UWAGA!

Po prostu kocham śpiewać

 Elbląg, Próby to cztery godziny w tygodniu, kiedy mogę „wyłączyć” myślenie o pracy, kiedy nie muszę sprawdzać klasówek czy wypracowań - mówi Agnieszka Bronś
Próby to cztery godziny w tygodniu, kiedy mogę „wyłączyć” myślenie o pracy, kiedy nie muszę sprawdzać klasówek czy wypracowań - mówi Agnieszka Bronś (fot. Anna Dembińska)

Śpiew towarzyszył jej, odkąd pamięta. Zawsze poszukiwała okazji i ludzi, z którymi mogła pośpiewać. Często nuci sobie w pracy, a w odczytywaniu nut pomagają jej uczniowie. O swojej pasji opowiada chórzystka Cantaty Agnieszka Bronś.

Dominika Kiejdo:  - Mieszka Pani w Elblągu od dziesięciu lat. Co sądzi Pani o naszym mieście?
       Agnieszka Bronś: - Jestem elblążanką z wyboru. Pochodzę z małego miasteczka w województwie opolskim, rzeczywiście mieszkam w Elblągu już dekadę i bardzo lubię to miasto. Zupełnie nie rozumiem i nie podzielam opinii osób utyskujących, że w Elblągu rzekomo nic się nie dzieje. Dzieje się baaardzo dużo, trzeba tylko chcieć wyjść z domu i dobrze się rozejrzeć.
      
       - Jak zaczęła się Pani przygoda ze śpiewem?
       - Śpiew towarzyszy mi w zasadzie od dziecka, zawsze to lubiłam i szukałam ludzi, z którymi mogłam sobie pośpiewać. Nigdy jednak to moje śpiewanie nie miało sformalizowanego charakteru, tzn. poza krótką przygodą ze szkolnym zespołem wokalnym, nie należałam wcześniej do chóru, nie mam też wykształcenia muzycznego. Śpiewam często i w różnych sytuacjach. Wiedzą o tym dobrze moi przyjaciele, wiedzą też uczniowie, którzy niejednokrotnie słyszą mnie podśpiewującą lub nucącą jakiś nowy utwór chóralny. Zdarza się też, że proszę swoich uczniów ze szkoły muzycznej o pomoc w prawidłowym odczytaniu dźwięków. Na szczęście zawsze mogę liczyć na ich pomoc, za co jestem im ogromnie wdzięczna.
      
       - A jakiej muzyki Pani słucha?
       - Paradoksalnie słucham bardzo mało muzyki. Jeśli miałabym powiedzieć, jaką muzykę lubię, to chyba najbardziej w sercu gra mi jazz.
      
       - Jak wspomina Pani swoje początki w chórze Cantata?
       - Do chóru przyszłam we wrześniu 2010 roku. Wiosną tego roku przypadkiem trafiłam na koncert Cantaty, z którego wyszłam rozkochana w śpiewie chóralnym. Wtedy jeszcze nie miałam świadomości, że chórzyści to w większości amatorzy, którzy, tak jak ja, po prostu kochają śpiewać. Kiedy to odkryłam, pomyślałam, że to może dobre miejsce dla mnie. Pamiętam, że na przesłuchanie szłam z duszą na ramieniu. Zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać ani czy mój głos nadaje się do chóru. Pamiętam też, że na początku bardzo pomogły mi koleżanki z głosu (śpiewam altem) – podpowiadały, jak rozpoznawać wartości nutowe, jak odczytywać te wszystkie trudne „znaczki” na pięciolinii. Udało się. Okazało się, że można się tego wszystkiego nauczyć.
      
       - Co daje Pani śpiewanie w tym chórze?
       - Wielką frajdę i przyjemność. Próby to cztery godziny w tygodniu, kiedy mogę „wyłączyć” myślenie o pracy, kiedy nie muszę sprawdzać klasówek czy wypracowań. To też chwile spędzone z ludźmi, którzy podzielają moją pasję do muzyki, a w szczególności do śpiewu chóralnego. Do tego dochodzą fantastyczne emocje związane z występami na żywo. Tego nie da się kupić za żadne pieniądze. Chór traktuję jako odskocznię od codziennych obowiązków.
      
       - Jakie wydarzenie związane z chórem najbardziej utkwiło Pani w pamięci?
       - Chyba największym przeżyciem był dla mnie mój pierwszy koncert z chórem. To był koncert z okazji 25-lecia Cantaty, podczas którego śpiewaliśmy Mszę G-dur Schuberta z towarzyszeniem Elbląskiej Orkiestry Kameralnej. Przygotowywaliśmy się do tego występu kilka miesięcy. To było dla mnie ogromne, a zarazem niezwykłe przeżycie. Pamiętam, że kilka dni przed koncertem śniły mi się fragmenty utworu, właściwie chyba śpiewałam przez sen. Od tej pory minęło już pięć lat, każdy kolejny koncert przynosi nową, olbrzymią porcję emocji, ale chyba najbardziej będę pamiętać ten pierwszy raz.
      
       - Ma Pani jeszcze jakieś inne pasje?
       - Nie wiem, czy pasja to nie za duże słowo, ale mogę powiedzieć, że na pewno z ogromną przyjemnością oddaję się podróżowaniu. Lubię zwiedzać i odkrywać nowe miejsca. Z równą pasją chodzę po ulicach wielkich miast, muzeach i obiektach historycznych, jak i doceniam walory przyrodnicze odwiedzanych miejsc. W miarę własnych możliwości czasowych i finansowych udaje mi się wyjeżdżać kilka razy do roku.
      
       - A muzyczne marzenia, plany?
       - Moje plany i marzenia dotyczą Cantaty. Chciałabym, by kolejne nasze projekty i koncerty przynosiły mi tyle samo nowych pozytywnych emocji i wrażeń. Doceniam też bardzo możliwość uczestnictwa w profesjonalnych warsztatach z emisji głosu, które zapewnia mi chór. Mam nadzieję, że nigdy nie zabraknie nam środków, dzięki którym możemy te zajęcia finansować.
      
       - Jest Pani nauczycielką. Jak uczniowie reagują na to, że śpiewa Pani w chórze?
       - Na co dzień uczę języka angielskiego w dwóch elbląskich szkołach – w III Liceum Ogólnokształcącym i Zespole Państwowych Szkół Muzycznych. Myślę, że nie wszyscy wiedzą o tym, że śpiewam w Cantacie, choć tego specjalnie nie ukrywam. Ci którzy wiedzą, zwykle mnie dopingują, bywają na koncertach, czasem z rodzicami i głośno klaszczą (śmiech). To jest zawsze bardzo miłe.
      

       Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym chóru Cantata. Co tydzień prezentujemy wywiady z poszczególnymi śpiewakami

      
Rozmawiała Dominika Kiejdo

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama