Opłatek na talerzyku, odrobina sianka pod obrusem, dodatkowe nakrycie dla przypadkowego gościa, świeca lub stroik oraz niepowtarzalne potrawy, które bardziej niż cokolwiek innego przypomina często o regionie, w którym żyjemy i pochodzeniu naszej rodziny. Wigilia nie musi być wystawna. Nasi przodkowie przygotowywali przeważnie 3 lub 7 potraw. Na 12 dań mogli pozwolić sobie zamożni mieszczanie i szlachta.
Poza wystrojem domu, na czas świąt Bożego Narodzenia zmienia się też zestaw dań przygotowywanych do wspólnego spożywania w gronie rodzinnym. Liczba potraw, które przygotować trzeba na wigilijny stół choć zazwyczaj współcześnie wynosi dwanaście, co symbolicznie odwołuje się do ilości apostołów oraz miesięcy w roku, to spotkać też można tradycje nawiązujące do liczby sakramentów i dni tygodnia, czyli siedem, oraz symbolizującej Trójcę Świętą i Świętą Rodzinę liczbę trzech potraw. W najmniejszej liczbie potraw znaleźć można – barszcz z uszkami lub żur, pierogi i rybę. We wszystkich pozostałych wariantach występuje w zależności od regionu kraju całe bogactwo dań z makiem, grochem i z suszonymi grzybami. Przy czym wśród tych najbardziej typowych na Pomorzu i Żuławach należą:
- zupa grzybowa lub barszcz z uszkami;
- pierogi z kapustą i grzybami lub z serem;
- śledź w śmietanie z jabłkiem i cebulką;
- karp smażony;
- ryba w galarecie;
- kapusta z grochem;
- kluski (zwane też nudlami) z makiem i miodem;
- gotowane ziemniaki;
- chleb lub drożdżowe bułeczki;
- kutia lub pierożki na słodko (z makiem, wiśniami lub innymi owocami);
- piernik lub makowiec;
- kompot z suszonych owoców (śliwki, jabłka, gruszki, rodzynki).
Oczywiście w obrębie poszczególnych rodzin istnieją własne, oryginalne tradycje. Związane są one zazwyczaj z pochodzeniem przodków, którzy wnosili do konkretnej rodziny tradycje zgodne z regionem pochodzenia, o czym zaświadcza najlepiej opis Hanny Szymanderskiej, która zwróciła uwagę, że na Pomorzu „lud przy wieczerzy wigilijnej spożywa najczęściej kluski z makiem, zamożniejsi jadają rybę, gdzie bywa więcej dań, tam jest zupa z piwa, bułeczki, kapusta z grzybami suszonymi, śledź, ryba, pierogi, czasem ser. (…) Na Warmii i Mazurach, jak wynika z badań etnografów, do II wojny światowej nie przestrzegano postu, a potrawy wigilijne nie różniły się od potraw dnia świątecznego. Najczęściej na wigilię podawano pieczoną gęś, gęsią kiełbasę, mięso oraz ciasto i słodycze.”
Podobnie wyglądało świąteczne menu na obszarze całych Prus, choć z powodu dużej migracji ludności po ostatniej wojnie, na nasze żuławskie ziemie wraz z nowymi mieszkańcami ze wschodu i centralnej Polski, przybyły też nowe tradycje kulinarne. Typowe klinki krajane, czyli kluski ziemniaczane okraszone boczkiem i cebulą podawane z duszoną kiszoną kapustą oraz fuśka, czyli kulki z masy ziemniaczanej okraszone boczkiem były doskonałym dodatkiem do wędzonych ryb z zalewu i pieczonej kaczki.
Wszystkich tych przygotowanych z wielką starannością potraw, w trakcie kolacji należało spróbować choć po odrobinie, bo w myśl przysłowia „Kto ilu potraw wigilijnych jeść nie będzie, tyle go radości w roku następnym ominie”. I choć przesądni nie jesteśmy wszystkim życzymy, aby każda z potraw sprawiła podniebieniu wiele przyjemności, a zbliżający się wieczór wigilijny obfitował w rodzinną, ciepłą atmosferę i zakończył się spokojnie wśród radości z prezentów znalezionych pod choinką.
Źródło: Hanna Szymanderska, Polska Wigilia, Warszawa 2005, wyd. „Muza”.
- zupa grzybowa lub barszcz z uszkami;
- pierogi z kapustą i grzybami lub z serem;
- śledź w śmietanie z jabłkiem i cebulką;
- karp smażony;
- ryba w galarecie;
- kapusta z grochem;
- kluski (zwane też nudlami) z makiem i miodem;
- gotowane ziemniaki;
- chleb lub drożdżowe bułeczki;
- kutia lub pierożki na słodko (z makiem, wiśniami lub innymi owocami);
- piernik lub makowiec;
- kompot z suszonych owoców (śliwki, jabłka, gruszki, rodzynki).
Oczywiście w obrębie poszczególnych rodzin istnieją własne, oryginalne tradycje. Związane są one zazwyczaj z pochodzeniem przodków, którzy wnosili do konkretnej rodziny tradycje zgodne z regionem pochodzenia, o czym zaświadcza najlepiej opis Hanny Szymanderskiej, która zwróciła uwagę, że na Pomorzu „lud przy wieczerzy wigilijnej spożywa najczęściej kluski z makiem, zamożniejsi jadają rybę, gdzie bywa więcej dań, tam jest zupa z piwa, bułeczki, kapusta z grzybami suszonymi, śledź, ryba, pierogi, czasem ser. (…) Na Warmii i Mazurach, jak wynika z badań etnografów, do II wojny światowej nie przestrzegano postu, a potrawy wigilijne nie różniły się od potraw dnia świątecznego. Najczęściej na wigilię podawano pieczoną gęś, gęsią kiełbasę, mięso oraz ciasto i słodycze.”
Podobnie wyglądało świąteczne menu na obszarze całych Prus, choć z powodu dużej migracji ludności po ostatniej wojnie, na nasze żuławskie ziemie wraz z nowymi mieszkańcami ze wschodu i centralnej Polski, przybyły też nowe tradycje kulinarne. Typowe klinki krajane, czyli kluski ziemniaczane okraszone boczkiem i cebulą podawane z duszoną kiszoną kapustą oraz fuśka, czyli kulki z masy ziemniaczanej okraszone boczkiem były doskonałym dodatkiem do wędzonych ryb z zalewu i pieczonej kaczki.
Wszystkich tych przygotowanych z wielką starannością potraw, w trakcie kolacji należało spróbować choć po odrobinie, bo w myśl przysłowia „Kto ilu potraw wigilijnych jeść nie będzie, tyle go radości w roku następnym ominie”. I choć przesądni nie jesteśmy wszystkim życzymy, aby każda z potraw sprawiła podniebieniu wiele przyjemności, a zbliżający się wieczór wigilijny obfitował w rodzinną, ciepłą atmosferę i zakończył się spokojnie wśród radości z prezentów znalezionych pod choinką.
Źródło: Hanna Szymanderska, Polska Wigilia, Warszawa 2005, wyd. „Muza”.
mk