Dziś (1 marca) około godz. 7.45 na 394 kilometrze drogi S22 doszło do bardzo groźnego wypadku drogowego. Jedną osobę karetka pogotowia ratunkowego zabrała do szpitala. Przejazd w kierunku Braniewa był przez 3 godziny utrudniony.
Do wypadku doszło kilkaset metrów za zjazdem z drogi S22 na Młynary w kierunku Braniewa, na spowitej gęstą mgłą drodze. Warunki do jazdy na tej trasie były przez kilka godzin bardzo trudne. Mgła momentami skutecznie ograniczała widoczność kierowcom nawet do kilkunastu metrów.
Jak nam powiedzieli pracujący na miejscu wypadku policjanci, w zdarzeniu brały udział 4 samochody. Od strony Elbląga jechały dwa nieustalone pojazdy. Kierowca jednego z nich - w trudnych warunkach atmosferycznych i przy widoczności bardzo ograniczonej silną mgłą - wykonywał manewr wyprzedzania. Od strony Braniewa jechały dwa pojazdy na rosyjskich tablicach rejestracyjnych. Jako pierwsza jechała toyota land cruiser, za nią poruszało się bmw. Widząc na swoim pasie ruchu nadjeżdżający z przeciwka wyprzedzający pojazd kierujący toyotą odbił w prawo i zjechał na przydrożne pole. Kierowca bmw chciał wykonać podobny manewr, ale wpadł w poślizg, pojazd obróciło i stanął w poprzek jezdni na przeciwległym pasie ruchu. Po pewnym czasie od strony Elbląga nadjechał kierujący mitsubishi space star. W gęstej mgle jego kierowca zbyt późno zauważył stojący pojazd i uderzył w bok bmw.
Rannego kierowcę mitsubishi karetka pogotowia ratunkowego zabrała do szpitala. Ruch w rejonie wypadku przez 3 godziny był utrudniony.
Trwa ustalanie i poszukiwanie sprawcy wypadku - kierowcy, który wyprzedzał "na trzeciego" w tak trudnych warunkach atmosferycznych. Co prawda odjechał on z miejsca zdarzenia, ale jak się okazało funkcjonariusze policji są w posiadaniu nagrania video z kamery umieszczonej w toyocie. Jest duża szansa, że dzięki temu zapisowi uda się szybko dotrzeć do sprawcy wypadku.
Niestety gwałtowny manewr przy dużej prędkości na śliskiej drodze w aucie tylnonapędowym musiał się tak skończyć. I nawet dobre umiejętności by nie pomogły. Kierowca w takiej chwili myśli tylko o ucieczce a nie żeby nie wpaść w poślizg.
jak w tytule i przez 3 godziny nikt nie informował o zagrożeniu, że na odcinku jest wypadek. nikt też nie zorganizował, ani wskazał objazdu lub drogi alternatywnej. po 9 rano w bardzo gęstej mgle najechałem na kolumnę stojących pojazdów przy zjeździe na pomorską wieś. wyhamowałem i pojechałem przez milejewo, ale elementarna informacja lub 1 radiowóz na wjeździe z 7-mki rozwiązał by sprawę. czas by też pomyśleć i o innych uczestnikach na drodze.
