
Tajni współpracownicy to były marginalne przypadki. Historia pokazuje, że mimo podejmowanych przez nich prób zniszczenia związku, „Solidarność” przetrwała i zrobiła dużo dobrego. Po co więc wyciągać TW na czołówkę? Wiemy, że byli, ale trzeba pamiętać przede wszystkim o działaczach, którzy tworzyli prawdziwą historię – mówi Tadeusz Chmielewski, jeden z założycieli elbląskiej „Solidarności”. W piątek (22 października) w Bibliotece Elbląskiej odbyło się spotkanie poświęcone opozycji w Elblągu.
Karol Nawrocki wrócił do wydarzeń Grudnia 1970 r. Wtedy wszystko się zaczęło…
- W Elblągu zginął Marian Sawicz, a na przełomie grudnia i stycznia następnego roku zatrzymano 350 osób – to więcej, niż w tym samy czasie w Gdyni – wskazywał historyk. – Były też wydarzenia czerwca roku 1976, kiedy po wprowadzeniu podwyżki na artykuły spożywcze przez kraj przetoczyła się fala protestów. Oczywiście, te najsłynniejsze to Ursus i Radom, jednak strajkowało wówczas 80 tys. ludzi w 12 województwach. W Elblągu było co najmniej 7 tysięcy strajkujących.
- Po roku 1976 w Elblągu nie było zorganizowanej opozycji – mówił Karol Nawrocki. - Dopiero przed sierpniem 1980 r., z inicjatywy ks. infułata Mieczysława Józefczyka, powstał Klub Inteligencji Katolickiej. I zaczęły się strajki. 18 sierpnia 1980 r. przewodniczącym Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego został Jan Wyżykowski, którego po kilku dniach zastąpił Ryszard Kalinowski. Robotnicy domagali się m.in. poprawy warunków socjalno-bytowych, ale – co najważniejsze – powołania niezależnych związków zawodowych. I 31 sierpnia nastąpił ewenement w skali światowej, jeśli chodzi o dominację systemu komunistycznego – w Polsce powstają niezależne struktury związkowe – kontynuował historyk.
Karol Nawrocki mówił także o kolejnych latach „Solidarności” w Elblągu, o ludziach, którzy ją tworzyli. Wielokrotnie padały nazwiska m.in. Edmunda Krasowskiego, rodziny Duszaków (Mirosława i Elżbiety), księdza Józefczyka, Antoniego Borowskiego, Józefa Gburzyńskiego, Tadeusza Chmielewskiego, Bogusława Szybalskiego.
TW to margines
Blok dyskusyjny rozpoczął Tadeusz Chmielewski, niegdyś przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność”. Nawiązał do problemu, który przy okazji publikacji Karola Nawrockiego o elbląskiej „S” w latach 80-tych, wysunął się na pierwsze miejsce. A jego zdaniem nie powinien.
- Tajni współpracownicy to marginalne przypadki – przekonywał. - Historia pokazuje, że mimo podejmowanych przez nich prób zniszczenia związku, „Solidarność” przetrwała i zrobiła dużo dobrego. Po co więc wyciągać TW na czołówkę? Wiemy, że byli, ale trzeba pamiętać przede wszystkim o działaczach, którzy tworzyli prawdziwą historię.
Zgodził się z nim Karol Nawrocki: - TW to kropla w morzu pozytywnych zdarzeń, dobrych czynów - mówił.
Do dyskusji przyłączył się dr Arkadiusz Kazański: - Mówi się tyle o TW, a zapomina o tysiącach działaczy, a przecież bez nich nie byłoby zburzenia muru berlińskiego. Im poświęcona jest Encyklopedia Solidarności [tom III dotyczy m.in. Elbląga – red.].
- My nie jesteśmy od tego, by pić krew agentury – dalej bronił IPN i historyków Karol Nawrocki.- Nie! My jesteśmy od tego, by dokumentować wasze piękne życiorysy – zwracał się do zgromadzonych w sali byłych działaczy „Solidarności”. – Wzmianki o TW to skutek uboczny.

O prawdziwych bohaterach trzeba pamiętać
Ważną kwestią poruszaną w dyskusji była pamięć o tych, którzy tworzyli elbląską „Solidarność”. Którzy byli z nią od początku, na dobre i złe, przeszli aresztowania, internowania, byli obiektem szykan ówczesnej władzy komunistycznej. O nich trzeba pamiętać – zgodni byli wszyscy uczestnicy wczorajszego spotkania.
- Ludzie odchodzą, wszystko ucieka więc trzeba działać szybko. Warto i trzeba dokumentować historię, bo to jest moment ostatni – mówi Tadeusz Chmielewski.
Józef Gburzyński skarżył się, że dopiero teraz, po wielu latach znalazł się historyk, który opracuje książkę dotyczącą Grudnia ’70 w Elblągu: - Wcześniej elbląscy historycy nie wykazali inicjatywy zajęcia się tym tematem, mimo że prosiłem – mówił. – Trzeba było kogoś z zewnątrz, by tamte wydarzenia opisał. Po 40 latach…
Dawni opozycjoniści wskazywali również na niechęć szkół do proponowanych przez nich form przybliżania historii „Solidarności” młodzieży.
- Nie chcieli nas w szkołach, zabraniali uczniom odwiedzania wystaw – punktował Tadeusz Chmielewski.
Obecny na spotkaniu Lech Strembski z Warmińsko-Mazurskiego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli w Elblągu zauważył, że takie spotkania jak najbardziej powinny trafiać do młodzieży: - Żal, że na tej lekcji nie ma młodych. To spotkanie z historią, jej świadkami, historykami. Ekscytujemy się bajką o piekarczyku, a 30 lat temu młodzi ludzie roznosili opozycyjne ulotki – i to są prawdziwi bohaterowie tego miasta.
Karol Nawrocki zapowiedział, że historycy IPN chętnie odwiedzą elbląskie szkoły, jeśli będzie taka wola i zapotrzebowanie.