UWAGA!

Kazimierz Stankiewicz: Co roku medale

 Elbląg, Kazimierz Stankiewicz, trener siatkówki
Kazimierz Stankiewicz, trener siatkówki (fot. Anna Dembinska)

- Coś mi się nie zgadzało.. Dostałem protokoły meczów i w domu zacząłem analizować jeszcze raz. I wyszło mi, że to moja drużyna zdobyła najwięcej punktów. Ostatecznie, ktoś przyjechał do Elbląga, wręczył drużynie złote medale, ale na turnieje fazy ogólnopolskiej pojechała drużyna malborska - tak Kazimierz Stankiewicz wspomina jedne z mistrzostw województwa. Z elbląskim trenerem siatkówki przypominamy anegdoty z jego kariery.

- Jak zaczęła się Pana przygoda ze sportem?

- Tak jak chyba w przypadku większości ludzi z mojego pokolenia – w szkole podstawowej na tzw. SKS – ach. Skakałem, biegałem, graliśmy w siatkówkę, koszykówkę, piłkę ręczną. Uczęszczałem do Szkoły Podstawowej nr 18. Reprezentowałem szkołę w tych wszystkich dyscyplinach. Zdobyłem m.in. mistrzostwo Elbląga w skoku wzwyż. Nie zapomnę tego do końca życia, bo po zawodach... dostałem kijem tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę. Zawody odbywały się na boisku przy ul. Krakusa [dzisiejszy stadion Concordii – przyp. SM], skoczyłem 1,44 m „nożycami”, wygrałem, przebrałem się w normalne ciuchy, czekałem na dekorację. I poczułem, że ktoś mnie wali kijem w wiadome miejsce. Jak się okazało był to pan, który pilnował porządku, „pogonił mnie”, żebym nie przeszkadzał w zawodach.

Siatkówka zaczęła się w Technikum Mechanicznym. Po dwóch latach zacząłem się łapać do wyjściowego składu. Drużyna siatkówki funkcjonowała wtedy w Olimpii i grała w A klasie. Awansu do II ligi nie udało się nam wywalczyć. Potem sekcję siatkarzy męskich przeniesiono do Neptuna Elbląg. Też się nie udało awansować. Pod koniec szkoły dostałem się do szerokiej kadry narodowej juniorów. Tam poznałem m.in. Tomka Wojtowicza, z którym mieszkaliśmy w jednym domku na zgrupowaniu, Jurka Malinowskiego, chyba najwyższego siatkarza w tamtym czasie. Miał chyba 2,05 m, podczas gdy zawodnicy powyżej 1,90 m byli uważani za wysokich.  Po technikum poszedłem na studia do Wyższej Szkoły Wychowania Fizycznego w Gdańsku [dzisiejsza Akademia Wychowania Fizycznego i Sportu – przyp. SM], gdzie grałem w tamtejszym AZS-ie w II lidze.

 

- Swoją przygodę trenerską rozpoczął pan z chłopakami.

- W 1978 r., po studiach poszedłem pracować do Szkoły Podstawowej nr 19 w Elblągu Sukcesy pojawiły się stosunkowo szybko. Mieliśmy jedną z najsilniejszych drużyn w Polsce jeżeli chodzi o sport szkolny. Chociaż czasami wygranie np. mistrzostw województwa nie oznaczało awansu dalej. Pamiętam taką wojewódzką spartakiadę młodzieży w Malborku. Po zawodach okazało się, że zajęliśmy trzecie miejsce, a wygrali gospodarze.  Ale coś mi się nie zgadzało.. Dostałem protokoły meczów i w domu zacząłem analizować jeszcze raz. I wyszło mi, że to moja drużyna zdobyła najwięcej punktów. Ostatecznie ktoś przyjechał do Elbląga, wręczył drużynie złote medale, ale na turnieje fazy ogólnopolskiej pojechała drużyna malborska. Było trochę żalu... W województwie sukcesy mieliśmy praktycznie co roku. Jak nie mistrz województwa, to wicemistrzostwo.

 

- A jak Wam szło na arenie ogólnopolskiej?

- Byliśmy mocni. Pamiętam mistrzostwa makroregionu  w Bydgoszczy. Grali tam mistrzowie i wicemistrzowie województw elbląskiego, gdańskiego, słupskiego, toruńskiego i bydgoskiego. Grały wtedy szóste klasy w mini siatkówkę po trzy osoby. Swoją grupę wygraliśmy gładko po 2:0 ze wszystkimi. W finale trafiliśmy na Bydgoszcz z Michałem Winiarskim w składzie. Michał miał w szóstej klasie chyba 184 cm wzrostu. I nie był najwyższy w drużynie, bo obok niego grał zawodnik ze 198 cm wzrostu. W szóstej klasie podstawówki. Jak stał, to miał łokcie nad siatką i wszystkich blokował. Na szczęście miałem inteligentnych chłopaków; graliśmy na wrzutki, kiwki, bez żadnego napalania się w ataku. Wygraliśmy z nimi 15:8 i 15:7. Dostaliśmy piękny puchar, organizatorzy pewnie myśleli, że zostanie w Bydgoszczy. Mieliśmy jedną z silniejszych ekip w Polsce. Ale czasami brakowało szczęścia. To trafiliśmy do silniejszej grupy, to wyniki w grupie tak się poukładały, że zamiast grać w finale graliśmy o trzecie miejsce. Pamiętam taki finał mistrzostw Polski szkół podstawowych w Zbąszynku. Awansowały wtedy moje dwójki, wtedy piąta klasa i trójki z szóstej. I obie drużyny zdobyły po srebrnym medalu. Szóstoklasiści mieli nawet szanse na złoto, ale dzień wcześniej za bardzo poszaleli i to się pod siatką zemściło.

 

- Potem przyszła pora na trenowanie dziewcząt...

- Przygoda z chłopakami trwała około 10 lat. Potem śp. Stefan Waśko zaproponował mi przejęcie „jego” grup dziewczęcych. Zdecydowałem się zaryzykować i podjąć to wyzwanie. Też zaczęliśmy wygrywać w naszym województwie Zaczęło się od mini siatkówki, potem coraz wyżej. Praktycznie co roku były jakieś medale. Z ciekawszych turniejów to pamiętam te w Łebie w międzynarodowej obsadzie. Przyjeżdżały tam Włoszki, Rosjanki, Słowenki. Dwa razy tam wygraliśmy i dwa razy zajęliśmy drugie miejsce. W 2008 r. zdobyliśmy wicemistrzostwo Polski młodziczek w Mońkach. Rok później w Legionowie liczyliśmy na mistrzostwo. I przekombinowaliśmy. Podczas rozgrywek grupowych wydawało mi się, że mamy taką przewagę nad resztą, że mogę wpuścić na parkiet rezerwowe. Nawet w przypadku jakiegoś nieszczęścia nie powinno to wpłynąć na naszą pozycję. Ostatecznie straciliśmy do Legionovii chyba trzy małe punkty i to gospodynie weszły do finału. W meczu o brąz dziewczyny były już zrezygnowane i skończyło się na czwartym miejscu. Patrząc obiektywnie: czwarte miejsce w Polsce to bardzo duży sukces. Ale my jechaliśmy po złoto i jakiś niedosyt był. Tym bardziej, że z Legionovią wygraliśmy w grupie, a to gospodynie zdobyły mistrzostwo Polski. To tylko niektóre „nieszczęśliwe” przypadki w naszych walkach o mistrza. Z bliższej przeszłości – to w 2019 r. nasze młodziczki wygrały wszystkie mecze w rozgrywkach wojewódzkich. W turnieju ćwierćfinałowym też nie znaleźliśmy pogromcy wygrywając wszystko. Nasza przygoda skończyła się na półfinale – chyba najważniejszą przyczyną braku awansu był wąski skład.

 

- Warto też wspomnieć o reprezentantkach Polski.

- Przyjmująca Ola Kruk, obecnie Goniewicz z grupy, którą przekazał mi Stefan Waśko. Dostałem je na przełomie piątej i szóstej klasy i do końca szkoły podstawowej je prowadziłem. Dziewczyny grały w rozgrywkach szkolnych oraz w Truso. Potem Ola przeszła do Gedanii Gdańsk. Była w reprezentacji Polski kadetek, juniorek, seniorek. Monika Tchórzewska jako kadetka reprezentowała Polskę na spartakiadzie w Moskwie. Ania Zaporowicz była powoływana do szerokiej kadry. Cały czas trzeba pamiętać, że trenowałem dziewczynki, które dopiero zaczynały swoją przygodę z siatkówką.

 

- Czemu w Elblągu nie dorobiliśmy się silnej drużyny siatkarskiej?

- Myślę, że z powodu braku trenerów. Wystarczy porównać siatkówkę z piłką ręczną. Bez grupy trenerów niczego nie zbudujemy, a przecież był czas, kiedy w piłce ręcznej na wszystkich szczeblach wiekowych pracowało 10 trenerów. W siatkówce było nas za mało.

 

- A co dziś Pan porabia?

- Na razie mam przerwę. Ponad 20 lat, do listopada 2020 r. trenowałem dziewczyny. Zrobiłem sobie przerwę ze względu na koronawirusa i swoje podopieczne przekazałem Andrzejowi Jewniewiczowi. Dziewczynom zmiana trenera nie zaszkodziła i nadal brylują w województwie. Mam nadzieję, że jak się pandemia skończy, to wrócę na krzesło trenera.

 

- Dziękuję za rozmowę.

rozmawiał Sebastian Malicki

Najnowsze artykuły w dziale Sport

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • W życiu zawodowym jako tako ale rodzina panu nie wyszła
  • Pamiętam Kazia jak zaczynał siatkówkę w TM pod okiem mojego taty i pozdrawiam
  • Bardzo dobry człowiek trener z pasją przy nim gra w siatkówkę to byla czysta przyjemność i zabawa
  • Niestety ten Pan w czasach mojej młodości (druga połowa lat 90.)skutecznie zniechęcił mnie do siatkówki w latach wczesnoszkolnych (w szkole 19.)Kilka razy poszedłem do niego na SKS bodajże w 4.klasie lecz swoim grubiańskim i natarczywym (żeby nie powiedzieć agresywnym)zachowaniem spowodował, że zraziłem się do tego sportu. Stosował bardzo staroświeckie sposoby - krzyk na dzieci, rzucanie w nich piłką itp. Szkoda, zaprzepaszczonych najważniejszych lat, w liceum wróciłem do tego sportu i miałem niezłe rezultaty.
  • @Komary - Chyba to jakis głupi żart
  • @Komary - A co to kogo interesuje (wieku ludziom nie układa się życie rodzinne ), w tym artykule jest mowa o sporcie. Pozdrawiam Pana Kazimierza (mama jednej z siatkarek powołanej do kadry. .. .)
  • @Stracone lata - To chyba jakiś żart??? W latach 80 wielu uczniów SP 19 grało w siatkówkę. Musiałeś być „ mamim synkiem” skoro metody trenerskie i ton głosu tak Ci przeszkadzały !!!!! Siatkówka to nie jest sport dla mięczaków !!! Albo ją kochasz i jest dla Ciebie najważniejsza albo znikasz i siedzisz na kanapie!!!! „Stanek” bo tak na niego mówiliśmy i mówimy nadal to NAJWSPANIALSZY TRENER i CZŁOWIEK. Dziękujemy za to, ze spotkaliśmy Go na swojej drodze życia. To On nas ukształtował. To dzięki dyscyplinie jaką trzymał odnosiliśmy sukcesy nie tylko wtedy na boisku ale tez później w życiu. Cudowny Panie Kazimierzu dziękujemy że spotkaliśmy Cię na swojej drodze. Z całego serca 💕 pozdrawiamy i życzymy dużo zdrowia i siły bo jak się w końcu skończy ta zaraza musisz wrócić do pracy trenera. Młodzi zawodnicy czekają !!! Kto hak nie Ty, najlepszy z najlepszych ma ich trenować👌. Powodzenia i uważaj na siebie. Ściskamy wirtualnie bo w tych ciężkich czasach nie możemy inaczej. Do zobaczenia
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz Pokaż ten wątek
    16
    0
    Zawodnicy wspaniałego trenera(2021-03-13)
  • @rodzina - Ależ skąd, prostactwo, wysokie mniemanie o sobie przy przeciętnych umiejętnościach i natarczywość
  • @Siatkarka - To prawda. Cudowny człowiek z pasja
  • Jak śmiesz !!!! Chyba mówisz o sobie nieudaczniku!!! Szczyt bezczelności
  • Siatkówki seniorskiej nie ma bo nie ma sponsorów, no i trenerów.
  • w latach 80 i na początku 90 mój nauczyciel wychowania fizycznego i trener siatkówki w sp19.Wspólne turnieje i eskaesy. Cudowne lata.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    7
    0
    Kaczan(2021-03-13)
Reklama