UWAGA!

Powalczmy o frekwencję w wyborach samorządowych

 Elbląg, Powalczmy o frekwencję w wyborach samorządowych
fot. arch. AD

To bardzo ciekawe, ale i zastanawiające, dlaczego chętniej chodzimy wybierać Prezydenta RP, aniżeli Prezydenta Elbląga? Z całym szacunkiem dla instytucji głowy państwa, to dla naszego życia w mieście dużo większe znaczenie ma to, kto będzie Prezydentem Elbląga. Tak by się przynajmniej wydawało, ale okazuje się, że w praktyce wyborczej jest inaczej.

Kilka razy publicznie wypowiadałem się na temat frekwencji wyborczej (sprawy zostały opisane w tekstach znajdujących się na moim blogu). Od 1990 roku (pierwsze wybory samorządowe) frekwencja w wyborach samorządowych, w całej Polsce, była niska. Okazało się, że jeszcze niższa była frekwencja w wyborach do Parlamentu Europejskiego (od 2004 roku). W tym wypadku w całej Europie frekwencja jest niższa niż w wyborach krajowych.
       W wyborach samorządowych w 2006 roku frekwencja w Elblągu wyniosła 38 proc.
       4 lipca 2010 roku odbyła się II tura wyborów Prezydenta RP, w których uczestniczyło ponad połowa elblążan (53,22 proc.). W województwie warmińsko-mazurskim średnia frekwencja wyniosła 49,74 proc, ale już w Olsztynie w wyborach uczestniczyło 61,19 proc. To jest bardzo ciekawe, ale i zastanawiające, dlaczego chętniej chodzimy wybierać Prezydenta RP, aniżeli Prezydenta Elbląga? Z całym szacunkiem dla instytucji głowy państwa, to dla naszego życia w mieście dużo większe znaczenie ma to, kto będzie Prezydentem Elbląga. Tak by się przynajmniej wydawało, ale okazuje się, że w praktyce wyborczej jest inaczej.
       Nie jest wcale tak, że wyższa frekwencja wpływa na poprawę jakości życia. Moglibyśmy wskazać liczne przykłady krajów, gdzie frekwencja w wyborach jest bardzo wysoka, a jednocześnie demokracja w tych krajach „kuleje” (tzw. „demokracja fasadowa”). Osobiście uważam, że uczestnictwo w wyborach zwiększa, przynajmniej po części, naszą odpowiedzialność. Zastanawiamy się, co może być dla nas lepsze, albo często tak bywa, że wybieramy „mniejsze zło”. Mam więc nadzieję, że jeśli tak chętnie uczestniczyliśmy w wyborach lipcowych, podobnie postąpimy w wyborach samorządowych, ponieważ chodzi o nasze miasto. Chciałbym, żeby tak było, ale fakty z poprzednich dwudziestu lat temu przeczą.
      
       Młodzi dadzą przykład?
      
Pomimo tego uważam, że należy zrobić jak najwięcej, aby frekwencja w wyborach w Elblągu była wysoka. A czemu nie miałaby być najwyższa w Polsce – może to jest jakiś cel i nie wymaga on wielkiego wysiłku (myślę o przejściu z domu do lokalu wyborczego).
       Myślę, że przykładem działań może być reaktywowanie Młodzieżowej Rady Miasta, o czym informują poniedziałkowe media. Mam nadzieję, że nie będzie próby upolitycznienia tego przedsięwzięcia i ważnego organu – rady młodzieżowej. Zakładam, że intencje organizatorów idę w kierunku samorządowym, a nie politycznym. Młodzi ludzie zainteresują się sprawami samorządu terytorialnego, dowiedzą się czegoś więcej na temat pracy organu uchwałodawczego w praktyce, a młodzież wybierająca swoich przedstawicieli również zdobędzie podstawowe informacje. Chciałbym, aby tak było (oczywiście – będę posądzony o naiwność). I przede wszystkim młodzież będzie głosować, a więc uczyć się pewnego nawyku (i go ćwiczyć).
       Według podanych informacji nie było jeszcze ustalonego kalendarza wyborczego dla tych wyborów. W związku z tym mam pewien pomysł, jeśli wybory do Młodzieżowej Rady Miasta będą odbywać się przed wyborami samorządowymi („dorosłymi”), może warto byłoby je połączyć z prawyborami Prezydenta Miasta Elbląga przez młodych mieszkańców Elbląga ze szkół ponadgimnazlalnych. Logistycznie nie byłoby żadnego problemu. Młodzież zainteresowałaby się programami kandydatów, może przy okazji wymieniłaby poglądy ze swoimi rodzicami na ten temat. A jeśli termin będzie późniejszy, to zorganizujmy w Elblągu takie przedsięwzięcie w jednym w dniu, tak jak w prawdziwych wyborach. Oczywiście, ważne jest to, aby przeprowadzała to instytucja absolutnie niezależna, a patronat nad prawyborami mogłyby objąć wszystkie elbląskie media.
      
       Warto spróbować
      
„Młodzież wybiera Prezydenta Elbląga” – działanie edukacyjne i obywatelskie. Może dzięki temu więcej osób będzie uczestniczyło w wyborach. Chciałem zaznaczyć, że nie jest to nowy, odkrywczy pomysł, wiele takich przedsięwzięć jest realizowanych właśnie jako działania obywatelskie. Paradoks polega na tym, że poprzez zainteresowanie młodzieży może to wpłynąć na postawę rodziców. Zobaczmy, jak to działa w pomysłach proekologicznych: dzieci zbierają nakrętki, proszą rodziców, rodzinę i przyjaciół o pomoc. Wiele osób się w to angażuje, ale zwróćmy uwagę, jest to długi proces. Wiem, o czym piszę, bo sam z rodziną zbierałem nakrętki i baterie (przez ładnych parę lat…). To naprawdę działa. Podobnie może być w przedsięwzięciach obywatelskich, ale potrzeba wysiłku, systematyczności, trochę entuzjazmu i pomysłów.
       Należałoby poprosić o wparcie niezależne autorytety w Elblągu, chociażby poprzez publiczne wypowiedzi na temat znaczenia frekwencji wyborczej. To jest pewne zadanie dla elbląskich mediów.
       Niska frekwencja zawsze jest korzystna dla ugrupowań (osób), które mają „twardy” (stały) elektorat. Im mniej osób pójdzie w ogóle na wybory, tym lepszy wynik osiągają wymienni. Z kolei wysoka frekwencja może przynieść różne efekty. Duża grupa wyborców bardzo często nie wie, na kogo głosować, więc wynik jest wówczas niepewny. Myślę jednak, że wszystkim, którzy uczestniczą w życiu publicznym, zależy na wysokiej frekwencji, przynajmniej tak to jest artykułowane (nie słyszałem publicznej wypowiedzi zniechęcającej do udziału w wyborach, wręcz przeciwnie). Dlatego mam nadzieję, że praca na rzecz wyższej frekwencji w Elblągu będzie tym, co może wszystkich łączyć, także funkcjonujących w sferze polityki lokalnej. Bo przecież wszystkim zależy, aby elblążanie interesowali się sprawami naszego miasta i uczestniczyli jak najliczniej w wyborach, a szczególnie w wyborach samorządowych. Ostatnie kilkanaście lat pokazuje, że warto podjąć większy wysiłek w tej sprawie.
      
      
      
Krzysztof Sidorkiewicz

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem... (od najstarszych opinii)
  • Niska frekwencja jest korzystna dla ugrupowań mniej znanych, niemainstreamowych, przedstawicieli których nie można zobaczyć w TV. Wówczas jeśli Pan przekona nawet stosunkową niewielką liczbę wyborców to może Pan liczyć na dobry wynik. Im więcej wyborców będzie głosować tym mniejsze są szanse na niespodzianki. Panie doktorze proszę zastosować do analizy rozkład normalny.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Jaculek(2010-09-14)
  • Odpowiedź na tytułowe pytanie dlaczego chętniej wybieramy Prezydenta kraju niż miasta jest prosta. Brak wiedzy o tym decyduje. Wiedzy o randze i roli wyborów samorządowych. Przypisywanie wpływu na jakość naszego życia, głównie wyborom Parlamentarnym jest grzechem głównym wyborców. Kompetencje Prezydenta Miasta, RM czy nawet podział na gminy jest dla wielu mało znany. O tym jak wielkie tkwią możliwości w przepisach prawa dotyczących samorządów, jak wielki wpływ na dobre nowoczesne zarządzanie miastem mogą mieć Radni i Prezydent wiedzą nieliczni. Większość mieszkańców nie zdaje sobie z tego sprawy i tkwi w błędnym przekonaniu o decydującym znaczeniu wyborów Parlamentarnych. Jest dokładnie na odwrót. Winę za taki stan rzeczy jednoznacznie ponoszą media i partie polityczne. Trudno oczekiwać od ludzi najczęściej ciężko pracujących, ledwo wiążących koniec z końcem samokształcenia się w takich w sumie dość skomplikowanych tematach. Media uwikłane w gierki polityczne nic alb niewiele poświęcają czasu na coś co jest fundamentem każdej rozwiniętej cywilizacji. Krzewienie oświaty - w tym przypadku oświaty wyborczej. W kampanii to wręcz obowiązek mediów. Bez odpowiedniej wiedzy o zwycięstwie w wyborach Prezydenta może zadecydować stosunek do kolei nadzalewowej, przekopu czy jakości działania wspólnot mieszkaniowych w mieście. Czerwony
  • Brak wiedzy społeczeństwa jest grzechem głównym, który politykom jest na rękę. Wyedukowane społeczeństwo to groźne w sensie wyborczym społeczeństwo. Może utrącić w wyborach numery jeden czy dwa, partyjnych kandydatów. Numery na listach nie są odpowiednikiem posiadanych kwalifikacji czy wiedzy. Numery na listach są proporcjonalne do głębokości trzymanego palca w dupie partyjnym leaderom i wypadkową siły układów czy powiązań „ biznesowych” . Brak odpowiedniej wiedzy wyborczej jest gwarancją wyniku wyborów zgodnych z oczekiwaniami partyjnych wodzów. Brak wiedzy społeczeństwa to gwarancja prześlizgnięcia się ludzi niekompetentnych ale wiernych wodzowi, ludzi z układów partyjnych. Wejdą ci co powinni. Celowe wzbudzanie emocji, dyskusje o krzyżach, pielgrzymkach itd. .to działania, które zapewniają wejście z list wybrańcom wodzów i ludzi z partyjnych układów. Wykształconemu społeczeństwu nie uda się odwrócić uwagi od rzeczy najistotniejszej. Merytorycznej oceny wszystkich kandydatów w obrębie listy danej partii politycznej. Wyedukowane społeczeństwo może wybrać rzeczywiście najlepszych. Zgodnie ze swoimi upodobaniami politycznymi - nawet z numerem siedem. Prezydentem wyedukowanego miasta nigdy nie zostanie populista. I po co to komu? Nie o takie wybory przecież wodzom chodzi Czerwony
  • to kiedy są te wybiory na prezydenta i resztę hołoty?
  • po co walczyc o frekwencje? niech ida ci, ktorym naprawde zalezy, a nie babcie glosujace np na PO "bo maja ladne krawaty" albo bo "maja 5-cioro dzieci".
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    ArnoldUPR(2010-09-14)
  • Władza jest w naszych rękach, wystarczy zdać sobie z tego sprawę. Niestety wielu elblążan jest zrezygnowanych, brakuje im wiary w to, że można coś zmienić. Lokalni politycy powinni pracować na to, by zmienić tę mentalność. Powinni wyjść do ludzi, aktywnie uczestniczyć w życiu miasta, przedstawiać swoje pomysły za pośrednictwem różnych kanałów informacyjnych (nie tylko via internet czy prasa). Wtedy ludzie uwierzą, że warto iść na wybory.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    Svenigmatik(2010-09-14)
  • I tu Czerwony w pełni się z tobą zgadzam. Niestety, partyjny wyraz budowania realu w naszym mieście i kraju postkomunistycznym, o głębokim rodowodzie socjalizującym zawsze będzie pachniał oszołomstwem i populizmem. Tego niestety prawdziwa samorządność nie toleruje i dlatego nasza quasi samorządność ma wyraz szydercy i kombinatora - wszak te postawy, jak dotychczas, doskonale wypełniają potrzeby ludu.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    AborygenMiejscowy(2010-09-14)
  • Wiecej TW Bolków, Ryśków, Zbychów, Misiaków no i może znajdzie sie jeszcze miejsce dla Sawickiej sie znajdzie. Dyzma rzadzi tym polskim padołem gdzie zamieszkuje bydło wg pana ministra grzyba, jesteśmy zieloną wyspą, irlandią, japonią czy innym cyrkiem. Wg powiedzenie " Na głupocie Polaków jeszcze nigdy sie nie zawiodlem"
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    hrabia komuchowski(2010-09-15)
  • Toi ja proponuje wybory na internecie
  • Obym nie zobaczył na liście nazwiska Tomczyński mieliśmy z Zawady takiego jednego co agitował a nie wiele zrobił bynajmniej dla osiedla.
  • Nasze miejscowe kmiotki nie bardzo łapią, że wybory samorządowe to czynność przypisana homo sapiens - wszak od niej bezpośrednio zależy byt i egzystencja wyborcy w następnych latach. Chętnie wybierają sobie podobnych z intelektem i sprawnością umysłową o zbliżonych parametrach - kombinując, że wybór lepszego i sprawniejszego odbierze im prymat i markę jedynie słusznych poglądów i zachowań. Nic błędniejszego - do samorządu tylko najlepszych i jak najmniej związanych z klanem partyjnym. Kombinatorom i wszelkiej maści tłumaczom pisma świętego dziękujemy.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    0
    0
    AborygenMiejscowy(2010-09-15)
  • Gdzie jest krzyż, gdzie jest krzyż?
Reklama