Jak nas poinformował podkomisarz Tomasz Klucznik z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu dziś rano w Hotelu pod Lwem znaleziono zwłoki 45- letniego mężczyzny. Policja o pomoc poprosiła mieszkańców Elbląga. Zobacz więcej zdjęć.
- Dzisiaj idziemy tropem książki Agnieszki Pietrzyk „Śmierć kolekcjonera” czyli zwiedzamy Elbląg na podstawie tego, co działo się w książce. Zaczynamy w Hotelu pod Lwem, bo to tutaj doszło do książkowego morderstwa. I specjalnie dla uczestników dzisiejszego spaceru przygotowaliśmy zagadkę kryminalną. Nie jest ona związana z treścią książki – wyjaśniała Zuzanna Gajewska, pomysłodawczyni Spaceru Literackiego po Elblągu, w ramach którego uczestnicy rozwiązywali tajemnicę morderstwa.
W hotelowym pokoju 307 ekipa policyjna zabrało już ciało denata, rozpytała świadków (i potencjalnych podejrzanych) o to, co wydarzyło się w niedzielny poranek. Spacerowicze na podstawie zeznań oraz oględzin hotelu mieli wytypować sprawcę, narzędzie zbrodni i motyw.
- Zostawiliśmy dla Państwa kilka śladów, które będą potrzebne aby odkryć zagadkę. Są ze mną osoby, które są świadkami w tej sprawie. Państwa zadaniem jest ustalenie do czego doszło i kto jest sprawcą zdarzenia – podkomisarz Tomasz Klucznik z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu zaprosił zebranych do zabawy.
Śladów w pokoju i na hotelowym korytarzu całe mnóstwo: od pustej butelki po wodzie poprzez zakrwawioną pościel, aż po brudnopis powieści. Do tego spinka do włosów, zgubiony identyfikator hotelowej obsługi, ubrania ofiary. Do końca nie wiadomo, które ślady są ważne, a które można pominąć. Czy to, że gaśnica pożarowa nie stoi tam, gdzie powinna stać ma jakieś znaczenie, czy to po prostu przypadek? Wśród podejrzanych znajdują się: pokojówka, która znalazła ciało, recepcjonistka (która właśnie jest pierwszy dzień po urlopie), żona ofiary (która noc spędziła wraz z synem w innym pokoju hotelowym), córka ofiary (córka z czasów studenckich ofiary, która odnalazła się po kilkudziesięciu latach) i pisarz kryminałów, który chciał namówić ofiarę do wydania swojej książki. Zeznania świadków ujawniają mnóstwo szczegółów, informacji, z których uczestnicy spaceru muszą wyłowić te ważne dla sprawy i połączyć je w logiczną całość. Rozbieżności w niektórych zeznaniach nie ułatwiają zadania.
Nad zagadką spacerowicze myślą podczas spaceru na ul. Rechniewskiego. Dlaczego akurat tam? Bo jedna ze scen powieści „Śmierć kolekcjonera” toczy się właśnie na tej ulicy.
- Szukałam ulicy w Elblągu, gdzie z okien jednej kamienicy widać co się dzieje w mieszkaniach naprzeciwko – mówiła Agnieszka Pietrzyk podczas mini spotkania autorskiego podczas spaceru.
Kto czytał „Śmierć kolekcjonera” ten wie, że cała powieść jest pełna smaczków, których istnienie doceni mieszkaniec Elbląga. A kto jej nie przeczytał musi to jak najszybciej nadrobić. Agnieszka Pietrzyk wydała już kolejną „elbląską” fabułę - „Czas na miłość, czas na śmierć” - a następna książka czeka na decyzję wydawcy (prawdopodobnie ukaże się pod koniec roku).
Jak na kryminały, napisane przez amatorów i laików w tej materii, patrzy policjant dochodzeniowo – śledczy? O tym opowiadał podkomisarz Tomasz Klucznik z elbląskiej policji.
- Uśmiech wywołuje u mnie pomieszanie pojęć. Kiedy autor używa zamiennie słów „wyjaśnienia” i „zeznania” - a to są dwa zupełnie różne pojęcia. Zeznaje świadek i musi mówić prawdę. Wyjaśnienia składa podejrzany, któremu postawiono zarzuty i może kłamać – mówił podkomisarz Tomasz Klucznik.
Kolejnym mitem okazało się np. obrysowywanie ciał kredą. Polska policja tego nie robi.
Podczas spaceru uczestnicy mogli jeszcze raz zapoznać się z aktami sprawy. I na końcu „wycieczki” podkomisarz udzielił odpowiedzi na pytanie, które nurtowało spacerowiczów od południa. Zabiła recepcjonistka gaśnicą pożarową, ponieważ menedżer hotelu miał z nią romans i prawdopodobnie nie było szans, aby rozstał się z żoną, zwłaszcza, że miał mu się urodzić syn. A dowodem był zgubiony na miejscu identyfikator, którego nie powinno tam być ze względu na długi urlop recepcjonistki. Zagadka, trzeba przyznać, była trudna i do jej rozwiązania potrzebne było kojarzenie faktów i spostrzegawczość. Trzy osoby, które najlepiej rozwiązały zagadkę dostały pamiątkowe nagrody. Czwarta nagroda powędrowała do uczestniczki, która w najbardziej literacki sposób oddała zakończenie dzisiejszego śledztwa.
Uczestnicy czekają na kolejne spacery.
W hotelowym pokoju 307 ekipa policyjna zabrało już ciało denata, rozpytała świadków (i potencjalnych podejrzanych) o to, co wydarzyło się w niedzielny poranek. Spacerowicze na podstawie zeznań oraz oględzin hotelu mieli wytypować sprawcę, narzędzie zbrodni i motyw.
- Zostawiliśmy dla Państwa kilka śladów, które będą potrzebne aby odkryć zagadkę. Są ze mną osoby, które są świadkami w tej sprawie. Państwa zadaniem jest ustalenie do czego doszło i kto jest sprawcą zdarzenia – podkomisarz Tomasz Klucznik z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu zaprosił zebranych do zabawy.
Śladów w pokoju i na hotelowym korytarzu całe mnóstwo: od pustej butelki po wodzie poprzez zakrwawioną pościel, aż po brudnopis powieści. Do tego spinka do włosów, zgubiony identyfikator hotelowej obsługi, ubrania ofiary. Do końca nie wiadomo, które ślady są ważne, a które można pominąć. Czy to, że gaśnica pożarowa nie stoi tam, gdzie powinna stać ma jakieś znaczenie, czy to po prostu przypadek? Wśród podejrzanych znajdują się: pokojówka, która znalazła ciało, recepcjonistka (która właśnie jest pierwszy dzień po urlopie), żona ofiary (która noc spędziła wraz z synem w innym pokoju hotelowym), córka ofiary (córka z czasów studenckich ofiary, która odnalazła się po kilkudziesięciu latach) i pisarz kryminałów, który chciał namówić ofiarę do wydania swojej książki. Zeznania świadków ujawniają mnóstwo szczegółów, informacji, z których uczestnicy spaceru muszą wyłowić te ważne dla sprawy i połączyć je w logiczną całość. Rozbieżności w niektórych zeznaniach nie ułatwiają zadania.
Nad zagadką spacerowicze myślą podczas spaceru na ul. Rechniewskiego. Dlaczego akurat tam? Bo jedna ze scen powieści „Śmierć kolekcjonera” toczy się właśnie na tej ulicy.
- Szukałam ulicy w Elblągu, gdzie z okien jednej kamienicy widać co się dzieje w mieszkaniach naprzeciwko – mówiła Agnieszka Pietrzyk podczas mini spotkania autorskiego podczas spaceru.
Kto czytał „Śmierć kolekcjonera” ten wie, że cała powieść jest pełna smaczków, których istnienie doceni mieszkaniec Elbląga. A kto jej nie przeczytał musi to jak najszybciej nadrobić. Agnieszka Pietrzyk wydała już kolejną „elbląską” fabułę - „Czas na miłość, czas na śmierć” - a następna książka czeka na decyzję wydawcy (prawdopodobnie ukaże się pod koniec roku).
Jak na kryminały, napisane przez amatorów i laików w tej materii, patrzy policjant dochodzeniowo – śledczy? O tym opowiadał podkomisarz Tomasz Klucznik z elbląskiej policji.
- Uśmiech wywołuje u mnie pomieszanie pojęć. Kiedy autor używa zamiennie słów „wyjaśnienia” i „zeznania” - a to są dwa zupełnie różne pojęcia. Zeznaje świadek i musi mówić prawdę. Wyjaśnienia składa podejrzany, któremu postawiono zarzuty i może kłamać – mówił podkomisarz Tomasz Klucznik.
Kolejnym mitem okazało się np. obrysowywanie ciał kredą. Polska policja tego nie robi.
Podczas spaceru uczestnicy mogli jeszcze raz zapoznać się z aktami sprawy. I na końcu „wycieczki” podkomisarz udzielił odpowiedzi na pytanie, które nurtowało spacerowiczów od południa. Zabiła recepcjonistka gaśnicą pożarową, ponieważ menedżer hotelu miał z nią romans i prawdopodobnie nie było szans, aby rozstał się z żoną, zwłaszcza, że miał mu się urodzić syn. A dowodem był zgubiony na miejscu identyfikator, którego nie powinno tam być ze względu na długi urlop recepcjonistki. Zagadka, trzeba przyznać, była trudna i do jej rozwiązania potrzebne było kojarzenie faktów i spostrzegawczość. Trzy osoby, które najlepiej rozwiązały zagadkę dostały pamiątkowe nagrody. Czwarta nagroda powędrowała do uczestniczki, która w najbardziej literacki sposób oddała zakończenie dzisiejszego śledztwa.
Uczestnicy czekają na kolejne spacery.
Sebastian Malicki