
Dotychczasowa passa Olimpii Elbląg w starciach z ŁKS-em Łomża zakończyła się boleśnie. Od pierwszego gwizdka żółto-biało-niebiescy nie mieli żadnych argumentów i nie potrafili nawiązać walki. Łomżynianie kontrolowali każdy fragment boiska, prezentując futbol zdecydowanie lepszy i bardziej poukładany. Dziś zwyciężyła drużyna, która wiedziała co robi. Olimpia mogła jedynie przyglądać się bezradnie.
Założenia gospodarzy były widoczne od pierwszych sekund. Ledwie rozbrzmiał gwizdek arbitra, a piłkarze ŁKS-u ruszyli na bramkę Wojciechowskiego. Optyczna przewaga łomżan pojawiła się błyskawicznie, choć początkowo ograniczała się jedynie do niegroźnego strzału Kosakiewicza w dziesiątej minucie. Żółto-biało-niebiescy utrzymywali zwartą obronę, ale trudno było dostrzec w ich grze choćby cień pomysłu na atak. Minuty mijały, a gra toczyła się pod dyktando gospodarzy. ŁKS przeważał, aktywny był Cezary Sauczek, a dośrodkowania sunęły w pole karne, jednak nie przynosiły realnego zagrożenia. Olimpia odpowiadała kontratakami, ale były nieliczne, nieskuteczne i pozbawione polotu.
W 37. minucie padła bramka, która tylko potwierdziła przewagę gospodarzy. Marcin Kluska zdecydował się na strzał zza pola karnego, a piłka wylądowała w siatce z chirurgiczną precyzją. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem ŁKS-u 1:0, co w pełni odzwierciedlało obraz gry. Gospodarze dominowali, byli blisko bramki rywala i kontrolowali wydarzenia, podczas gdy Olimpia nie stworzyła żadnego poważnego zagrożenia. Bez wyraźnych akcentów w ofensywie żółto-biało-niebiescy mogli zapomnieć o próbie zdobycia gola i pozostali jedynie cieniem dla dobrze prezentującego się ŁKS-u.
Druga połowa rozpoczęła się od podwójnej korekty w obozie elblążan. Na boisku pojawili się Kozera i Semeniv, co mogło dawać nadzieję na poprawę wyniku. Ukrainiec próbował swoich sił w ataku, jednak bramkarz Olszewski nie miał żadnych problemów z interwencją.
Mimo starań Olimpii, ŁKS nadal dyktował tempo spotkania, prezentując przyjemną dla oka, kolektywną grę oraz nieustannie stwarzając kolejne okazje ofensywne.
W 59. minucie padła druga bramka. Dublet skompletował Marcin Kluska, który skutecznie wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego. Strzał okazał się nie do obrony, a ŁKS umocnił swoją przewagę, wyraźnie dominując nad żółto-biało-niebieskimi i potwierdzając, że inicjatywa w tym meczu całkowicie do nich należy.
Z perspektywy elbląskich kibiców spotkanie układało się według najczarniejszego scenariusza. Dominacja ŁKS-u była ewidentna i coraz bardziej przytłaczająca. W 71. minucie gospodarze wyprowadzili kontrę, o której Olimpia mogła jedynie pomarzyć. Podanie z głębi pola przejął Sauczek, który przebiegł przez całą długość połowy i pewnie wykorzystał sytuację sam na sam. Minutę później wydawało się, że Olimpia wreszcie stworzy okazję dającą nadzieję na zmianę obrazu meczu. Laszczyk w swoim stylu minął obrońców w bocznym sektorze boiska i dograł na szósty metr do niepilnowanego Kordykiewicza. Piłka powinna wylądować w siatce, jednak przeleciała obok słupka.
W końcowych minutach tempo nieco opadło, bo ŁKS mógł już spokojnie kontrolować sytuację przy wyniku 3:0. Mimo mniejszej intensywności gospodarze nadal nie pozwalali Olimpii na stworzenie zagrożenia. Ostatecznie spotkanie zakończyło się pewnym zwycięstwem ŁKS-u, który od pierwszej do ostatniej minuty kontrolował wydarzenia na boisku.
ŁKS Łomża - Olimpia Elbląg (1:0)
1:0 - Kluska (37. min.), 2:0 - Kluska (59. min.), 3:0 - Sauczek (71. min.)
Olimpia: Wojciechowski - Czapliński (60’ Laszczyk), Winkler (56’ Pek), Tiahlo, Wierzba, Kołoczek, Czernis, Młynarczyk, Kondracki (46’ Semeniv), Kordykiewicz, Pawłowski (46’ Kozera)