Spacery po rzekach, stawach skutych lodem, zabawa czy wędkowanie na białej tafli może zakończyć się tragicznie. Pokrywa, która nawet wygląda na grubą i stabilną może załamać się. Dziś (2 lutego) elbląscy strażacy ćwiczyli na terenie Nowej Holandii ratowanie osoby, która wpadła pod lód. Zobacz fotoreportaż.
Dziś (2 lutego) na terenie kompleksu rekreacyjnego Nowa Holandia elbląscy strażacy z obu Jednostek Ratowniczo-Gaśniczych uczestniczyli w ćwiczeniach. Wycięli w lodzie przerębel, do którego wskoczyli ochotnicy (oczywiście ubrani w specjalne kombinezony, choć Łukasz Pocałujko i Tomasz Myszkowski, jako „morsy” wskoczyli do wody tylko w bieliźnie).
- Generalnie nie można stwierdzić, kiedy lód będzie bezpieczny – mówi bryg. Tomasz Malesiński, dowódca JRG1 w Elblągu. - Pomimo, że widzimy – tak, jak tutaj - że pokrywa ma ok. 30 centymetrów grubości to w niektórych miejscach może być cieńsza. Gdy wycinaliśmy przerębel dla celów szkoleniowych lód nam pękł, a rysa sięgała brzegu. Podobnie jest na rzece Elbląg, w okolicy oczyszczalni ścieków. Tam są z kolei tzw. ciepłe prądy i ten lód jest słabszy. Nam się wydaje, że jest gruby, ale woda pracuje.
Pomimo apeli, ludzie nadal wchodzą na zamarznięte akweny wodne: a to dla zabawy, a to wędkarze, którzy twierdzą, że na lodzie „zęby zjedli” i łowią w przeręblach. O tragedię nie trudno. Czym grozi wpadnięcie pod lód?
- Takie wpadnięcie do wody grozi przede wszystkim wyziębieniem organizmu – mówi bryg. Malesiński. - Być może nie dojdzie do utonięcia, bo taka osoba stara się trzymać kurczowo tafli lodu, natomiast zabójcze jest działanie temperatury. Woda ma ok. 3-4 stopni Celsjusza. Wychłodzenie organizmu następuje bardzo szybko. Zdolności manualne takiej osoby z sekundy na sekundę są coraz słabsze. Nasz strażak jest w specjalnym kombinezonie, nie traci ciepła więc jest sprawny i może pomagać ratownikom. Jednak osoba, która wpadnie do wody, czeka na przybycie służb ratowniczych bądź pomoc przypadkowego świadka, z każdą sekundą jest coraz słabsza, mięśnie odmawiają posłuszeństwa, nawet rozmowa z nią jest utrudniona.
W jaki sposób należy udzielić pomocy osobie, która wpadła pod lód?
- Kładziemy się na lodzie, szukamy przedmiotu, którym można pomóc takie osobie. Może to być gałąź, kurtka, szalik, elementy stałe – wyjaśnia bryg. Tomasz Malesiński. - Czołgamy się do tej osoby, bo wówczas rozkładamy swój ciężar na większą powierzchnię i jest mniejsze prawdopodobieństwo, że sami wpadniemy do wody. Jeśli jest kilka osób na brzegu , można podawać między sobą elementy ubrania i robić tzw. łańcuch. Osoba po dłuższym przebywaniu w wodzie nie będzie w stanie pomagać ratownikom. Należy też od razu krzyczeć do przechodniów, by wezwali służby ratownicze. Najważniejsza jest szybkość reakcji, no i przezwyciężenie strachu. Trzeba stanowczo i szybko podjąć działania.
Zima dopiero do nas zawitała i elbląscy strażacy w tym sezonie nie brali udziału w akcjach ratujących życie osób, które wpadły pod lód. Są jednak gotowi, a dzisiejsze ćwiczenia miały na celu przypomnienie im schematu działania.
- Takie akcje w przeszłości mieliśmy na Zalewie Wiślanym czy na rzece Elbląg- przyznaje bryg. Malesiński. – Najgorzej będzie, gdy pojawią się pierwsze temperatury dodatnie. Wówczas lód zacznie się roztapiać, choć na pierwszy rzut oka będzie wyglądał na stabilny. Ludzie przekonani o tym, że jest bezpiecznie, bo przecież jeszcze wczoraj było, mogą znaleźć się w niebezpieczeństwie.