
Od kiedy w Tolkmicku opadła woda, trwa wielkie sprzątanie po powodzi. Na miejsce przyjechał wiceminister spraw wewnętrznych i administracji oraz wojewoda warmińsko-mazurski, którzy obiecali pomoc samorządowi w naprawie zniszczeń. Na miejsce dotarło też wojsko, które pomaga mieszkańcom w sprzątaniu. Zobacz zdjęcia.
Nie przespali nocy, bo walczyli z wielką wodą, która przeszła przez Tolkmicko po wylaniu Stradanki. Od rana mieszkańcy, strażacy i gminne służby sprzątają szlam, który zalega na głównych ulicach Tolkmicka. Po południu w ratuszu odbyło się posiedzenie sztabu kryzysowego z udziałem m.in. Wiesława Leśniakiewicza, wiceministra spraw wewnętrznych i administracji oraz Radosława Króla, wojewody warmińsko-mazurskiego, którzy obiecali mieszkańcom i samorządowi pomoc.
Rządowe obietnice
- Przede wszystkim udzielamy wsparcia dla każdej osoby poszkodowanej, to jest kwota 8 tysięcy złotych, która wypłacana będzie przez ośrodek pomocy społecznej po złożeniu wniosku. Burmistrz będzie tworzył komisję, która wyceni szkody w mieniu komunalnym. Jest uszkodzony most, remiza, nie wiem czy nie będzie do całkowitego odbudowania, będą do naprawy przyczółki umocnień nabrzeży, wały na rzekach, drogi, chodniki. Woda oparła się o nasyp kolejowy, więc to też trzeba sprawdzić. Będziemy te dane zbierać i pomożemy mieszkańcom gminy. To nie tylko Tolkmicko, ale i Suchacz i inne miejscowości – obiecał wojewoda Radosław Król. – Musimy też zabezpieczyć gminę przed piątkiem, bo prognozy przewidują ponowny deszcz. Na miejscu pracują 32 zastępy straży pożarnej, jest już też wojsko.
- Widać, że zniszczenia są spore. Jeśli się okaże, że burmistrz nie będzie miał wystarczających środków na usunięcie tego szlamu, to udzielimy pomocy finansowej. Mamy rezerwę w budżecie państwa na usuwanie skutków klęsk żywiołowych i ona – jeśli zasoby gminne i wojewódzkie będą wyczerpane – jest zawsze uruchamiana. Tak zawsze było i będzie. Im szybciej komisja oceni straty, tym łatwiej nam będzie te środki przekazać – zapewniał Wiesław Leśniakiewicz, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji.
Wojsko pomaga sprzątać
Po godzinie 14 do strażaków i policjantów, którzy pomagali mieszkańcom w walce z wodą, dołączyli żołnierze z 43. Batalionu Obrony Pogranicza z Braniewa.
– Jest nas w sumie około 80 osób. 55 jest w gminie Tolkmicko, pozostali zostali skierowani do Elbląga. Pomagamy mieszkańcom w sprzątaniu i usuwaniu szkód. Część z nas pomaga też mieszkańcom Nadbrzeża, gdzie bardzo mocno zostały zalane dwa domu przez wodę ze strumyka, który przepływa obok – mówi kapral Wojciech Andrearczyk, rzecznik prasowy 43. Batalionu Obrony Pogranicza, którego spotkaliśmy w Tolkmicku.
Burmistrz Tolkmicka Józef Zamojcin liczy na to, że obietnice przedstawicieli rządu zostaną zrealizowane i miasto nie zostanie pozostawione bez pomocy. Nie jest na razie w stanie podać nawet szacunkowych strat spowodowanych przez powódź.
- Jesteśmy na skrzyżowaniu ul. Świętojańskiej i Portowej, gdzie jest najniższy punkt i tego szlamu jest tu najwięcej. Portowa jako droga powiatowa była oddana do użytku w czerwcu... Ale najgorsze jest to, że wiele budynków było zalanych do metra wysokości, wiele osób się wystraszyło, ale dzięki Bogu nikt nie zginął, nie został ranny – mówi burmistrz Zamojcin. – Staramy się uprzątnąć to, co naniosła woda. Mamy zapewnienie od pana ministra i wojewody, że jeśli złożymy wnioski, to dostaniemy środki na odnowienie infrastruktury. Postaramy się jak najszybciej usunąć pozostałości po powodzi.
Dlaczego Stradanka zalała miasto?
Mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy, przyznają że nigdy w życiu nie widzieli takiej powodzi w Tolkmicku. A samorządowcy przyznają, że wielokrotnie apelowali na piśmie do Państwowego Gospodarstwa Wody Polskie, które zarządzają Stradanką, by udrożnić tę rzekę...
- Z Warszawy nie zawsze widać, co jest potrzebne w Tolkmicku. Wody Polskie są centralnie zarządzane. Gdyby te środki zostały przekazane na dół, to ci regionalni pracownicy Wód umieliby je dużo lepiej wykorzystać – przyznał burmistrz Zamojcin. – Przez 10 ostatnich lat Stradanka była małym strumykiem, a teraz w ciągu paru godzin zwiększyła swoją objętość tysiąc razy! Gdyby więcej było dbania o te cieki, to zapewne nie byłoby tak dużych strat. Bo to nie tylko Stradanka, ale też Kamienica, Suchacz, Grabianka – one wszystkie wylały...
- To są rzeki górskie, przepływające przez las. Były w nich dużo drewna, palet i innych rzeczy, które płynąc podczas ulewy przesłoniły przepust na Świętojańskiej. Na ul. Morskiej i przejeździe kolejowym też się zapchało i woda nie miała gdzie ujść. Przebiła się przez most i zalała Tolkmicko. To była taka masa wody, że nie było możliwości tego udrożnić. Przed ulewą rzeka była drożna – zapewnia z kolei Cezary Terech, dyrektor Zlewni Elbląg w Państwowym Gospodarstwie Wody Polskie.