Odśnieżanie to problem stary jak opady śniegu. Wszyscy to wiemy. Ale niewielu zdaje sobie sprawę jak o tej porze roku osoby niepełnosprawne radzą sobie z poruszaniem się na wózkach, skoro nie mogą na nogach.
Nie będę tu pisał o historii, ani o ekonomii. Choć odśnieżanie zapewne kosztuje budżet naszego miasta jakąś tam kwotę pieniędzy. I być może jest to zmarnowany pieniądz.
Generalnie, bo oczywiście nie w każdym miejscu, odśnieżanie chodników w Elblągu wygląda tak, że pozostaje na nich ubita warstwa śniegu, którą posypuje się piaskiem. Piasek
ów, poza tym, że wyśmienicie wnosi się do domów - sklepów, biur itp. z racji swoich właściwości działa jak zbrojenie w betonie, gdy mokra breja śniegowa zamarza. Powoduje to szybszą i większą korozję powierzchni chodników, które (również generalnie) nie są naprawiane. Generalizuję, bo nie chodzi o szczegóły, a o całokształt, ogólny wgląd w sprawę poruszania się wózkiem po Elblągu zimą.
W takiej dziennej brei śniegowej, powstałej z rozchodzenia śniegu zmieszanego z piaskiem, człowiek poruszający się na wózku nie da rady się przemieszczać. A z pewnością poruszanie się na wózku w czymś takim to spory wysiłek. Jeżeli osoba na wózku ma kogoś, kto pomoże jej się przemieszczać po mieście, to taki pomocnik ma robotę jak rolnik idący z pługiem za koniem. Można to porównać z poruszaniem się wózkiem po plaży. Nie wspomnę tu o zjazdach przy przejściach dla pieszych, które zamieniają się w składowisko zamarzniętych brył lodu, przez które przejść trudno, a co dopiero przejechać.
Były takie czasy w naszym kraju, to i w naszym mieście, kiedy ludziom ograniczano dostęp do wózków. Siedzieli w domu i wtedy dla miasta, i dla państwa, problemu nie było. Ale te czasy przeminęły i pełnosprawnym przyszło dbać o w pełni sprawne warunki do poruszania się wszystkim ludziom. Pięknie to wygląda w budynku Dworca Głównego, ale jak dostać się na wózku do Dworca?
Tymczasem zima minie, breja spłynie, dziury i krzywizny w chodnikach pozostaną, a ludzie cieszyć się wiosną będą. Ale nie wszyscy… ktoś musi dojrzeć, by dojrzeć wreszcie ten problem. Niepełnosprawni, poruszający się na wózkach, nie mieszkają jedynie w najlepszych częściach naszego miasta.
Generalnie, bo oczywiście nie w każdym miejscu, odśnieżanie chodników w Elblągu wygląda tak, że pozostaje na nich ubita warstwa śniegu, którą posypuje się piaskiem. Piasek
ów, poza tym, że wyśmienicie wnosi się do domów - sklepów, biur itp. z racji swoich właściwości działa jak zbrojenie w betonie, gdy mokra breja śniegowa zamarza. Powoduje to szybszą i większą korozję powierzchni chodników, które (również generalnie) nie są naprawiane. Generalizuję, bo nie chodzi o szczegóły, a o całokształt, ogólny wgląd w sprawę poruszania się wózkiem po Elblągu zimą.
W takiej dziennej brei śniegowej, powstałej z rozchodzenia śniegu zmieszanego z piaskiem, człowiek poruszający się na wózku nie da rady się przemieszczać. A z pewnością poruszanie się na wózku w czymś takim to spory wysiłek. Jeżeli osoba na wózku ma kogoś, kto pomoże jej się przemieszczać po mieście, to taki pomocnik ma robotę jak rolnik idący z pługiem za koniem. Można to porównać z poruszaniem się wózkiem po plaży. Nie wspomnę tu o zjazdach przy przejściach dla pieszych, które zamieniają się w składowisko zamarzniętych brył lodu, przez które przejść trudno, a co dopiero przejechać.
Były takie czasy w naszym kraju, to i w naszym mieście, kiedy ludziom ograniczano dostęp do wózków. Siedzieli w domu i wtedy dla miasta, i dla państwa, problemu nie było. Ale te czasy przeminęły i pełnosprawnym przyszło dbać o w pełni sprawne warunki do poruszania się wszystkim ludziom. Pięknie to wygląda w budynku Dworca Głównego, ale jak dostać się na wózku do Dworca?
Tymczasem zima minie, breja spłynie, dziury i krzywizny w chodnikach pozostaną, a ludzie cieszyć się wiosną będą. Ale nie wszyscy… ktoś musi dojrzeć, by dojrzeć wreszcie ten problem. Niepełnosprawni, poruszający się na wózkach, nie mieszkają jedynie w najlepszych częściach naszego miasta.