Nie mielim za daleko, to pojechalim z Jurkiem "Dylą" na ten ważny mecz. Ruszylim z samego ranka, Jurek na "damce" z koszykiem wypełnionym aperitifem, ja na wysłużonej "Ukrainie". Zapasów wystarczyło do Rudzienic. Dobrze, że GS był otwarty, to nabralim kolejnych napojów i lekko chyba przeszarżowalim, bo na wjeździe do Iławy Jurek obalił sie do rowu. Nie chciałem chłopa zostawiac samego, także finałowo na mecz nie zdążylim. Znajome chłopy mówiły jednak, że nie ma czego żałować, bo mecz w wykonaniu Olimpii kiepski. Niby klepali, ale sytuacji tyle co Zdrap napłakał. Ozdobą ponoć strzał życia grajcara z NML. także ten. .. .na powrocie znowu GS i w Sąpach na wirażu kolizja drogowa, kółka w ósemke, na szczęście jechał Jaśko ciągnikiem, to nas zabrał na przyczepke i jakoś wrócilim. Do Białej Piskiej chyba nie jedziemy.
Bolek ty się tu nie nie produkuj, tylko zabierz mnie to drewno na pomost spod wiaty, bo klientela narzeka. No i skrzynkę mnie oddaj bo na zastaw było. Next time przywieźcie miskę czerniny z tego lokalu w Kurzętniku.