
- Podczas drogi tramwajem wracając z turnieju, nagle podchodzi do mnie obcy pan pytając czy to może „Pani Lidia Czarnecka? Po krótkiej rozmowie zapytał mnie „Czy potrenowałaby pani z moim synem?“ I w ten sposób trafił do mnie 10-letni chłopczyk. Trenujemy razem od jakiegoś czasu - mówi Lidia Czarnecka o swojej przygodzie z trenowaniem szachów. Z elbląską szachistką rozmawiamy o planach na ten rok.
- Krótko podsumowując rok 2022...
- Jeżeli chodzi o osiągnięcia, to wysypał się róg obfitości. Zrealizowałam wszystkie swoje cele sportowe. Mam dwa medale mistrzostw świata, indywidualne i drużynowe tytuły mistrzostw Polski. Zdobyłam kategorię kandydatki na mistrza szachowego oraz wykupiłam normę międzynarodową WCM (Woman Candidate Master) W tym roku również uzyskałam pierwszą kategorię sędziego szachowego. To druga w Polsce kategoria sędziowska. W niedalekim okresie planuję zdawać egzamin na sędziego klasy państwowej. Był to najlepszy rok w mojej dotychczasowej przygodzie z szachami.
- To jakie są plany na 2023?
- Do czerwca szachy będą musiały zejść na drugi plan. Jestem w klasie maturalnej, priorytetem staje się nauka. Wybieram się na medycynę. W związku z czym muszę przysiąść do licznych materiałów z zakresu biologii i chemii. Nie ukrywam, mam niewielkie zaległości spowodowane wyjazdami turniejowymi, lecz systematycznie nad nimi pracuję. Dotychczas powtarzałam o swojej chęci zostania patologiem, z biegiem lat bardziej przechylam się w stronę chirurgii. Do ostatecznego wyboru specjalizacji mam jeszcze wiele czasu. Na razie muszę uzyskać wysokie wyniki maturalne, które pozwolą mi przejść przez progi uczelni medycznych. Najbardziej chciałabym dostać się na Gdański Uniwersytet Medyczny. Jest to uznana uczelnia, która dobrze przygotowuje do Lekarskiego Egzaminu Końcowego. Niezależnie do jakiego miasta studenckiego trafię, na pewno się odnajdę.
- Podejrzewam, że tak łatwo z szachami nie da się rozstać.
- Z bólem serca muszę tymczasowo odpuścić dłuższe turnieje. Wieczorami zawsze chętnie staram się znaleźć czas na partyjkę. Tu mogę opowiedzieć ciekawą historię, jak zaczęłam swoją współpracę jako trenerka. Podczas drogi tramwajem wracając z turnieju nagle podchodzi do mnie obcy pan, pytając czy to może „Pani Lidia Czarnecka? Po krótkiej rozmowie zapytał mnie „Czy potrenowałaby pani z moim synem?“ I w ten sposób trafił do mnie 10-letni chłopczyk. Trenujemy razem od jakiegoś czasu. Jeszcze nie wygrywa ze starszymi kolegami, ale... wszystko przed nim. Fajnym uczuciem jest obserwowanie postępów. Moim zadaniem jest pokazanie technik, „sztuczek“, które pozwolą wygrać mu partię. Rozwiązujemy razem zadania taktyczne, przez co trenujemy szybkie myślenie, plany pułapek na rywala, starając się przestawiać wszystkie ruchy w głowie. Ważne jest to, żeby wiedział dlaczego wykonał dane posunięcie, żeby wiązał się z tym jakiś dalszy plan. Półżartem mogę powiedzieć, że byłam taka sama jak on: łapałam od razu za figurę i niemal bez zastanowienia przestawiałam. Przy okazji młodym i chętnym zawodnikom królewskiej gry mogę polecić zajęcia z rówieśnikami w klubie UKS Skoczek Elbląg,
- Zainteresowało mnie kółko szachowe.
- W „moim“ I LO utworzyliśmy kółko szachowe. „Samo z siebie“ zrobiło się międzyszkolne, ponieważ zaczęły przychodzić osoby z innych szkół. Trenujemy, bawimy się szachami, analizujemy problemowe pozycje. Rozgrywamy wewnętrzne turnieje, czasem się odbędzie symultana.
- I przy okazji wspomnijmy o turniejach „oficjalnych“.
- Już się odbyło się kilka turniejów najróżniejszego rodzaju. Od szachów szybkich po szachy klasyczne. Podczas turniejów szachów klasycznych można zdobywać kategorie. I tu zachęcam do spróbowania swoich sił w najbliższym turnieju. Odbędzie się on 20 stycznia (piątek), oczywiście w I Liceum. Dla początkujących zawodników partia będzie trwała około 30 minut na swoje posunięcia, łatwo więc policzyć, że partia może trwać do godziny. Rozgrywana na dystansie 6 rund. Można na własnej skórze poczuć szachowe emocje i przy okazji wyjść z IV lub V kategorią. I tu jeszcze ciekawostka: można ominąć V kategorię i od razu uzyskać IV. W mojej karierze zdarzyło się przeskoczenie jednej z kategorii . Dodatkowo równocześnie odbędzie się turniej szachów szybkich FIDE: 10 minut na zawodnika plus 5 sekund za każde posunięcie. Na dystansie 7 rund, już dla bardziej zaawansowanych zawodników. W żadnej z grup nie brakuję chętnych a miejsca są ograniczone, zapraszam do udziału!
- To jeszcze dla laików - czym się różnią odmiany szachów?

- Są trzy odmiany różniące się czasem przeznaczonym dla zawodnika. W szachach „klasycznych“, zwanych też długimi, zaczyna się od 60 do nawet 120 minut na zawodnika. Taka partia potrafi trwać ponad 5 godzin. Szachy szybkie, podczas których partia trwa koło 30 min do szachów błyskawicznych - 10 min. Jako ciekawostkę można dodać, że są rozgrywane tzw. "bullety". kiedy partia kończy się w zaledwie 2 minuty. Im „poważniejszy“ turniej, tym zwiększa się czas. Generalnie rozgrywa się jedną partię dziennie, ale były przypadki, kiedy grano więcej.
- To od razu zapytam się o zmęczenie. Po ośmiu godzinach błędy muszą się zdarzać.
- Nie da się ukryć, że w takich przypadkach zmęczenie gra bardzo dużą rolę. Ale to część tego sportu, z którą trzeba się zmierzyć. Ostatnio w Białymstoku odbył się turniej, w którym część zawodników nie wytrzymała kondycyjnie, co doprowadziło do wycofania się niektórych szachistów. Z tego powodu dla takiego sportu umysłowego niezbędna jest kondycja fizyczna, którą można osiągnąć poprzez uprawianie „ruchliwego” sportu.
- A jak wygląda sprawa z dopingiem w szachach? Głośno o tym ostatnio w świecie...
- Szczerze: nie mogę się wypowiadać na temat, o którym nie mam większej wiedzy. Na pewno są substancje, które pomagają dłużej utrzymać koncentrację. Na turniejach najwyższej rangi mogą odbywać się kontrole antydopingowe, gdzie zawodnicy np. oddają mocz do szerszej analizy. Cechą szczególną szachów jest też występowanie dopingu „intelektualnego“, kiedy zawodnicy za pomocą urządzeń otrzymują wskazówki co do kolejnych posunięć na szachownicy. Z tego względu na salę, gdzie odbywa się turniej, mamy kategoryczny zakaz przychodzenia z jakimkolwiek sprzętem elektronicznym. Brak telefonu komórkowego to jest oczywistość, ale zakaz obejmuje także takie urządzenie jak zwykły, mechaniczny zegarek. Byłam na turnieju, gdzie jedna z uczestniczek została wyrzucona z zawodów za to, że na salę weszła ze słuchawkami. I nic nie pomogły tłumaczenia, że słuchawki były zepsute. To, że jesteśmy badani wykrywaczami metalu, to już standard.
- Czasami pierwsza myśl jest najlepsza.
- I to jest właśnie moja cecha. Intuicja! Dlatego najlepiej czuję się w szachach błyskawicznych, gdzie jest 3 - 5 minut plus 2 sekundy za ruch. Gra się więc na podstawie wyuczonych schematów, lecz końcowe omyłki spowodowane niedoczasem bywają zaskakujące. Co tu opowiadać. Trzeba usiąść przy szachownicy i samemu spróbować.
- Plany „ po maturze“?
- Wakacje... Na pewno wrócę do turniejów. W planach jest Festiwal Szachowy w Ustroniu. We wrześniu jest liga. Bo tym się nie pochwaliłam na samym początku. W rozgrywkach ligowych mój macierzysty klub „Skoczek“ wypożycza mnie do MKS MOS Wieliczka. W składzie drużyny musi być kobieta. We wrześniu w Jastrzębiej Górze wywalczyliśmy awans do I ligi (drugi szczebel rozgrywkowy, wyżej jest Ekstraliga). I już się cieszę, że będę mogła tam grać. Od dziecka marzyłam, żeby wziąć udział w Akademickich Mistrzostwach Polski. Jak się dostanę na GUM, to mam nadzieję zorganizować tam drużynę i wystartować w AMP. No i turnieje, turnieje, turnieje... przyjemność królewskiej gry