
Jednym szeptem, jednym gestem, jednym słowem emocje wyraża zachrypnięty Marek Dyjak. Jak ma się jego ekspresja do tego, co swoim głosem potrafi zdziałać Urszula Dudziak? A dodajmy jeszcze Wojciecha Karolaka, Janusza Muniaka i kilka wokalistek. Bez klucza ani rusz, ale klucz jest i ma go Jerzy Małek, dyrektor artystyczny tegorocznej edycji festiwalu Jazzbląg.
Jerzy Małek (ur. 1978 w Elblągu) – kompozytor jazzowy i trębacz. Współpracował m.in. z Januszem Muniakiem, Zbigniewem Namysłowskim, Michałem Urbaniakiem, Wojciechem Karolakiem. Ma swój band jazzowy Jerzy Małek Quintet, gra też z Markiem Dyjakiem. Doświadczony muzyk, ale teraz debiutuje. W roli dyrektora artystycznego festiwalu Jazzbląg, który 17 lipca rozpocznie się w Elblągu.
Wracasz do swojego rodzinnego miasta i od razu jako dyrektor. Dlaczego zdecydowałeś się objąć to stanowisko i podjąć wyzwanie?
Jerzy Małek: - Bo wydało mi się, że to interesujące doświadczenie. Wszędzie jeżdżę i gram, wszędzie jestem muzykiem. Nawet nie mam czasami okazji posłuchać innych artystów. Dużo się dzieje w Polsce i na świecie w muzyce, a przez to, że jestem skoncentrowany na sprawach związanych z moim projektem, z projektami ludzi, z którymi współpracuję, nie mam czasu na szersze spektrum.
Jaki masz pomysł na Jazzbląg?
- Ten Jazzbląg jest organizowany trochę na wariackich papierach. Czasowo krucho, bo przymierzam się do wydania płyty, robię doktorat, mam egzaminy. Ciężko to wszystko pogodzić przy moim typie osobowości. Gdy piszę muzykę, nie ma mnie dla świata przez trzy dni (śmiech). Tegoroczny program Jazzbląga jest czymś, co pierwsze przyszło mi na myśl. Chciałem, żeby była dobra jakość i odczuwalna idea - połączenia skrajności, ale opartych na wokalistyce, bo to najbardziej naturalna forma wyrażania uczuć. To coś, nad czym się człowiek nie zastanawia. A współczesna muzyka jazzowa jest tak bogata, jest tyle form interesujących w wyrazie, że jest co pokazać i czego posłuchać.
Przykład skrajności?
- Dyjak operuje ekspresją. Jednym słowem, które dobrze wypowiedziane w kontekście poetyckim, w połączeniu z muzyką, która go otacza, muzyką improwizowaną, stricte jazzową daje świetny efekt. I skomplikowana pod względem faktury Ula Dudziak. Z bogactwem formy, z historią, którą reprezentuje. Fakt, to duży kontrast stylistyczny, ale wszystko jest oparte na kanwie jazzu. Z kolei to, co robi Beata Przybytek to coś pomiędzy Dyjakiem, momentami, ale nawiązuje do Uli. Jest też Ida Zalewska, gość Janusza Muniaka, zupełnie z innej parafii. U niej jest dużo bluesa, soulu. Słuchacze będą zaskoczeni. Dlatego zachęcam do spędzenia trzech dni z Jazzblągiem [wystąpią także - oprócz wspomnianych artystów - Piotr Wyleżoł Trio feat. Stephen Riley, Marcin Gawdzis Quintet - red.]. Naprawdę warto przyjść, posłuchać wybitnych artystów, którzy na pewno zaskoczą bogactwem środków wyrazów ekspresji.
Ten festiwal, oprócz wymiaru artystycznego, może wnieść w życie dużo radości z przebywania wokół sztuki. Radości, jaką daje kontakt z muzyką, która jest bardzo istotna dla ducha.
Czego, w trosce o swojego ducha, słucha Jerzy Małek?
- Słucham różnych rzeczy, z różnych dziedzin, bo dla mnie muzyka jest jak narkotyk. Ale musi czemuś służyć. Ludzie bardzo często włączają radio i to jest taka opcja tła. Moje podejście jest użytkowe. Muzyka wprowadza w specyficzny stan, który ma coś dawać. Czasem lubię muzykę depresyjną, jak np. Garbarek. Muzykę, która wprowadza w stan zamyślenia, jeśli mam ochotę. Lubię muzykę rytmiczną, bo rytm to życie. Lubię też – i tu może zaskoczę – muzykę popową, np. najnowszy hit Shakiry (śmiech). Fajnie się jej słucha w samochodzie, gdy chce się spać, a trzeba jechać. Lubię Radiohead, kiedyś bardzo dużo słuchałem rocka. Lubię też ciszę - to najpiękniejsza muzyka (śmiech).
Słuchasz swoich płyt?
- Prawie w ogóle nie słucham, bo ich nie lubię (śmiech). Chyba, że w studiu, gdy robimy miksy.
Ale nie samą muzyką żyjesz?
- Gdy mam czas, lubię grafikę komputerową. To mnie rozwija i odkryłem, że plastycy mają ciekawe spojrzenie na muzykę, bo jak np. "zagrać w kolorze akordu". A jak się okazuje, każda tonacja to kolor. Łączę i odkrywam nowe odcienie.
Teraz, z racji przygotowań do Jazzbląga, jesteś częstym gościem w Elblągu.
- To świetne miasto i mówię tak nie dlatego, że stąd pochodzę. Za każdym razem, gdy wracam - widzę jego rozwój, świetnie się tu czuję.
Jerzy Małek zaprasza na Jazzbląg
Patronat medialny nad festiwalem Jazzbląg objęła Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl
Wracasz do swojego rodzinnego miasta i od razu jako dyrektor. Dlaczego zdecydowałeś się objąć to stanowisko i podjąć wyzwanie?
Jerzy Małek: - Bo wydało mi się, że to interesujące doświadczenie. Wszędzie jeżdżę i gram, wszędzie jestem muzykiem. Nawet nie mam czasami okazji posłuchać innych artystów. Dużo się dzieje w Polsce i na świecie w muzyce, a przez to, że jestem skoncentrowany na sprawach związanych z moim projektem, z projektami ludzi, z którymi współpracuję, nie mam czasu na szersze spektrum.
Jaki masz pomysł na Jazzbląg?
- Ten Jazzbląg jest organizowany trochę na wariackich papierach. Czasowo krucho, bo przymierzam się do wydania płyty, robię doktorat, mam egzaminy. Ciężko to wszystko pogodzić przy moim typie osobowości. Gdy piszę muzykę, nie ma mnie dla świata przez trzy dni (śmiech). Tegoroczny program Jazzbląga jest czymś, co pierwsze przyszło mi na myśl. Chciałem, żeby była dobra jakość i odczuwalna idea - połączenia skrajności, ale opartych na wokalistyce, bo to najbardziej naturalna forma wyrażania uczuć. To coś, nad czym się człowiek nie zastanawia. A współczesna muzyka jazzowa jest tak bogata, jest tyle form interesujących w wyrazie, że jest co pokazać i czego posłuchać.
Przykład skrajności?
- Dyjak operuje ekspresją. Jednym słowem, które dobrze wypowiedziane w kontekście poetyckim, w połączeniu z muzyką, która go otacza, muzyką improwizowaną, stricte jazzową daje świetny efekt. I skomplikowana pod względem faktury Ula Dudziak. Z bogactwem formy, z historią, którą reprezentuje. Fakt, to duży kontrast stylistyczny, ale wszystko jest oparte na kanwie jazzu. Z kolei to, co robi Beata Przybytek to coś pomiędzy Dyjakiem, momentami, ale nawiązuje do Uli. Jest też Ida Zalewska, gość Janusza Muniaka, zupełnie z innej parafii. U niej jest dużo bluesa, soulu. Słuchacze będą zaskoczeni. Dlatego zachęcam do spędzenia trzech dni z Jazzblągiem [wystąpią także - oprócz wspomnianych artystów - Piotr Wyleżoł Trio feat. Stephen Riley, Marcin Gawdzis Quintet - red.]. Naprawdę warto przyjść, posłuchać wybitnych artystów, którzy na pewno zaskoczą bogactwem środków wyrazów ekspresji.
Ten festiwal, oprócz wymiaru artystycznego, może wnieść w życie dużo radości z przebywania wokół sztuki. Radości, jaką daje kontakt z muzyką, która jest bardzo istotna dla ducha.
Czego, w trosce o swojego ducha, słucha Jerzy Małek?
- Słucham różnych rzeczy, z różnych dziedzin, bo dla mnie muzyka jest jak narkotyk. Ale musi czemuś służyć. Ludzie bardzo często włączają radio i to jest taka opcja tła. Moje podejście jest użytkowe. Muzyka wprowadza w specyficzny stan, który ma coś dawać. Czasem lubię muzykę depresyjną, jak np. Garbarek. Muzykę, która wprowadza w stan zamyślenia, jeśli mam ochotę. Lubię muzykę rytmiczną, bo rytm to życie. Lubię też – i tu może zaskoczę – muzykę popową, np. najnowszy hit Shakiry (śmiech). Fajnie się jej słucha w samochodzie, gdy chce się spać, a trzeba jechać. Lubię Radiohead, kiedyś bardzo dużo słuchałem rocka. Lubię też ciszę - to najpiękniejsza muzyka (śmiech).
Słuchasz swoich płyt?
- Prawie w ogóle nie słucham, bo ich nie lubię (śmiech). Chyba, że w studiu, gdy robimy miksy.
Ale nie samą muzyką żyjesz?
- Gdy mam czas, lubię grafikę komputerową. To mnie rozwija i odkryłem, że plastycy mają ciekawe spojrzenie na muzykę, bo jak np. "zagrać w kolorze akordu". A jak się okazuje, każda tonacja to kolor. Łączę i odkrywam nowe odcienie.
Teraz, z racji przygotowań do Jazzbląga, jesteś częstym gościem w Elblągu.
- To świetne miasto i mówię tak nie dlatego, że stąd pochodzę. Za każdym razem, gdy wracam - widzę jego rozwój, świetnie się tu czuję.
Jerzy Małek zaprasza na Jazzbląg
Patronat medialny nad festiwalem Jazzbląg objęła Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl
rozmawiała Agata Janik