Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że problem, który tutaj poruszę, nie dotyczy oczywiście wyłącznie naszego miasta, ale z racji tego, że jest to rubryka, w której piszemy o tym, co nam np. przeszkadza w Elblągu, pozwolę sobie na kilka słów od siebie. Chodzi mianowicie o odwieczny problem psich „niespodzianek” na trawnikach, a co gorsze również na chodnikach!
Decyzja o adoptowaniu czy kupieniu czworonoga często jest dosyć spontaniczna, a co za tym idzie – nieprzemyślana. Widzimy wówczas same plusy naszego wyboru, a zapominamy niestety o naszych obowiązkach, jakim jest między innymi sprzątnięcie po swoim pupilu, jeśli wyprowadzamy go na spacer.
Spacer, podczas którego chodnik przemierzamy slalomem, nie należy do zbyt komfortowych. Spacerowanie po trawniku z kolei przyrównać można do skradania się po polu minowym. Opisuję sytuację z perspektywy dorosłego, bo dziecko nie jest świadome „niebezpieczeństw”, które na nie „czyhają” w czasie beztroskiej zabawy na trawie.
Drodzy obywatele i obywatelki Elbląga! - Sprzątajmy po czworonogach, bo to należy do naszych obowiązków jako ich właścicieli! Z pewnością nikt z nas nie chciałby przypadkiem (np. po zmroku, kiedy chodniki oświetlają jedynie uliczne latarnie i widoczność nie jest stuprocentowa) wejść w psią „niespodziankę”. Nie bądźmy więc egoistami i pomyślmy też o innych. Wystarczy zaledwie odrobina dobrej woli i foliowa rękawiczka i woreczek (bądź inne „wyposażenie” wedle własnych upodobań). Apeluję również do władz miasta - zadbajcie o to, by liczba koszy na psie nieczystości cały czas wzrastała.
Spacer, podczas którego chodnik przemierzamy slalomem, nie należy do zbyt komfortowych. Spacerowanie po trawniku z kolei przyrównać można do skradania się po polu minowym. Opisuję sytuację z perspektywy dorosłego, bo dziecko nie jest świadome „niebezpieczeństw”, które na nie „czyhają” w czasie beztroskiej zabawy na trawie.
Drodzy obywatele i obywatelki Elbląga! - Sprzątajmy po czworonogach, bo to należy do naszych obowiązków jako ich właścicieli! Z pewnością nikt z nas nie chciałby przypadkiem (np. po zmroku, kiedy chodniki oświetlają jedynie uliczne latarnie i widoczność nie jest stuprocentowa) wejść w psią „niespodziankę”. Nie bądźmy więc egoistami i pomyślmy też o innych. Wystarczy zaledwie odrobina dobrej woli i foliowa rękawiczka i woreczek (bądź inne „wyposażenie” wedle własnych upodobań). Apeluję również do władz miasta - zadbajcie o to, by liczba koszy na psie nieczystości cały czas wzrastała.