawym wątkiem są chociażby elektrownie. Nie wszyscy wiedzą, że pierwsza elbląska elektrownia na potrzeby tramwajów została wykonana w zakładach Schichaua. Elbląskie elektrownie można spotkać w różnych, czasem zaskakujących miejscach np. w Carskim Siole pod Petersburgiem. Ale to zostawiamy na później.

 

Wystawę „Schichau: Epoka stali. Zapomniane dziedzictwo techniczne zaklęte w ilustracji" można oglądać w Galerii Filar Sztuki w Akademii Nauk Stosowanych w Elblągu przy al. Grunwaldzkiej do 8 października. 25 września o godz. 17 w Bibliotece ANS odbędzie się spotkanie z autorem dr. Michałem Glockiem.

rozmawiał Sebastian Malicki

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Uwaga! Opinia zostanie zamieszczona na stronie po zatwierdzeniu przez redakcję.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
  • Niezwykle interesująca historia techniki. Gratulacje Panie Doktorze. Jestem o obejrzeniu wystawy w galerii przy bibliotece w ANS w Elblągu. Fachowo zaprezentowany materiał. Czekam na spotkanie z autorem wystawy :)
  • Pan Doktor sławni niemiecki przemysl zbrojeniowy, który wspierał niemiecki militaryzm, ktory doprowadził do wybuchu dwóch największych konfliktów światowych. O śmiercionośnych okrętach podwodnych mówi "nasze U-boty". Jest w mieście kilkudziesięciu takich ktorzy w ten sposób promują Elbląg. Tymczasem niektóre sprawy z historii należy umiec przemilczać a nie sie z nimi ostentacyjnie obnosić.
Reklama