Około 400 kibiców oglądało sobotni pojedynek Concordii z Olimpią 2004. Gospodarze mogli prowadzić już na początku meczu, ale nie strzelili karnego. W 39 minucie żółto-biało-niebiescy zdobyli gola po strzale Antona Kolosova i wygrali 1:0 (1:0). Zobacz zdjęcia.
Mecz jak to derby był bardzo zacięty. Mało było klarownych sytuacji do strzelenia gola, była za to walka o każdy centymetr boiska. Szczególnie w pierwszej połowie meczu „trzeszczały kości” i pomoc medyczna musiała interweniować co kilka minut. Oba zespoły od pierwszej do ostatniej minuty starały się udowodnić swoją wyższość nad przeciwnikiem. Kibice, którzy w dzisiejszym dniu zgromadzili się na Krakusa w liczniejszej grupie niż na stadionie I ligowej Olimpii, nie mogli żałować.
Początek meczu należał zdecydowanie do gospodarzy. Concordia grała dokładniej, a przede wszystkim szybciej i jej akcje sprawiały wiele problemu schowanej za podwójną gardą Olimpii 2004. Już w 7 min. pomarańczowo-czarni mogli prowadzić, ale po dośrodkowaniu z lewej strony boiska Mateusza Bogdanowicza, Łukasz Nadolny trafił z 7 metrów wprost w bramkarza gości Mateusza Imianowskiego. Pięć minut później sytuacja na otwarcie wyniku była jeszcze lepsza. Imianowski sfaulował w polu karnym mijającego go Sebastiana Grykę i sędzia podyktował rzut karny. Odpowiedzialność wziął na siebie Tomasz Sambor, ale jego strzał w lewy róg bramki obronił golkiper z Moniuszki. Olimpia 2004 w tej fazie meczu grała słabo i oprócz strzału z narożnika pola karnego Antona Kolosova, który łatwo wyłapał Michał Kopka, nie stworzyła zagrożenia pod bramką gospodarzy. W 39 min. szczęście uśmiechnęło się do żółto-biało-niebieskich. Kamil Kopycki wygrał główkowy pojedynek i zgrał piłkę do Kolosova, który wyprzedził w biegowym pojedynku Szymona Sadowskiego i strzałem z 16 metrów zdobył jak się później okazało jedynego gola w tym meczu. Ukrainiec mógł podwyższyć wynik w doliczonym czasie pierwszej odsłony, ale w sytuacji sam na sam przegrał pojedynek z Kopką.
Druga część gry rozpoczęła się od dwóch nieuznanych bramek. Najpierw arbiter odgwizdał spalonego po celnej główce Kolosova, a po chwili gdy piłka wpadła do bramki Olimpii 2004 faul na bramkarzu gości. Concordia zmuszona niekorzystnym wynikiem rozgrywała piłkę w ataku pozycyjnym, ale miała problemy ze stworzeniem bramkowych sytuacji. Najlepszą okazję zmarnował Nadolny, którego strzał głową obronił w dobrym stylu Imianowski. Olimpia 2004 nastawiła się na kontrataki i była bardzo bliska strzelenia drugiego gola. Najpierw uderzenie pod poprzeczkę Daniela Barana obronił Kopka, a chwilę później w zamieszaniu podbramkowym piłka trafiła do Adama Skierkowskiego i po jego strzale minęła minimalnie słupek bramki gospodarzy.
Concordia zapłaciła wysoką cenę za to, że nie wykorzystała sytuacji na początku pojedynku. Olimpia 2004 choć była słabsza w początkowej fazie gry zagrała skuteczniej i po meczu mogła się cieszyć ze zwycięstwa. W meczu na szczycie Warmia Grajewo przegrała ze Startem 0:1 i to piłkarze z Działdowa zostali mistrzem jesieni, do którego żółto-biało-niebiescy tracą sześć punktów. Jeszcze w tym roku, jeśli pozwoli na to aura zostaną rozegrane dwie kolejki z rundy wiosennej. Najbliższe mecze już w piątek 11 listopada.
Powiedzieli po meczu:
Adam Boros- Mój zespół przyzwyczaił mnie już do tego, że przegrywamy mecze na własne życzenie. Nie można wygrywać jak się nie strzela goli. Nie mam pretensji do młodego Szymona Sadowskiego, że przegrywa pojedynek z tak doświadczonym zawodnikiem jak Kolosov, ale mam je do zawodników, którzy powinni wykorzystywać takie sytuacja jak mieliśmy dziś szczególnie na początku pojedynku. Gdyby padła bramka ustawiła by nam mecz, a tak straciliśmy komplet punktów.
Dariusz Kaczmarczyk- Jestem zadowolony z wygranej, ale mniej z gry mojego zespołu. Szczególnie na początku meczu przegrywaliśmy za dużo pojedynków w środkowej strefie boiska. Martwią mnie też kontuzje Jacka Czerniewskiego i Tomka Szawary. Mecz był ostry, chwilami aż za bardzo.
Zobacz wyniki i tabelę III ligi.
Concordia: Kopka, Sambor, Sadowski, Pujdak, Bogdanowicz (70' Wiech), Wiercioch, Drewek, Kowalkowski, Ciesielski, Nadolny (87' Grabowski), Gryka.
Olimpia 2004: Imianowski, Anuszek R., Molga, Szawara, Czerniewski (35' Skierkowski), Piotrowski (80' Styś), Sierechan, Zieliński, Baran, Kopycki (90' Satinskiy), Kolosov (89' Anuszek M.).
Początek meczu należał zdecydowanie do gospodarzy. Concordia grała dokładniej, a przede wszystkim szybciej i jej akcje sprawiały wiele problemu schowanej za podwójną gardą Olimpii 2004. Już w 7 min. pomarańczowo-czarni mogli prowadzić, ale po dośrodkowaniu z lewej strony boiska Mateusza Bogdanowicza, Łukasz Nadolny trafił z 7 metrów wprost w bramkarza gości Mateusza Imianowskiego. Pięć minut później sytuacja na otwarcie wyniku była jeszcze lepsza. Imianowski sfaulował w polu karnym mijającego go Sebastiana Grykę i sędzia podyktował rzut karny. Odpowiedzialność wziął na siebie Tomasz Sambor, ale jego strzał w lewy róg bramki obronił golkiper z Moniuszki. Olimpia 2004 w tej fazie meczu grała słabo i oprócz strzału z narożnika pola karnego Antona Kolosova, który łatwo wyłapał Michał Kopka, nie stworzyła zagrożenia pod bramką gospodarzy. W 39 min. szczęście uśmiechnęło się do żółto-biało-niebieskich. Kamil Kopycki wygrał główkowy pojedynek i zgrał piłkę do Kolosova, który wyprzedził w biegowym pojedynku Szymona Sadowskiego i strzałem z 16 metrów zdobył jak się później okazało jedynego gola w tym meczu. Ukrainiec mógł podwyższyć wynik w doliczonym czasie pierwszej odsłony, ale w sytuacji sam na sam przegrał pojedynek z Kopką.
Druga część gry rozpoczęła się od dwóch nieuznanych bramek. Najpierw arbiter odgwizdał spalonego po celnej główce Kolosova, a po chwili gdy piłka wpadła do bramki Olimpii 2004 faul na bramkarzu gości. Concordia zmuszona niekorzystnym wynikiem rozgrywała piłkę w ataku pozycyjnym, ale miała problemy ze stworzeniem bramkowych sytuacji. Najlepszą okazję zmarnował Nadolny, którego strzał głową obronił w dobrym stylu Imianowski. Olimpia 2004 nastawiła się na kontrataki i była bardzo bliska strzelenia drugiego gola. Najpierw uderzenie pod poprzeczkę Daniela Barana obronił Kopka, a chwilę później w zamieszaniu podbramkowym piłka trafiła do Adama Skierkowskiego i po jego strzale minęła minimalnie słupek bramki gospodarzy.
Concordia zapłaciła wysoką cenę za to, że nie wykorzystała sytuacji na początku pojedynku. Olimpia 2004 choć była słabsza w początkowej fazie gry zagrała skuteczniej i po meczu mogła się cieszyć ze zwycięstwa. W meczu na szczycie Warmia Grajewo przegrała ze Startem 0:1 i to piłkarze z Działdowa zostali mistrzem jesieni, do którego żółto-biało-niebiescy tracą sześć punktów. Jeszcze w tym roku, jeśli pozwoli na to aura zostaną rozegrane dwie kolejki z rundy wiosennej. Najbliższe mecze już w piątek 11 listopada.
Powiedzieli po meczu:
Adam Boros- Mój zespół przyzwyczaił mnie już do tego, że przegrywamy mecze na własne życzenie. Nie można wygrywać jak się nie strzela goli. Nie mam pretensji do młodego Szymona Sadowskiego, że przegrywa pojedynek z tak doświadczonym zawodnikiem jak Kolosov, ale mam je do zawodników, którzy powinni wykorzystywać takie sytuacja jak mieliśmy dziś szczególnie na początku pojedynku. Gdyby padła bramka ustawiła by nam mecz, a tak straciliśmy komplet punktów.
Dariusz Kaczmarczyk- Jestem zadowolony z wygranej, ale mniej z gry mojego zespołu. Szczególnie na początku meczu przegrywaliśmy za dużo pojedynków w środkowej strefie boiska. Martwią mnie też kontuzje Jacka Czerniewskiego i Tomka Szawary. Mecz był ostry, chwilami aż za bardzo.
Zobacz wyniki i tabelę III ligi.
Concordia: Kopka, Sambor, Sadowski, Pujdak, Bogdanowicz (70' Wiech), Wiercioch, Drewek, Kowalkowski, Ciesielski, Nadolny (87' Grabowski), Gryka.
Olimpia 2004: Imianowski, Anuszek R., Molga, Szawara, Czerniewski (35' Skierkowski), Piotrowski (80' Styś), Sierechan, Zieliński, Baran, Kopycki (90' Satinskiy), Kolosov (89' Anuszek M.).
ppz