Zawsze śmieję się z osób, które całe swoje życie narzekają na to, że ktoś jest nieudacznikiem, oszustem itp itd, że nic się nie dzieje tylko marazm i tumiwisizm - oczywiście siedząc na werandzie w kapciach popijając sobie wino. Pytam się tylko o jedno: dlaczego narzekacie na innych samemu nic nie robiąc? Wybory to nie tylko oddanie swojego głosu na jakiegoś kandydata lub partię. Może wystarczyłoby samemu lub samej wystartować w wyborach jako kandydat lub kandydatka? Ale po co, najlepiej ponarzekać.
Załatw mi jedynkę na liście. Będę kandydował i jak wygram będę walczyć o dobro miasta. Na razie nikt mnie nawet na liście nie chce. Bo chcę dobrych zmian w mieście. A oni tylko pensji i spokoju. Obojętnie z jakiego ugrupowania.