UWAGA!

Rok pełen piłkarskich dramatów (Śladami historii elbląskiego sportu)

 Elbląg, Fragment artykułu z Dziennika Bałtyckiego z 1955 r.
Fragment artykułu z Dziennika Bałtyckiego z 1955 r. (fot. Sebastian Malicki)

Jakie skutki może mieć gra nieuprawnionego zawodnika w meczu piłkarskim, kibiców Olimpii Elbląg nie trzeba przekonywać. Taki przypadek w 1955 roku zmienił losy elbląskich klubów.

W 1955 r. hasło „Jedno miasto – jeden klub” w Elblągu nie miało racji bytu. Niemal każdy zakład pracy miał ambicję posiadania silnego klubu. W efekcie piłkarskich drużyn było dużo i grały na peryferiach poważnego futbolu. Szklanym sufitem był awans do III ligi, w 1955 roku nawet czwarty poziom rozgrywkowy okazał się zbyt silny dla elbląskiej drużyny.

Połowa lat 50 – tych to nie był najlepszy czas dla sportu wyczynowego. Równie ważna jak wyniki sportowe (nie wiadomo czy ważniejsze) była kwestia, ile osób w danym kole zdobędzie odznakę „Sprawny dla Pracy i Obrony”. Sportowcy podejmowali różnego rodzaju zobowiązania. np. piłkarze elbląskiej Turbiny zobowiązali się przepracować społecznie 200 godzin przy remoncie stadionu oraz zdobyć 11 odznak SPO drugiego stopnia. Zobowiązanie zostało podjęte z okazji... mającego się odbyć w Warszawie V Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów. O awansie do A klasy festiwalowe zobowiązanie milczało...

Jedną z cech charakterystycznych sportu w Polsce na przełomie lat 40 i 50. - tych były nazwy klubów. W drugiej połowie lat 40. - tych przeprowadzono reformę sportu i wszystkie kluby sportowe włączono w skład tzw. Zrzeszeń Sportowych. Żeby się nikomu nie myliło pod jakie zrzeszenie podlega dany klub lub koło miały się one występować pod nazwą zrzeszenia. Dochodziło więc do różnych dziwnych sytuacji jak np. dwa kluby o tej samej nazwie w jednym mieście rywalizujące w tej samej dyscyplinie. Żeby dalej nie szukać: elbląscy piłkarze grali m.in. w Stali przy Zamechu i w Stali przy Elbląskiej Fabryki Urządzeń Kuziennych.

1 marca 1955 r. przewodniczący Głównego Komitetu Kultury Fizycznej w Warszawie podpisał zarządzenie, które zezwalało poszczególnym klubom i kołom sportowym dodać nazwę wyróżniającą. W Elblągu najszybciej skorzystali z tego Budowlani, którzy już 22 marca dodali człon – Olimpia. Pod koniec kwietnia na podobny ruch zdecydowali się członkowie Stali Zamech, którzy przyjęli nazwę Turbina. Podobne działania miały miejsce w całej Polsce, czego efekt był m.in. taki, że rozgrywki zaczynały zespoły z inną nazwą, a z inną kończyły.

Wracając do piłkarzy. W Polsce funkcjonowały dwie ligi ogólnopolskie: pierwsza i druga. Trzecia miała charakter międzywojewódzki. Niżej była klasa A, która obejmowała obszar województwa, klasy B i C obejmowały części województwa. Rozgrywki toczyły się systemem wiosna – jesień. Za zwycięstwo przyznawano dwa punkty, za remis – jeden.

 

Sparta walczy o spadek

Elbląskim „rodzynkiem” w klasie A była Sparta. Nowy twór na piłkarskiej mapie województwa, który powstał w wyniku połączenia zrzeszeń Spójnia i Ogniwo w zrzeszenie Sparta. Decyzja podjęta w Warszawie miała swoje przełożenie na warunki lokalne. 16 stycznia 1955 r. w świetlicy Zakładów Energetycznych przy ul. 1 Maja odbyło się zebranie unifikacyjne elbląskich kół Spójni i Ogniwa. Nowe koło miało 15 sekcji, w tym drużynę piłkarską – spadek po Spójni.

Już w okresie przygotowawczym w lokalnej prasie zastanawiano się, czy beniaminek z Elbląga jest w stanie utrzymać się na czwartym poziomie rozgrywek. Przed sezonem Spartanie wygrywali sparingi z niżej notowanymi rywalami, ale można było mieć zastrzeżenia co do stylu gry. Zachowały się wyniki meczów sparingowych Sparty: 4:3 z WKS Elbląg, 5:4 ze Spartą Kwidzyn (klasa B), 1:0 ze Stalą Zamech Elbląg.

Sezon rozpoczął się 27 marca. W Oruni elblążanie przeszli bolesną szkołę piłki nożnej. Miejscowa Sparta litości nie miała i wysoko wygrała 6:1. Kubeł zimnej wody wyszedł elblążanom na dobre, bo już tydzień później w Elblągu pokonali Spartę Sopot 2:0. Początek sezonu nie zapowiadał jeszcze katastrofy. Elblążanie mieli problemy ze zdobywaniem punktów na wyjazdach, ale nadrabiali to „u siebie”. Przy czym cudzysłów we frazie „u siebie” nie jest przypadkiem. Sparta nie miała w Elblągu własnego stadionu i mecze domowe rozgrywała korzystając z uprzejmości Budowlanych – Olimpii i stadionu przy ul Krakusa lub Stali Zamech – Turbiny i stadionu przy ul. Agrykola.

Po piątej kolejce Sparta zajmowała 7. miejsce w 12 zespołowej klasie A. Dwa zwycięstwa (2:0 ze Spartą Sopot, 2:0 z Gromem Gdynia), remis (1:1 ze Spartą Starogard Gdański) i dwie porażki (1:6 ze Spartą Orunia i 0:3 z Kaszubią Kościerzyna) dawały nadzieję, że elblążanie będą ligowym średniakiem. I wtedy coś się zacięło. Kolejne porażki sprawiły, że elbląski zespół osuwał się w dół tabeli.

Mimo to spadek nie był wcale taki pewny. Sparta potrafiła wyrwać punkty, które pozwalały się utrzymać „nad kreską”. Pierwszą rundę zespół zakończył na 9. miejscu z dwoma punktami przewagi nad strefą spadkową. Początek drugiej wlał trochę nadziei – 2:1 ze Startem Orunia. Ta sytuacja pokazuje też absurdy tamtego sezonu – w pierwszej rundzie elblążanie grali jeszcze ze Spartą, ale w międzyczasie oruński zespół zdążył zmienić nazwę. Optymizmu starczyło tylko na chwilę. Po wyjazdowej klęsce 1:6 ze Spartą Starogard Gdański Elbląski Głos Wybrzeża pisał: „Istnieje poważna obawa, że jak tak dalej pójdzie, jedyna nasza drużyna znajdująca się w A klasie będzie musiała w przyszłym sezonie rozpocząć rozgrywki w klasie B”.

Elblążanie nie potrafili jednak punktować regularnie. Porażki z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie przesądziły sprawę spadku. Pogrom 1:7 z Kolejarzem Tczew dopełnił dzieła zniszczenia.

Sezon 1955 r. Sparta zakończyła na ostatnim miejscu w tabeli i pożegnała się tymczasowo z A klasą. W przyszłości klub zmieni nazwę na Polonia i razem z Turbiną w 1959 r. utworzy Olimpię.

 

Skład A klasy w 1955 r: AZS Gdańsk, Kolejarz Tczew, Kaszubia Kościerzyna, Wisła Tczew, Budowlani Gdynia, Sparta Orunia, Sparta Elbląg, Wieżyca Starogard Gdański, Grom Gdynia, Włókniarz Starogard, Sparta Sopot, Unia Starogard

 

Derby dla Turbiny

Rywalizacja w klasie B w województwie gdańskim toczyły się w dwóch grupach. W jednej z nich rywalizowały zespoły Budowlanych i Stali Zamech.

Zamechowska Stal była beniaminkiem B klasy, ale jej piłkarze poważnie myśleli o tym, żeby pójść za ciosem i awansować do A klasy. Już w pierwszej kolejce Zamechowcy pokazali siłę. W Gniewie po miejscowej Stali przejechali się niczym walec. Skończyło się na 15:0 dla elblążan.

Budowlani – Olimpia mieli drużynę młodą i niezbyt doświadczoną. Ten brak doświadczenia wyszedł na jaw już w pierwszym meczu, kiedy to na stadionie przy ul. Krakusa Olimpijczycy do 80 minuty prowadzili ze Spartą Kwidzyn 1:0. I... w pięć minut stracili trzy bramki, a chwilę przed zakończeniem spotkania – czwartą. Skończyło się 1:4.

Nas najbardziej w tym sezonie interesują derby. Oba zakończyły się zwycięstwem bardziej doświadczonej drużyny z Zamechu. Do pierwszych (na stadionie przy ul. Agrykola, gospodarzem Stal Zamech) doszło już w drugiej kolejce. „Niedzielne zwycięstwo stalowców jest drugim w ciągu trzech minionych lat zwycięstwem nad drużyną Budowlanych. Ostatni mecz wygrali zawodnicy Stali dzięki lepszemu przygotowaniu do meczu. Zaraz po rozpoczęciu gry Stal przechodzi do ataku i w 9. min. Wierzbicki II zdobywa pierwszą bramkę dla Stali. Drużyna Budowlanych nie pozostaje jednak dłużna i również przeprowadza kilka składnych i groźnych ataków. W 20. min. Jasiński ma idealną pozycję, jednak strzela z 12 metrów niecelnie obok bramki Stali. W chwilę potem bramkarz Stali Wojtaś w ostatnim momencie broni górny strzał napastników Olimpii. Po zmianie stron gra jest pełna emocji. Oba zespoły przeprowadzają wiele składnych akcji, które zazwyczaj kończą się na polach karnych. Bramkarz Olimpii Pietrzak broni w piękny sposób groźne strzały napastników Stali i dzięki niemu wynik meczu brzmi 1:0.” - opisywał Dziennik Bałtycki”

W rundzie rewanżowej na stadionie przy ul. Krakusa Turbina jest bardziej skuteczna. „Grę rozpoczynają turbinowcy zdobywając od razu znaczną przewagę w polu. Olimpia ogranicza się do wypadów, które są bardzo groźne, a jeden z nich niemal nie kończy się zdobyciem bramki. W dwudziestej minucie gry piłka mija obrońców Turbiny, a nadbiegający skrzydłowy Olimpii Serwadczak silnie strzela z 3 metrów. Piłka trafia prosto w bramkarza i odbita od niego wychodzi w pole. W parę minut później Olimpia znów ma idealną szansę zdobycia bramki. Strzał z 20 metrów mija bramkarza Turbiny, piłka odbija się od poprzeczki i wychodzi na pole karne, jednak tam nie ma nikogo z Olimpii dla wykończenia akcji. Były to dwa ciekawsze momenty gry do przerwy. Po niewykorzystanych przez Olimpię okazjach Turbina znów „gniecie” przeciwnika, lecz słaba gra ataku nie pozwala na zdobycie bramek. Kibicom wydaje się, ze wynik do przerwy będzie bezbramkowy, gdy tymczasem... pomocnik Turbiny Wierzbicki bije z 30 metrów pod ostrym kątem rzut wolny, piłka pięknym łukiem przechodzi na pole karne, gdzie spokojnie przyjmuje ją Bocheński i strzałem nie do obrony, pod samą poprzeczką zdobywa prowadzenie dla Turbiny. Po zmianie stron drużyny rozpoczynają grę w nieco zmienionych składach. W Turbinie na miejsce niedysponowanego Bobka wchodzi na środek ataku W. Wierzbicki, a w Olimpii obrońcę Gromadzkiego zmienia Krzemiński. Gra z miejsca staje się ciekawsza. Wierzbicki jest motorem wszelkich posunięć ofensywnych Turbiny, a jego niespodziewane strzały sile i celne są postrachem dla bramkarza Olimpii Ulanowskiego. Wreszcie pada druga bramka. Zdobywa ją W. Wierzbicki, a w 10 minut potem wynik 3:0 dla Turbiny ustala obrońca Olimpii Krzemiński strzelając samobójczą bramkę” - napisał Dziennik Bałtycki.

 

Dramat na zakończenie

Obie drużyny miały w tym sezonie różne cele: Turbina do końca walczyła o pierwsze miejsce, które dawało awans. Walka trwała do końca, lider tabeli zmieniał się wielokrotnie. Pierwszego miejsca bronić trzeba było cały czas. Każda strata punktów mogła kosztować utratę pierwszego miejsca. Na szczęście dla Turbiny – rywale również gubili punkty i do przetasowań na szczycie tabeli dochodziło stosunkowo często.

Zamechowski klub miał swoje kłopoty wewnętrzne: ówczesna prasa donosiła o wniosku do Wojewódzkiego Komitetu Kultury Fizycznej z wnioskiem o ukaranie trzech piłkarzy, którzy grali jednocześnie w zespole z Elbląga i Młynarach. Było to możliwe, gdyż Elbląg i Młynary leżały w innych województwach (odpowiednio gdańskim i olsztyńskim), a centralnej ewidencji zawodników nie było. Sprawa prawdopodobnie rozeszła się po kościach.

Młoda drużyna Olimpii niemal przez cały sezon walczyła o utrzymanie. Nie byli jednak typowym dostarczycielem punktów. Był taki moment w sezonie, kiedy elblążanie zajmowali ostatnie miejsce w tabeli. Ale potrafili też sprawiać niespodzianki jak np. zwycięstwo z ówczesnym liderem LZS Skarszewy w Elblągu 3:1. To było ważne zwycięstwo dla... Turbiny, która kolejkę wcześniej w Skarszewach zremisowała. Zamechowcy wykorzystali zwycięstwo Olimpii, sami wygrali na wyjeździe z LZS Malbork i wrócili na pozycję lidera.

Jak się miało okazać już po sezonie... najważniejszy mecz sezonu odbył się 9 października. W Elblągu Olimpia 1:1 zremisowała ze Spartą Malbork – jednym z zespołów walczących o awans. Ale o tym za chwilę.

Przed ostatnia kolejką sytuacja na szczycie była następująca: pierwsza Turbina Elbląg, i druga Sparta Malbork miały po 26 punktów, trzeci LZS Skarszewy zebrał dotychczas 24 punkty i czekał go mecz zaległy. Na czwartym miejscu z 24 oczkami był Start Oliwa, któremu tylko cud mógł dopomóc w awansie. W walce o utrzymanie brały udział patrząc od końca: Unia Pelplin (7 pkt), Mewa Gniew, Olimpia Elbląg (po 8 pkt) i LZS Malbork (9 pkt). Wyniki spotkań ułożyły się pod elbląskie drużyny. Turbina na własnym boisku pokonała oliwski Start. W Pelplinie Olimpia zremisowała z Unią 1:1. Wydawać się mogło, że sezon dla elbląskich B klasowiczów zakończył się pozytywnie. Turbina awansowała, Olimpia się utrzymała. Radość trwała jednak krótko i zamieniła się w żałobę.

„Dla niewtajemniczonych małe wyjaśnienie: mecz Lechii z Budowlanymi (Elbląg), w którym padł wynik remisowy 1:1 został przez SPN WKKF zweryfikowany jako walkower 3:0 dla Lechii ponieważ w drużynie Budowlanych brali udział zawodnicy nieuprawnieni do gry.” - wyjaśniał dziennikarz Dziennika Bałtyckiego.

Ta decyzja miała katastrofalne skutki dla elbląskiej piłki nożnej. Sparta – występująca już pod nazwą Lechia – Malbork wyprzedziła Turbinę i LZS Skarszewy o punkt i tym sposobem zajęła pierwsze, premiowane awansem, miejsce w B klasie. Tego punktu zabrakło do utrzymania Olimpii, którą zdegradowano do klasy C.

 

Skład „elbląskiej” grupy klasy B w 1955 r.: Turbina Elbląg, Sparta Malbork, Start Oliwa, LZS Skarszewy, LZS Wiślinki, Sparta Kwidzyn, LZS Malbork, Olimpia Elbląg, Stal Gniew, Unia Pelplin

 

Elbląskie sukcesy

Wśród elbląskich piłkarzy cieszyli się jedynie zawodnicy Stali EFUK (Elbląskiej Fabryki Urządzeń Kuziennych), którzy awansowali do klasy B. Droga do awansu łatwa nie była. Stalowcy zwyciężyli swoja grupę klasy C, a potem potwierdzili swoją formę w barażach, gdzie rywalizowali z Włókniarzem Malbork (również wywalczył awans), LZS Rakowiec i Budowlanymi Dzierzgoń.

Warto w tym miejscu wspomnieć, że w elbląskiej klasie C – Stal EFUK rywalizowała m.in. z innymi elbląskimi zespołami: Kolejarzem EZNS [Elbląskie Zakłady Naprawy Samochodów], Gwardią oraz rezerwami Sparty i Stali.

Mistrzostwo powiatu w rozgrywkach juniorów zdobyła Sparta, w której grali tacy piłkarze jak: Miklasiewicz, Kępinski, Zawisza, Żukowski, Minas, Kubiczek I, Kubiczek II, Mendalka, Sokołowski, Somewent, Oliński, Kłopotowski i Duda.

Sebastian Malicki

Najnowsze artykuły w dziale Sport

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama