Temat galerii handlowych w Elblągu to tzw. never ending story (niekończąca się opowieść). Wszyscy ich chcą i wszyscy nie mogą się ich doczekać. Jest to w pełni uzasadnione pragnienie tysięcy elblążan - nawet mniejsze miasta je mają. Jak my sobie poradzimy bez tych obiektów?
Nasze nadzieje są rozbudzane do czerwoności już od kilku lat. A to "Siódemka", a to "Rapsodia", są jeszcze "Porto 55" czy też najświeższa sprawa tj. planowane do rozbudowania "Ogrody". Mogłem coś pominąć.
Galerie handlowe najnowszej generacji mieszczą w sobie wszelkiego rodzaju punkty handlowe i usługowe, a nawet rozrywkowe. To swoiste miasto w mieście - galerie chcą naśladować miasta, zakupy stają się tylko dodatkiem. Być może Elblągowi, uważanemu za miasto nijakie i z niczym się wyraźnie niekojarzące, przydałaby się taka terapia szokowa. Gdyby wszystkie w/w galerie już stały i były czynne, moglibyśmy w zasadzie spędzać w nich całe dni i tygodnie - elblążanie mieliby tam wszystko, czego potrzebują. To zdanie jest oczywiście ironią. Mnogość galerii handlowych(szczególnie na obrzeżach miast) to poważne zagrożenie dla tkanki miejskiej tj. śródmieścia/centrum - ogólnie pojętej zwartości miasta.
Wyobraźmy sobie sytuację, w której ludzie przemieszczający się wzdłuż takich ulic jak: 1 Maja, Hetmańska, Bałuckiego, 12 lutego oraz Gwiezdna i Brzozowa... znikają... i pojawiają się w jednej z nieistniejących w Elblągu galerii. Funkcje centrum i śródmieścia wtedy też momentalnie zanikają -handlowcy pakują walizki, turystów kieruje się do galerii handlowych jako atrakcji, a nasza starówka de facto staje się skansenem i tzw. sypialnią. Dalej jest już tylko gorzej - nie ma poczucia potrzeby angażowania się w sprawy społeczności lokalnej i dzielnicy; nie ma szacunku dla przestrzeni publicznej, toteż nasilają się akty wandalizmu; ostatecznie spada liczba mieszkańców, bo nie ma po co mieszkać w śródmieściu. Wolny rynek jest bezlitosny dla handlujących w śródmieściu - słaba i mało urozmaicona oferta (bo jak konkurować pośród banków i operatorów komórkowych?) oraz duży ruch samochodów zniechęcają, "swoje" robi też moda na spędzanie czasu w galerii handlowej.
Już teraz źle się dzieje w elbląskim śródmieściem/centrum. Mnóstwo pustych lokali do wynajęcia, które sukcesywnie stawać się pewnie będą, niestety, bankami czy innymi instytucjami finansowymi. Tak być jednak nie musi...
Władze miasta zastawiają się jak pobudzić to nasze centrum. Kilka koncepcji przedstawili nawet młodzi wizjonerzy z Politechniki Gdańskiej - trzeba przyznać, że wszystkie są odważne i arcyciekawe, a wybrane z nich pewnie udałoby się wprowadzić w życie. Głównym zamysłem jest oczywiście to, aby połączyć ludzi z miejscami - stworzyć lubianą przestrzeń.
To, co u nas jest galeriami handlowymi, na zachodzie nazywane jest "shopping mall". "Mall" z kolei w języku angielskim oznacza po prostu deptak, promenadę. Może on być otoczony drzewami, których korony często są dachem. Przecież podobnie jest w Elblągu! Mamy swój mall w centrum miasta! Co zrobić, żeby to był jednak "shopping mall", ale taki na świeżym powietrzu?
Na uwagę zasługuje sprawdzony mechanizm pobudzający przedsiębiorczość w centrum. Puste lokale można przekazywać zainteresowanym lokalnym przedsiębiorcom jak również grupom nieformalnym czy organizacjom pozarządowym. Przekazanie może odbyć się w wyniku przeprowadzenia konkursu na najciekawsze projekty aktywizujące społeczność lokalną i/lub działalność kulturalną, bądź też po prostu na ciekawy projekt mikroprzedsiębiorstwa. Miasto opłacałoby czynsze (w przypadku lokali należących do osób fizycznych lub prawnych) i udostępniałoby je wybranym realizatorom bezpłatnie lub za symboliczną złotówkę. Taka stymulacja rozwoju centralnych dzielnic miast jest popularna tak za oceanem, jak i w naszym kraju. W tym pomyśle jest naprawdę duży potencjał - puste lokale stoją np. przy ul. 1 Maja czy przy ul. 12 Lutego (np. w "Świecie Dziecka"), nie wspominając już o elbląskiej starówce...
Czy nie jest atrakcyjna taka wizja naszego centrum: w jednej z nowych kawiarni typu "takeaway" (tzn. weź na wynos) przy 1 Maja kupujemy kawę, robimy parę kroków i możemy zagrać w szachy w parku Planty (tylko gdzie są pionki!?) lub też poczuć się jak najlepsi koszykarze trafiając kubkiem, po wypitej kawie, do kosza na śmieci "za 3" dzięki wymalowanemu polu rzutów? Dobrym pomysłem jest też umożliwienie (współ)tworzenia przestrzeni publicznej choćby poprzez pozwolenie dzieciom na malowanie płyt chodnikowych kredą i zapisanie nią swoich przemyśleń na czarnej tablicy zawieszonej na pobliskim murze lub ogrodzeniu. Zabawą, także dla dorosłych (!), mogą być huśtawki, które wprawione w ruch odtwarzają dźwięk - kilka huśtających się osób może stworzyć ciekawą melodię (pomysł z Montrealu)! Miejskie meble użytkowe nie tylko łączą ludzi, ale też nadają przestrzeni charakteru.
Dla pełnego "oddania" centrum ludziom konieczne jest sukcesywne uspokajanie ruchu samochodowego np. poprzez progi zwalniające, a w zamian zwiększanie znaczenia transportu rowerowego. O naszych propozycjach usprawnień komunikacyjnych będzie można przeczytać za jakiś czas.
Galeria handlowa w Elblągu na pewno przyczyni się do rozwoju miasta, niemniej jednak potrzebne są także mechanizmy przywracające dawną świetność centrum miasta i równolegle kreujące pozytywne zachowania konsumpcyjne. Miasta ocenia się dziś przez pryzmat tego, jakie jest ich centrum.
Galerie handlowe najnowszej generacji mieszczą w sobie wszelkiego rodzaju punkty handlowe i usługowe, a nawet rozrywkowe. To swoiste miasto w mieście - galerie chcą naśladować miasta, zakupy stają się tylko dodatkiem. Być może Elblągowi, uważanemu za miasto nijakie i z niczym się wyraźnie niekojarzące, przydałaby się taka terapia szokowa. Gdyby wszystkie w/w galerie już stały i były czynne, moglibyśmy w zasadzie spędzać w nich całe dni i tygodnie - elblążanie mieliby tam wszystko, czego potrzebują. To zdanie jest oczywiście ironią. Mnogość galerii handlowych(szczególnie na obrzeżach miast) to poważne zagrożenie dla tkanki miejskiej tj. śródmieścia/centrum - ogólnie pojętej zwartości miasta.
Wyobraźmy sobie sytuację, w której ludzie przemieszczający się wzdłuż takich ulic jak: 1 Maja, Hetmańska, Bałuckiego, 12 lutego oraz Gwiezdna i Brzozowa... znikają... i pojawiają się w jednej z nieistniejących w Elblągu galerii. Funkcje centrum i śródmieścia wtedy też momentalnie zanikają -handlowcy pakują walizki, turystów kieruje się do galerii handlowych jako atrakcji, a nasza starówka de facto staje się skansenem i tzw. sypialnią. Dalej jest już tylko gorzej - nie ma poczucia potrzeby angażowania się w sprawy społeczności lokalnej i dzielnicy; nie ma szacunku dla przestrzeni publicznej, toteż nasilają się akty wandalizmu; ostatecznie spada liczba mieszkańców, bo nie ma po co mieszkać w śródmieściu. Wolny rynek jest bezlitosny dla handlujących w śródmieściu - słaba i mało urozmaicona oferta (bo jak konkurować pośród banków i operatorów komórkowych?) oraz duży ruch samochodów zniechęcają, "swoje" robi też moda na spędzanie czasu w galerii handlowej.
Już teraz źle się dzieje w elbląskim śródmieściem/centrum. Mnóstwo pustych lokali do wynajęcia, które sukcesywnie stawać się pewnie będą, niestety, bankami czy innymi instytucjami finansowymi. Tak być jednak nie musi...
Władze miasta zastawiają się jak pobudzić to nasze centrum. Kilka koncepcji przedstawili nawet młodzi wizjonerzy z Politechniki Gdańskiej - trzeba przyznać, że wszystkie są odważne i arcyciekawe, a wybrane z nich pewnie udałoby się wprowadzić w życie. Głównym zamysłem jest oczywiście to, aby połączyć ludzi z miejscami - stworzyć lubianą przestrzeń.
To, co u nas jest galeriami handlowymi, na zachodzie nazywane jest "shopping mall". "Mall" z kolei w języku angielskim oznacza po prostu deptak, promenadę. Może on być otoczony drzewami, których korony często są dachem. Przecież podobnie jest w Elblągu! Mamy swój mall w centrum miasta! Co zrobić, żeby to był jednak "shopping mall", ale taki na świeżym powietrzu?
Na uwagę zasługuje sprawdzony mechanizm pobudzający przedsiębiorczość w centrum. Puste lokale można przekazywać zainteresowanym lokalnym przedsiębiorcom jak również grupom nieformalnym czy organizacjom pozarządowym. Przekazanie może odbyć się w wyniku przeprowadzenia konkursu na najciekawsze projekty aktywizujące społeczność lokalną i/lub działalność kulturalną, bądź też po prostu na ciekawy projekt mikroprzedsiębiorstwa. Miasto opłacałoby czynsze (w przypadku lokali należących do osób fizycznych lub prawnych) i udostępniałoby je wybranym realizatorom bezpłatnie lub za symboliczną złotówkę. Taka stymulacja rozwoju centralnych dzielnic miast jest popularna tak za oceanem, jak i w naszym kraju. W tym pomyśle jest naprawdę duży potencjał - puste lokale stoją np. przy ul. 1 Maja czy przy ul. 12 Lutego (np. w "Świecie Dziecka"), nie wspominając już o elbląskiej starówce...
Czy nie jest atrakcyjna taka wizja naszego centrum: w jednej z nowych kawiarni typu "takeaway" (tzn. weź na wynos) przy 1 Maja kupujemy kawę, robimy parę kroków i możemy zagrać w szachy w parku Planty (tylko gdzie są pionki!?) lub też poczuć się jak najlepsi koszykarze trafiając kubkiem, po wypitej kawie, do kosza na śmieci "za 3" dzięki wymalowanemu polu rzutów? Dobrym pomysłem jest też umożliwienie (współ)tworzenia przestrzeni publicznej choćby poprzez pozwolenie dzieciom na malowanie płyt chodnikowych kredą i zapisanie nią swoich przemyśleń na czarnej tablicy zawieszonej na pobliskim murze lub ogrodzeniu. Zabawą, także dla dorosłych (!), mogą być huśtawki, które wprawione w ruch odtwarzają dźwięk - kilka huśtających się osób może stworzyć ciekawą melodię (pomysł z Montrealu)! Miejskie meble użytkowe nie tylko łączą ludzi, ale też nadają przestrzeni charakteru.
Dla pełnego "oddania" centrum ludziom konieczne jest sukcesywne uspokajanie ruchu samochodowego np. poprzez progi zwalniające, a w zamian zwiększanie znaczenia transportu rowerowego. O naszych propozycjach usprawnień komunikacyjnych będzie można przeczytać za jakiś czas.
Galeria handlowa w Elblągu na pewno przyczyni się do rozwoju miasta, niemniej jednak potrzebne są także mechanizmy przywracające dawną świetność centrum miasta i równolegle kreujące pozytywne zachowania konsumpcyjne. Miasta ocenia się dziś przez pryzmat tego, jakie jest ich centrum.
kg, Elbląski Komitet Obywatelski